Reklama

Szkolne zakazy i nakazy

W statutach szkół, regulujących życie tych placówek, często znajdują się także zapisy dotyczące wyglądu i stroju uczniów. Niektóre nakazy i zakazy bywają zaskakujące.

Jak podają lokalne media, w Szkole Podstawowej nr 134 w Krakowie uczniowie prawdopodobnie obowiązkowo będą musieli mieć związane włosy, opcjonalnie spięte. Przykazanie to dotyczy zarówno dziewcząt, jak i długowłosych chłopców. Część rodziców nie kryje oburzenia. Przekonują, że szkoła to nie zakład produkcyjny ani punkt gastronomiczny, więc nakaz nie ma uzasadnienia. Czemu niby miałby służyć? Komu przeszkadzają schludne, nieufarbowane i zadbane czupryny?

Zdaniem dyrekcji nie chodzi o to, by uczniom uprzykrzyć życie, ale by zadbać o ich zdrowie oraz bezpieczeństwo i higienę. Pasma opadające na twarz przeszkadzają podczas czytania i pisania, przy pochylaniu się nad zeszytem czy książką zasłaniają tekst, wpadają do oczu, a wszystko to w dłuższej perspektywie wpływa ujemnie na kondycję wzroku. Z takim poglądem zgadzają się okuliści, przekonując, że bodźce wizualne powinny docierać do narządu wzroku symetrycznie, bez przesłony w rodzaju zbyt długiej, niesfornej grzywki. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci i młodzieży. Dodatkowo, kosmyki mogą podrażniać spojówki, a w ten sposób przyczyniać się do powstawania stanów zapalnych. Natomiast podczas niektórych zajęć taka fryzura ma stanowić zagrożenie, np. w trakcie wykonywania doświadczeń chemicznych.

Reklama

Nakaz dyskutowany w krakowskich mediach budzi zdziwienie, ale nie jest to odosobniony przypadek, podobne zapisy pojawiają się w statutach rodzimych placówek od lat. Wystarczy przejrzeć fora internetowe czy odbyć kilka rozmów z uczniami. I choć np. obowiązek noszenia obuwia zmiennego, ograniczenia ilości biżuterii czy makijażu wydaje się mieć uzasadnienie, to już zakaz noszenia jaskrawych kolorów czy kolorów w ogóle wywołuje konsternację. Jeszcze większą niż konieczność związywania włosów.

18 lat temu, równolegle z wprowadzaniem w życie reformy oświaty, w jednym z elbląskich gimnazjów ustanowiono poniedziałek dniem krawatowym. Uczniowie byli zobowiązani rozpoczynać każdy tydzień "na galowo", co oznaczało białe bluzki lub koszule oraz ciemny, stosowany "dół". Brak eleganckiego stroju skutkował sankcjami. Jednak nowy szkolny poniedziałkowy zwyczaj nie przetrwał długo, w kolejnym roku szkolnym noszono się już z większą swobodą.

Czy szkoła powinna tak dalece ingerować w prywatność swoich wychowanków? Czy w ten sposób tłumi się osobowość uczniów? A może przesadzamy, a taki rygor wyjdzie im tylko na dobre?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy