Zamieszkać czy nie?

Wspólne wakacje, imprezy, spacery. Spędzasz z nim każdą wolną chwilę. Ale randki różnią się nieco od codzienności, która nie jest już taka kolorowa. Pod jednym dachem nic się nie ukryje, a wspólne mieszkanie przed ślubem może okazać się sprawdzianem dla twojego związku.

article cover
ThetaXstock

Cała prawda

Przede wszystkim poznasz go lepiej. To, co może nie dało się zauważyć na randkach, zobaczysz teraz jak na dłoni. Zarówno wady jak i zalety. Poznasz jego codzienne przyzwyczajenia i rytuały, o których mogłaś nie mieć pojęcia i nauczysz się z nimi żyć. Będziesz mogła również sprawdzić, czy jesteście w stanie opracować wspólny plan działania i być szczęśliwi, nawet w zetknięciu z problemami dnia codziennego. Zanim powiesz "tak" przed ołtarzem, pamiętaj, że małżeństwo to wybór. Wybór, za który bierze się odpowiedzialność na całe życie. Żeby go nie żałować, musisz wiedzieć, co wybierasz. Musisz też uświadomić sobie co otrzymujesz, z czego będziesz musiała zrezygnować, a na co się zgodzić. Dzięki temu możesz uniknąć kupowania kota w worku.

Kolejny stopień wtajemniczenia

Wspólne spotkania to już nie tylko popołudnia, ale cały ten czas, który spędzacie w domu. Budzisz się koło niego i zasypiasz. Wspólna kawa rano, wspólne porządki, razem czytacie codziennie gazetę i razem oglądacie telewizję. Te z pozoru prozaiczne czynności, scalają związek. Jeśli wkroczycie w ten następny etap, jakim jest zamieszkanie razem, to wkroczycie też w kolejną fazę związku. Każde z was będzie już nie tylko odpowiadało za samego siebie, ale też za drugą połówkę. Sielankę zakłócą rożne problemy, od stylu życia po finanse, które albo was zbliżą do siebie, albo oddalą.

Są też niestety złe strony wspólnego mieszkania. Wprowadzając się do chłopaka musisz liczyć się z tym, że nie trzaśniesz drzwiami przy pierwszej lepszej kłótni i wrócisz do siebie. Jeśli mieszkacie razem to problemy trzeba rozwiązywać na bieżąco. Nie będzie okazji, by po aferze odpocząć od siebie chwilę.

Stare, dobre małżeństwo

Pułapka, jaka czeka na tych, którzy decydują się na wspólne mieszkanie przed ślubem, to rutyna. Bardzo łatwo, w ferworze dnia codziennego, z szaleńczo zakochanej pary stworzyć przysłowiowe "stare, dobre małżeństwo". Dalej będzie między wami czułość, ale może okazać się, że nie ma już pasji. Codzienne obowiązki i sprawy mogą stać się waszym jedynym tematem rozmów. Ty przestaniesz się dla niego stroić, bo przecież nie możesz wyglądać jak spod igły całą dobę. On przestanie udawać czyściocha i w końcu zacznie rozrzucać brudne skarpetki na ziemię. Może okazać się, że żadnemu z was nie chce się już starać i walczyć o zainteresowanie tej drugiej osoby.

Obowiązki i przywileje

Problemem jest również to, że przejmujesz wszystkie obowiązki żony. Natomiast przywileje już nie koniecznie. Pranie, gotowanie, sprzątanie - oczywiście można się dzielić - ale każdy dobrze wie, że w praktyce kobiety zajmują się większością tych obowiązków. Tymczasem przywileje, jakie posiada żona, z wiadomych względów, jeszcze cię nie obowiązują. Nie możesz ingerować w jego styl życia, sposób wydawania pieniędzy czy plany na przyszłość. Oczywiście w większości związków, partnerzy biorą pod uwagę opinie drugiej połówki ale niekoniecznie muszą się nimi kierować.

Z tym minusem wspólnego mieszkania łączy się kolejna kwestia. Każdemu facetowi bez wątpienia wygodnie się żyje z ukochaną u boku, która pomaga mu w prowadzeniu domu. Mimo to wizja stabilizacji i ustatkowania działa na niektórych mężczyzn odstraszająco. Facet, który znajdzie się w takim układzie, może nagle stwierdzić, że przecież żyje wam się świetnie, więc po co coś zmieniać, na przykład ślubem, który niesie za sobą mnóstwo zobowiązań. Dlatego jeśli godzisz się na wspólne mieszkanie przed weselem, jasno przekaż partnerowi, że to nie znaczy, że chcesz żyć na kocią łapę, tylko że jest to dla ciebie pewne stadium przed ślubem. Ten krok zapewni ci swoistą próbę generalną, przed tym, co będzie cię czekać po nim.

Prawie jak małżeństwo

W przypadku, gdy postanowicie się rozstać po okresie wspólnego mieszkania, będzie to swojego rodzaju rozwód. Przecież żyliście już jak małżeństwo. Nawet jeśli nie układa się w takich związkach, partnerzy mają wielkie obawy i trudności z podjęciem decyzji o rozstaniu, bo wiązałoby się to z wyprowadzką jednego z nich. Musieliby wtedy rozłączyć wszystkie te sfery życia, które z takim trudem łączyli przez długi czas. Często wygoda takiego stanu bierze górę nad rozsądkiem i tym, co mówi serce.

Decyzja o wspólnym mieszkaniu przed ślubem nie jest łatwa. Dlatego też, powinna być przemyślana przez obie strony. Zastanów się, czy twój związek jest gotów stawić czoła wyzwaniom jakie niesie za sobą wspólny kąt.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas