Reklama

Nauczmy dzieci skakać na skakance

Monika Wysocka, PAP Zdrowie: Jak zmieniła się w ostatnich latach aktywność fizyczna dzieci?

- Kiedy cofam się myślą do moich dziecięcych lat to pamiętam, że gdy przychodziły ferie lub wakacje, to już o 10 rano, jak tylko skończył się "Pies Cywil" czy "Czterej pancerni i pies", wychodziłem na podwórko i spędzałem tam czas, często do późnego wieczora. Wtedy zresztą nic innego nie można było robić i siłą rzeczy, jeżeli ktoś nie miał chęci czytać książek, to wychodził na dwór, bo to była jedyna szansa żeby ciekawie i atrakcyjnie spędzać wolny czas. Na aktywności fizycznej spędzało się więc po 8 -10 godzin na dobę. Porównanie z obecnym zaleceniem WHO jednej godziny aktywności fizycznej dziennie pokazuje skalę różnic, między tym jak było kiedyś i jak jest dziś. Problem z obniżaniem się sprawności fizycznej dzieci i młodzieży tkwi głównie w zmianie trybu życia. Dziś zalecane minimum aktywności fizycznej ustawione jest tak nisko, jak tylko się da i tak często nie udaje się go zrealizować. Tymczasem nasza sprawność fizyczna jest pochodną aktywności fizycznej i nie chce być inaczej: jak nie ćwiczę, nie podejmuję aktywności fizycznej, to mój organizm nie opanowuje określonych funkcji i nie nabywa określonych właściwości. Mówiąc wprost: dzieci nie będą umiały skakać na skakance, jeśli nie będą tego robiły. I tutaj tkwi główna przyczyna tego drastycznego spadku sprawności fizycznej. 

Reklama

Wyniki badań kondycji fizycznej dzieci i młodzieży, prowadzonych przez Akademię Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie systematycznie co dziesięć lat, począwszy od 1969 roku, są przerażające...

- Niestety tak. W 1979 r. chłopcy w wieku 8,5 lat byli w stanie zwisać na drążku średnio przez niemal 19,5 s, podczas gdy w 2009 r. - już niewiele ponad 8,5 s. Pogorszyły się również wyniki w biegu na 600 m: w 1979 r. przeciętny 7-latek (chłopiec) uzyskiwał czas o 39,2 s krótszy niż obecnie. W 1979 roku 7-latek był w stanie skoczyć w dal średnio prawie 130 cm, w 2009 r. - już nie więcej niż 110 cm! Dzieci są przy tym mniej wytrzymałe. Jak wynika z tzw. testu Coopera, który polega na nieprzerwanym 12-minutowym biegu, trzydzieści lat temu 7-latek potrafił przebiec w tym czasie 1811 metrów, a podczas ostatnich badań - przebiegał o prawie 300 metrów mniej.

- Sytuacja zaczęła pogarszać się od 1989 roku i ten trend się utrzymuje.

Z czego to wynika?

- Bo teraz wokół dzieci i młodzieży jest dużo więcej ciekawych form spędzania wolnego czasu, które nie wymagają od nich wysiłku, męczenia się. Co byśmy nie powiedzieli, to podejmowanie aktywności fizycznej związane jest z jakimś wysiłkiem, z męczeniem się. A tu mogę cały dzień spędzić bardzo ciekawie z telefonem w ręku, grając na konsoli, albo oglądając filmy - nie męcząc się. Do tego niestety dochodzi postawa części rodziców, która sprawia, że aktywność fizyczna w hierarchii ich potrzeb i oczekiwań nie znajduje się na odpowiednim miejscu. Wielu z nich uważa, że sprawność fizyczna do niczego się w życiu nie przyda. Jest dokładnie tak, jak z fraszką Jana Kochanowskiego: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz". I dopiero kiedy masz 50-60 lat i gdy zaczyna ci motorycznie czegoś brakować, zaczynasz podupadać na zdrowiu, nie jesteś w stanie zrealizować rzeczy które zamierzasz - człowiek uświadamia sobie, że mógł o to zadbać wcześniej. Jest coś co zaprzepaścił.


To może truizm, ale to dorośli powinni postarać się, aby zachęcić dzieci do aktywności, pokazać im, że zapomniana skakanka, czy gra w gumę mogą być fajne.

- Dokładnie. Bo jak pokazują wyniki badań prowadzonych  w projekcie "Aktywne Szkoły MultiSport" dzieci wcale nie są przeciwne aktywności ruchowej, ale wszystko zależy od tego co się im zaproponuje. To musi być coś, co jest dla nich ciekawe i atrakcyjne, co zmobilizuje ich do podejmowania aktywności fizycznej i przede wszystkim - co staje w opozycji do świata wirtualnego, który nie wymaga zaangażowania fizycznego, nie wiąże się ze zmęczeniem, koniecznością przygotowywania się: po prostu biorę telefon i już jestem w innym świecie. A w tym rzeczywistym świecie czasem trzeba się przebrać, czasem trzeba przygotować sprzęt, napompować koła roweru czy piłkę.

Czy faktycznie przeszkodą jest brak odpowiednich warunków?

- Nie. Ja przez całe swoje młode życie nie miałem takiego boiska, z jakich dziś mogą korzystać dzieci. Bardzo im tego zazdroszczę. Choć oczywiście i tu błędy popełniają dorośli - wiele z tych nowoczesnych boisk czynnych jest zbyt krótko lub tylko w określone dni, co ogranicza możliwości korzystania z nich. Niestety samo dostarczenie obiektów nie rozwiązuje sprawy. Potrzeba chyba więcej edukacji - w wielu przypadkach brak jest świadomości, że aktywność fizyczna jest potrzebna dla zdrowia, dla prawidłowego funkcjonowania na co dzień. Kłopot w tym, że takie przesłanie nie idzie w stronę dzieciaków, więc trudno się dziwić, że one się tym nie zajmują. 

Co ciekawe - warunki fizyczne dzisiejszych dzieci są lepsze niż były kiedyś. 

- To prawda - współczesne dzieciaki są np. o kilka centymetrów wyższe. Prof. Ryszard Przewęda, jeden z wybitnych profesorów warszawskiej AWF, mówił o tym już kilkanaście lat temu, określając syndromem rozwierających się nożyc - ich jedno ramię to nasz rozwój fizyczny, a drugie to nasza sprawność. Im dalej, tym coraz lepiej się rozwijamy, w coraz większym stopniu wykorzystujemy pulę genową, z którą przychodzimy na świat - wpływa na to polityka zdrowotna, lepsze niż w dawniej żywienie, warunki, w których funkcjonujemy, higiena, możliwości zapobiegania chorobom, medycyna naprawcza na coraz wyższym poziomie - wszystko to wpływa na to, że lepiej się rozwijamy. Ale jednocześnie spada nasza sprawność fizyczna, bo o nią nie dbamy. Gdyby to szło w parze moglibyśmy osiągać rewelacyjne wyniki i znacznie lepiej korzystać ze swojego organizmu, dzięki temu czerpać większą satysfakcję życia i być zdrowszymi.


www.zdrowie.pap.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama