Reklama

Kiełkujemy w listopadzie

Kiełki: esencja wartości odżywczych, których nasz organizm potrzebuje późną jesienią bardziej niż kiedykolwiek. Co trzeba o nich wiedzieć i dlaczego szczególnie teraz warto kiełkować?

W listopadzie częściej niż w jakimkolwiek innym miesiącu zwykliśmy narzekać na gorsze samopoczucie. Dobrze wiedzieć, że to, jak się czujemy, w dużej mierze zależy od kondycji naszych jelit. Pod koniec roku cały organizm jest trochę wyciszony. Mniejsza dawka promieni słonecznych skutkuje mniejszą ilością witaminy D w naszych komórkach, a tym samym tendencją do spowolnionego metabolizmu. Teraz szczególnie powinniśmy postawić na wysokoodżywcze produkty w jadłospisie. Nie ma lepszej decyzji niż włączenie do codziennego menu kiełków.

Dlaczego są tak cenne?

Natura ma swoje uniwersalne patenty: to w nasionach rośliny od zawsze gromadzą i przechowują najcenniejsze wartości odżywcze dla następnych pokoleń. Małe ziarenka są esencją tego, co najlepsze, obfitują w białko, witaminy i składniki mineralne w dawkach, jakich dojrzała roślina nigdy nie osiągnie. Jedzenie nasion nie jest jednak zasadne, bo znaczna ich część jest niemożliwa do strawienia przez ludzki organizm. Rozwiązaniem jest uruchomienie procesu kiełkowania nasion i zjadanie ich na etapie, w którym mogą być optymalnie wykorzystane przez komórki naszego ciała. Procedura jest szybka i dziecinnie prosta. Musimy zapewnić nasionom sprzyjające warunki: światło, temperaturę pokojową i wilgoć. To wyzwoli ich energię wzrostu, jaka charakterystyczna jest dla większości roślin na wiosnę, a nam przyniesie szereg korzyści.

Reklama

Co w nich znajdziemy?

Kiełki są prawdziwą bombą wartości odżywczych, jakich w tak wysokim stężeniu nie spotkamy w żadnej dojrzałej roślinie. Obfitują w witaminy, składniki mineralne, aminokwasy, czyli budulec ludzkich komórek, niezbędny dla prawidłowego przebiegu procesów metabolicznych i sprawnego pasażu jelitowego błonnik, a także chlorofil - zielony barwik roślin, który ma kluczowe znaczenie dla poprawy odporności i oczyszczenia organizmu z toksyn, metali ciężkich i zbędnych produktów przemiany materii.

Są lekkostrawne

Wybór rośliny, której nasiona będziemy kiełkować jest istotny również z tego względu, że nie każde warzywo jest dla naszego organizmu strawne, gdy serwujemy je surowe. Dobrym przykładem jest brokuł, który oczywiście nadaje się do jedzenia bez obróbki termicznej. Dla wielu jest nie tylko nieatrakcyjny smakowo w takim wydaniu, ale jedzony na surowo może powodować dyskomfort trawienny. Kiełki brokułów są łatwostrawne i obfitują w sulforafan, cenny przeciwutleniacz, którego rolę w neutralizowaniu wolnych rodników i profilaktyce chorób nowotworowych nie sposób przecenić. Niestety, sulforafan jest wyjątkowo wrażliwy na działanie wysokich temperatur, dlatego nierzadko zupełnie go wytracamy w trakcie gotowania lub zapiekania brokułów.

Dla usprawnienia metabolizmu

Kiełki są niskokaloryczne, a zawarte w nich flawonoidy pobudzają wydzielanie żółci i sprzyjają procesom trawiennym, zwłaszcza trawieniu tłuszczów. Powinny być więc stałym elementem jadłospisu osób dbających o zgrabną sylwetkę.

Alkalicznie

Kiełki działają alkalicznie w komórkach ludzkiego organizmu. Są zatem pomocne w przywracaniu równowagi-kwasowo zasadowej, która jest punktem wyjścia, gdy mowa o zdrowiu w każdym aspekcie. Obfitują w magnez i potas, są wiec korzystne dla układu sercowo-naczyniowego i stabilizacji systemu nerwowego. Kiełki to też istotne źródło żelaza, stąd rekomendowane są osobom borykającym się z anemią. Z uwagi na zawartość kwasu foliowego kiełki polecane są ciężarnym. Budzące się do życia roślinki mają też działanie krwiotwórcze.

Ewa Koza, mamsmak.com


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy