Reklama

Oczy dookoła głowy

Nadmierne chronienie malucha przed siniakami na ogół przynosi więcej szkód niż korzyści. Ciekawość świata i chęć zabawy będą silniejsze od rodzicielskich nakazów i zakazów. Jak chronić dziecko przed potencjalnymi zagrożeniami, nie popadając przy tym w przesadę?

Mając na względzie bezpieczeństwo pociechy należy bezwzględnie używać wyobraźni, a nawet robić to za dwoje, póki dziecko jest zbyt małe, by trafnie przewidywać konsekwencje swoich zachowań.

Kiedy przyda się wzmożona czujność? Poza sytuacjami, gdy siłą rzeczy należy mieć oczy dookoła głowy, jak np. spacer w pobliżu ruchliwej ulicy czy kąpiel w jeziorze, warto zachować szczególną ostrożność także m.in.:

- na placach zabaw - choć współczesne drabinki i zjeżdżalnie wydają się bezpieczne, warto być czujnym. Maluchy z niecierpliwością czekają na swoją kolej, rzadko oglądają się na współtowarzyszy, co może skończyć się wypadkiem. Uczulmy pociechę, aby nie zbliżała się zanadto do huśtających się, nie wskakiwała na karuzelę w biegu, na zjeżdżalni zachowywała odstęp od kolejnego bawiącego się, a po zjeździe szybko opuszczała konstrukcję, by inne dziecko nie uderzyło jej w plecy. Niestety, wciąż jeszcze można natrafić na place, na których straszą sprzęty zjadane przez korozję, wystające, ostre elementy, widoczne uszkodzenia czy też zanieczyszczenia,np. w piaskownicy. Jeśli zlokalizujemy takie miejsce, należy powiadomić o jego stanie straż miejską, a także zarządcę terenu lub właściciela

Reklama

- na boiskach i podwórkach - trudno oczekiwać, że starszaki w każdych okolicznościach będą zachowywać się ostrożnie oraz zważać na naszego bawiącego się obok szkraba. Nawet starsze dzieci pochłonięte grą w piłkę niekiedy zdają się zapominać o całym świecie i nie widzieć, co się dzieje dookoła. W takich warunkach malec może zostać boleśnie uderzony odbitą piłką, może też na niego wpaść biegnący tyłem starszy kolega, pragnący ją za wszelką cenę pochwycić

- podczas zabaw w domu - własny dom to teoretycznie najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Niestety, tylko teoretycznie, bo w rzeczywistości najwięcej wypadków zdarza się właśnie tam. Wystarczy chwila nieuwagi i np. otwarte okno, krzesło stojące nieopodal parapetu, chemikalia poustawiane w miejscach, z których łatwo mogą wpaść w dziecięce ręce, ostre kanty, obrus, za który można pociągnąć, a w konsekwencji oblać się gorącą herbatą... Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność, ale na szczęście większość z tych zagrożeń jest do wyeliminowania, wystarczy... nieco uruchomić wyobraźnię i wyrobić w sobie dobre nawyki. Przykładowo, wytarcie podłogi po kąpieli nie zajmuje wiele czasu, a może zapobiec tragedii.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy