Reklama

Co przedszkolak przyniesie do domu?

Wszyscy piszą tylko o pozytywnych stronach wysłania dziecka do przedszkola. Każdy z nas rodziców ma też swoje wyobrażenie zmian w zachowaniu i umiejętnościach dziecka, które następują po pójściu do przedszkola po raz pierwszy.

Jednak czy tak naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego, co nowego nasz maluch może wnieść do naszego domowego ogniska? Wielu z nas myślało, że gdy dziecko pójdzie do przedszkola, zmieni się w grzecznego i słuchającego się rodziców aniołka, niczym za jednym ruchem czarodziejskiej różdżki. Ale nie zawsze nasze oczekiwania zgodne są z rzeczywistością, jaka nas dotyka.

Zmiany, niekoniecznie na lepsze

Zmiany w zachowaniu dziecka owszem pojawiają się, jednak nie zawsze zadowalają nas - rodziców. Nie, dlatego, że nie spełniają naszych oczekiwań, ale wyraźnie sygnalizują rozwój pewnych zachowań u dziecka, nie zawsze właściwych i tych chcianych. Na jakie zmiany, narzekamy najczęściej, my rodzice?

Reklama

Zanosi się płaczem

Do tej pory nasz maluch płakał, jak każde - prawie każde dziecko, tylko w momentach, gdy było mu smutno, gdy się przewrócił, skaleczył, gdy musiał się z nami rozstać na dłuższą chwilę. A co się dzieje już po kilku tygodniach uczęszczania do przedszkola? Nasz maluch to "pojętna bestia". Obserwując, jak w przedszkolu jego rówieśnicy opłakują rozstania z mamami podczas porannej "dostawy" dzieciaków do przedszkola, jak w ciągu dnia okupują opiekunki swoimi żalami, płaczem, który ma sprawić, że szybciej wrócą do domu - nasza pociecha wyciąga

wiele wniosków. Jednym z nich, jest prosta zasada, popłaczesz, to pewnie dostaniesz. Ale teatralny płacz, bo ten udawany może mieć chyba tylko taki zarys, wymaga przecież wielu zabiegów. Czy to jest działa zniechęcająco na naszego małego łobuza? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie, jest przecież także pewnym sprawdzianem jego możliwości aktorskich. Szlochy, krokodyle łzy, zaczerwienienie na policzkach, grymas cierpienia na twarzy, wręcz spazmy, takie przedstawienie może nam zafundować nasza mała pociecha, która uczona, doświadczeniem

przedszkolnych kolegów i koleżanek wie, doskonale, co robi i jaki ma cel w takim działaniu. A jaki może być powód takiego nagłego płaczu, który nigdy wcześniej nie stawał się powodem to tak potwornych spazm? Wiele nie trzeba, wystarczy drobniutka różnica zdań w kwestii jedzenia słodyczy, czy podania tej lub innej zabawki stojącej na wysokiej półce. A czasem może to być nawet powód, którego nie ma ?

Krzyki i stosowanie wcześniej nieznanych określeń

Spokojny maluch od momentu pójścia do przedszkola, może czasem przeistoczyć się w małego potworka, który wiele nie potrzebuje, żeby pokazać nam, co tak naprawdę potrafi. A umie dużo. Dotychczas dziecku nie zdarzało się podnosić na nikogo głosu, zwyczajnie drzeć się jak stare prześcieradło. Nie miało także styczności z osobami stosującymi potoczne, "brzydkie określenia". Skąd w takim razie ta nagła zmiana w zachowaniu? Skąd bierze się wiedza na temat powszechnych wulgaryzmów i dlaczego krzyk u dziecka pojawia się często? Odpowiedź jest prosta, najczęściej, - bo nie jest to regułą, dziecko zapożycza sobie taką wiedzę i metody radzenia sobie, od swoich przedszkolnych przyjaciół. A dzieci potrafią mówić bardzo dużo, a i krzyczeć też potrafią.

Cos pozytywnego?

Poznaliśmy już przykre strony życia przedszkolaka i jego rodziców, choć pewnie każdy z nas mógłby jeszcze dorzucić parę swoich doświadczeń. Jednak uczęszczanie do przedszkola nie wiąże się tyko i wyłącznie z zagrożeniami. Ma także wiele pozytywnych stron, a to tylko kilka z nich ?

Zauważalna samodzielność

Do tej pory codzienne poranne przebieranie, zakładanie skarpetek, bucików, podkoszulków i spodenek, ściąganie piżamki było jedną z dłuższych części dnia. Co oznacza, że swój początek miało od chwili zaraz po przebudzeniu, do momentu ostatecznego ubrania się przez dziecko lub do chwili, w której już nie wytrzymaliśmy dłużej i sami dziecko ubraliśmy. Dodajmy, że maluch wcale nie ubierał się tak długo, bo nie potrafił sobie poradzić nawet z częścią garderoby sam. Mimo naszych wskazówek, przejawianej zachęty i zainteresowania, dziecko zwyczajnie, może z 

lenistwa, może dla "zabawy" strasznie się guzdrało i nie chciało samo sobie radzić. Ciągłe wołanie "Ja nie umiem, nie umiem, ty musisz!", po pójściu do przedszkola już pierwszych dniach zmieniło się w "Nie, ja sam! Daj, ja umiem, ? No dobrze, ale spróbuje". Takie reakcje nie są tylko spotykane w kwestii zmiany ubrania, czy obuwia. Dziecko chętniej próbuje swoich możliwości w różnych codziennych zajęciach i co ciekawe, często z oczekiwanym skutkiem.

Nie marudzi przy jedzeniu

Posiłki dziecka dla wielu z nas rodziców były nieraz istną zmorą. Bo jak tu sprawić, aby maluch zjadał całe porcje, w dodatku z chęcią, nie marudził długo nad talerzem i nie symulował różnych dolegliwości. Można powiedzieć, że wielu z nas próbowało prawie wszystkiego, bo nawet niepochwalane, ale jak wiemy stosowane groźby, nakazy czy zakazy - nie pomagały, zmiana jadłospisu, jego urozmaicenie i tworzenie przyciągających uwagę dziecka kompozycji - nie pomagały, różne zachęty, nawet przekupne oferty w stylu "jak zjesz, to kupię Ci ?" - też nie

pomagały. A od momentu pójścia do przedszkola, dziecko przy każdym wspólnym posiłku zajada się naszymi znanymi mu wcześniej potrawami, niczym delicjami z najlepszych rąk kucharskich. Co się stało? W przedszkolu, dziecko widzi, że inne dzieci też jedzą, w dodatku wszyscy jedzą wspólnie w grupie, co jest pewnego rodzaju atrakcją dla malucha. Noi oczywiście czasem inna kuchnia niż ta od mamy (nawet, jeśli jest taka sama) smakuje przecież dużo lepiej. A dlaczego nasze dzieci tak pałaszują posiłki u babć lub swoich koleżanek?Nareszcie śpi w ciągu dnia! Kilkuletnie dziecko potrzebuje snu w ciągu dnia. Jeśli nawet nie samego spania, to

chociaż czasu, na wyciszenie się, odpoczynek, zastopowanie rozpędzonego mechanizmu ?. Nasze dziecko niestety przed pójściem do przedszkola nie chciało spać, nie miało ochoty czy nastroju do "wybijania" się z rytmu zabawy. Natomiast w przedszkolu, gdzie rządzi pani opiekunka, a nie mama, której zawsze można zmydlić oczy, jest czas na zabawę, ale i czas na odpoczynek. I jak się okazuje, nawet najbardziej aktywne urwisy mogą i potrafią leżakować w ciągu dnia w przedszkolu. Do tego nie tylko odpoczywać, ale zwyczajnie spać.

Łatwiej reaguje na polecenia

W przedszkolu dziecko nie jest ciągle w centrum uwagi, tak, jak dzieje się to w domu. Jeśli nawet wcześniej miało "problemy" w domu z reagowaniem na nasze prośby, polecenia, odpowiadaniem nasze pytania, - bo zwyczajnie udawało, że nie słyszy lub nie było przychylne naszym prośbom, to dzięki przedszkolu dziecko jest jakby, bardziej zdyscyplinowane.

Zdrowie, nie bez znaczenia

Nawet dziecko, które przed pójściem do przedszkola w ogóle lub bardzo rzadko zapadało na infekcje, miało nieograniczony kontakt z rówieśnikami, może zacząć chorować po pójściu do przedszkola. I nie ma w tym nic dziwnego, bo podczas kontaktu z dużo większą niż dotychczas spotykaną grupą równolatków, nie zawsze w pełni zdrowych, dziecko jest bardziej narażone na przenoszenie jedno od drugiego, wirusów lub bakterii. Jakie zdrowotne zawirowania najczęściej dotykają przedszkolaków? Bardzo często spotykane są zwykłe przeziębienia, grypy lub

zapalenia oskrzeli, gardła. Ale nie tylko takie infekcje szerzą się pośród przedszkolaków. Nie tylko one są zmorą dla dziecka i rodzica, bo nie dość, że wycieńczają malucha, fizycznie z sił, to rodzicom odciążają znacznie, zawartość portfela i dodają siwych włosów na głowie. Ale taka jest kolej rzeczy. Co dziecko ma przechorować, to przechoruje, ważna jest nasza troska i czujność. Nie zawsze tylko takie infekcje dotykają dzieci przedszkolne. Bo jeśli pojawia się choroba zakaźna, jak różyczka, świnka czy ospa wietrzna to swoimi mackami dotyka nawet wszystkich

przedszkolaków. Ale często spotykane są także niechciane pasożyty. I tak, królują owsiki. Brudne ręce to deska ratunkowa dla tych pasożytów. A dla dziecka i rodziców to znak, że czasem będzie konieczne jest leczenie. Całe szczęście, że chociaż wszawica nie jest już tak często spotykana w środowiskach przedszkolnych, jak kiedyś, jednak warto się liczyć z jej możliwym wystąpieniem. Jak często się mawia, dzieci są nieprzewidywalne, nie tylko przez swoje zachowania, ale wszystkie procesy życiowe, które ich samych dotyczą. Dlatego my dorośli musimy stać na straży naszych małych przedszkolaków - "żołnierzy". A wszystkie swoje

spostrzeżenia dotyczące nie tylko tych pozytywnych, ale właśnie negatywnych zdarzeń "poprzedszkolnych" warto konsultować z opiekunami przedszkolnymi, nawet, jeśli zajdzie potrzeba z dyrekcją. Bo nasze dziecko niekoniecznie może "popsuć" się od chodzenia do przedszkola z powodu własnych przewinień. A my, jako kochający rodzice musimy być najpilniejszymi obserwatorami naszych pociech.

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: przedszkolak | maluch | dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy