Reklama

Uzależnienie od chipsów

Gdy ktoś przyzna w towarzystwie, że ma problemy z alkoholem albo nie może rzucić palenia, nikt nie zareaguje śmiechem. Uzależnienie od chipsów zwykle jednak budzi ogólną wesołość, mało kto traktuje ten temat poważnie. A szkoda.

- Aby rodzice niczego nie widzieli, puste opakowania po chipsach upychałam po kątach z myślą, że dyskretnie wyniosę je na śmietnik. Ale kiedyś się nie udało i mama odkryła moje "skarby". Była wielka awantura i jeszcze większy wstyd. Czy czegoś mnie to nauczyło? Tak, lepszego kamuflowania się - mówi dorosła dziś Joanna. Wspomnienia studentki Gabrieli są jeszcze bardziej niepokojące:

- Gdy wysyłano mnie po zakupy sprytnie zaokrąglałam wydaną kwotę i za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze kupowałam chipsy. Niosłam je do domu pod kurtką, otwierałam jeszcze na klatce schodowej, żeby domownicy nie słyszeli żadnego podejrzanego szelestu. Zdobycze zanosiłam do pokoju, chowałam w szafce i jadłam siedząc na podłodze. Gdy zbliżało się zagrożenie, tj. któreś z rodziców kierowało się w stronę mojego pokoju, zamykałam szafkę i udawałam niewiniątko.

Reklama

- Kiedyś ukrywałam się przed rodzicami, dziś ukrywam się przed mężem, który już dawno mnie rozpracował - wyznaje Aleksandra.

Jeśli chipsy są kupowane i zjadane w tajemnicy przed bliskimi, to znak, że dzieje się coś niedobrego. Osoba, która tak robi zachowuje się jak alkoholik pijący w samotności i chowający puste butelki, by nikt się o niczym nie dowiedział. Jedna z naszych rozmówczyń powiedziała, że zna chłopaka, który kupuje chipsy i zjada jeszcze w drodze do domu, a puste opakowania wrzuca do rowu, bo ma znaczną nadwagę, więc rodzina pilnuje jego diety.

Uzależnieni od tych produktów rzeczywiście potrafią jeść je codziennie. I to w niemałych ilościach! Zjadają każdego dnia nawet jedną lub dwie 180-gramowe paczki, a rekordziści jeszcze więcej. Nawiasem mówiąc, szkodliwość smażonych ziemniaków z dodatkami dawno już została potwierdzona naukowo, więc trudno mówić o niewinnym nałogu.

Nie jest dobrze

Co jest z nimi nie tak? Lista jest długa. Oleje znajdujące się na drugim miejscu w ich składzie, zaraz za ziemniakami, to przeważnie niskiej jakości utwardzone oleje roślinne, np. niesławny olej palmowy. Do tego dochodzi proces smażenia. Czy aby na pewno tłuszcz wymieniany jest przed smażeniem kolejnej ziemniaczanej partii? Cóż, nie zawsze. Podczas smażenia w wysokiej temperaturze chipsów, chrupek i innych tego rodzaju przekąsek wytwarza się akrylamid, silnie rakotwórczy związek, któremu udowodniono także szkodliwe działanie na ludzki układ nerwowy. Naukowcy powiązali już tę substancję ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwory skóry, piersi, jąder czy tarczycy.

Jak wiadomo, chipsy są wysokokaloryczne, 100 g produktu to ponad 500 kalorii. A zatem megapaczka może być bardziej kaloryczna niż obfity dwudaniowy obiad z przystawką i deserem. Gdyby była jeszcze tak sycąca... Ale nic z tego! Po zjedzeniu chipsów uczucie sytości nie utrzymuje się długo, trzeba dalej wypełniać żołądek, stąd prosta droga do przybierania na wadze. Co więcej, przeciętne chipsy zawierają mnóstwo soli, która w nadmiarze nam nie służy. Duże opakowanie ziemniaczanej przekąski to ok. 80 proc. zalecanej dziennej dawki tej przyprawy. Do tego należy doliczyć sól, jaką spożywa się codziennie w posiłkach, by otrzymać wartości iście zastraszające. W chipsach, zwłaszcza w tych o wymyślnych smakach znajduje się mnóstwo przypraw. Można pomyśleć, że w tym akurat nie ma nic złego, ale aby uzyskać smak kebabu, kiełbasy chorizo, grillowanego kurczaka czy jogurtu potrzeba preparatów aromatyzujących, których skład może przyprawić o zawrót głowy. 

Mało tego, chipsy szkodzą też zębom. Dosłownie je oblepiają, wnikają do trudno dostępnych przestrzeni międzyzębowych, przyczyniają się do powstawania płytki nazębnej, a w efekcie - kamienia nazębnego. Zawierają niesłużące zdrowiu jamy ustnej cukry proste, a jako twarde przekąski z ostrymi krawędziami mogą ranić dziąsła. Wiele osób wyłamało sobie na nich zęby osłabione np. leczeniem kanałowym. Chipsy to również pogorszenie wyglądu - u niektórych powodują zaostrzenie zmian trądzikowych.

Ostatnio głośno było o przypadku nastolatka z Wielkiej Brytanii, który praktycznie stracił wzrok z powodu nieodpowiedniej diety. Co się na nią składało? A to ci niespodzianka! Chłopak przez lata żywił się niemal wyłącznie chipsami i frytkami, od wielkiego dzwonu sięgał po biały chleb z szynką. Oczywiście nie oślepł od chipsów, a z powodu poważnych niedoborów witamin i innych składników odżywczych. Pacjent przez lata w ogóle nie spożywał owoców ani warzyw (poza smażonymi w głębokim tłuszczu ziemniakami w dwóch postaciach) i nie stosował się do zaleceń lekarzy, choć zaordynowano mu właściwą dietę oraz suplementację. Można zapytać, gdzie byli rodzice, jak mogli do tego dopuścić? Wiadomo jedynie, że 17-latek prawdopodobnie cierpiał na zaburzenie odżywiania polegające na unikaniu określonych pokarmów. Sam przyznał, że nie był w stanie jeść innych produktów, bo nie odpowiadała mu ich faktura.

Uzależnieni od chrupania wiedzą o tym wszystkim, dlatego nękani wyrzutami sumienia i lękiem o własne zdrowie poszukują choć trochę zdrowszych alternatyw. Sięgają po chipsy według obietnic producenta pieczone w piecu, albo po takie, które mają tylko cztery pozycje w składzie. Pieczony jarmuż ich nie satysfakcjonuje. Ochoty na soloną przekąskę nie sposób oszukać chipsami z jabłek lub z banana, niestety.


Nie mogę przestać

Dlaczego chipsy uzależniają? Powodów tak naprawdę jest kilka. Snacki te z reguły wzbogaca dodatek glutaminianu sodu (E-621). Substancja ta znana jako wzmacniacz smaku została zaakceptowana przez światowe organizacje ds. żywności jako obojętna dla zdrowia, ale naukowcy sądzą, że konsekwencje spożywania jej w nadmiarze tak naprawdę odczujemy dopiero po latach. Niektórym z nas pożywienie pozbawione glutaminianu sodu wydaje się niedoprawione, mało atrakcyjne, wręcz niejakie - do tego stopnia potrafi on oddziaływać na ludzkie kubki smakowe. Podobnie doprawiane są m.in. zupki chińskie, dania instant, fast foody, etc.

Ponadto, sama czynność jedzenia chipsów jest przyjemna i może trwać długo. Większość ludzi nie jest w stanie zjeść zbyt dużo słodkości na raz, bo czują wówczas, że ich zemdliło. "Zasłodziłem się" - mówią. W przypadku chipsów jest inaczej, można się nimi delektować niemal w dowolnych ilościach, megapaki obsłużą cały wieczór przed telewizorem, a przejedzenie nie nastąpi aż tak szybko, przynajmniej nie u konsumentów dobrze już zaprawionych w tym boju.

Zdaniem naukowców z University of California, nie bez znaczenia jest też fakt, że chipsy i frytki powodują wytwarzanie endokannabinoidów, substancji działających na ludzki mózg niczym psychoaktywne składniki marihuany. Jak podaje serwis Rmf24.pl, to właśnie stąd narkotyczne uzależnienie od charakterystycznego połączenia smaku soli, przypraw i smażonego ziemniaka.

Ale jest coś jeszcze. Chipsowy nałóg zdaniem psychologów i dietetyków bywa też typowym uzależnieniem behawioralnym - miłośnicy słonej przekąski uzależniają się również od samej czynności przyjemnego chrupania, dodatkowo wzmocnionej okolicznościami, np. lekturą czy oglądaniem telewizji. A gdy się już zacznie i nam zasmakują, trudno poprzestać na jednej czy kilku sztukach. Ani się człowiek obejrzy, a już widać dno torebki. Niektórzy przyznają, że każdego chipsa oblizują z obu stron, a dopiero potem zjadają. Po co? Twierdzą, że dzięki temu przyjemność z konsumpcji trwa dłużej.

- Jak ktoś może poprzestać na jednym, to może wcale nie jeść. To tak jak z czekoladkami z bombonierki. Dlatego takie kurtuazyjne częstowanie nie ma sensu - uśmiecha się 59-letni Marek.

- Przypuszczam, że wiem, skąd się wzięło moje uzależnienie - mówi Aleksandra. Mama przyznała, że kupowała mi paczki popularnych chrupek, bo uznała, że lepsze to, niż żeby miała mnie paść słodyczami. Na początku lat 90. nie mówiło się jeszcze o szkodliwości tych przekąsek. Byłam i jestem nadal bardzo szczupłą osobą, więc wydawało się, że problem nie istnieje. A istniał, bo już w dzieciństwie wyrobiłam sobie nawyk chrupania chipsów przy czytaniu i oglądaniu ulubionych programów. Dziś paczki idą w ruch, ilekroć przeglądam prasę, czytam ulubione książki czy przesiaduję w internecie. Bodziec-reakcja! Określone aktywności kojarzą mi się z chipsami i ręka sama wędruje do paczki. Uwielbiam je, mogłabym się w nich tarzać.

Koniec z tym

Jak można sobie poradzić z tym nałogiem, jeśli racjonalne argumenty nie działają? Terapeuci uzależnień radzą omijać alejki z chipsami - podczas zakupów lepiej nawet nie patrzeć w tamtą stronę. Silną wolę trzeba mieć już w czasie wizyty w sklepie. Łatwiej bowiem powstrzymać się przed kupieniem kolejnych opakowań niż przed zjedzeniem ich, gdy już znajdą się w domu. Uzależniona osoba będzie mnożyć wymówki, dlaczego musi zjeść to, co już kupiła.

Jeśli chcemy zniechęcić się do chipsów, możemy przypominać sobie sytuacje, kiedy struliśmy się nimi, kiedy po zjedzeniu czuliśmy się źle, mieliśmy wrażenie, że rzeczywiście przedawkowaliśmy. Przypomnijmy sobie smaki, które nie przypadły nam do gustu, albo felerne opakowania, którym kończyła się już data przydatności do spożycia, więc otrzymaliśmy chipsy przesuszone, pachnące zestarzałym olejem i zupełnie niesmaczne.

Zastępowanie chipsów jabłkami czy warzywami zdaniem uzależnionych na wiele się nie zda, ale inne słonawe przekąski, zdrowsze, bo przygotowane w domu, to co innego. Nasze rozmówczynie przyznały, że ratują się m.in. makaronem ryżowym z zielonym pesto, tartym serem i oliwkami, kanapeczkami z ulubionymi dodatkami, które są dobrym zamiennikiem przegryzek "pod film", a także pilnowaniem stałych pór posiłków. Organizm może domagać się chipsów, ale tak naprawdę komunikuje: "Hej, jesteś głodny, musisz coś zjeść!". Mając pełny żołądek nie będziemy aż tak obsesyjnie myśleć o smażonych ziemniakach.

Zdaniem dietetyków dobrze jest stosować zdroworozsądkową zasadę 80/20, co oznacza, że 80 proc. naszej dziennej diety powinny stanowić wartościowe produkty, a resztę mogą stanowić te nieco mnie zdrowe lub drobne kulinarne grzeszki. Nie oznacza to jednak przyzwolenia na codzienne objadanie się chipsami. A jeśli nic nie pomaga, być może konieczna okaże się terapia, bo w końcu uzależnienie od chipsów to nie fanaberia, a uzależnienie jak każde inne.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy