Reklama

Moje dziecko to kidult

Niesamodzielne dorosłe dzieci na garnuszku rodziców, czyli właśnie kidults, to coraz większy problem. Jak mu zapobiec?

2,5 miliona Polaków w wieku 25−34 lat wciąż mieszka w domu rodzinnym. „Kidultsom” (z ang. kid – dziecko, adult – dorosły) nie spieszy się do dojrzałości i samodzielności, w tym także ekonomicznej, i odwlekają je tak długo, jak to możliwe. Dorośli, którzy nadal mieszkają z rodzicami, ubierają się, bawią i mówią, jakby byli nastolatkami. Często zmieniają też miejsca pracy, partnerów, imprezują i nie mają jasno wyznaczonego celu.

Wszystko przez kult młodości lub złą sytuację na rynku pracy?

Niekoniecznie – kluczowe znaczenie ma wychowanie. To od rodziców zależy, czy młody człowiek stanie się dojrzałą osobą, czy dołączy do pokolenia „dorosłych dzieci”. Starszemu pokoleniu często nie przeszkadza, a wręcz cieszy je fakt, że utrzymują i wciąż zajmują się latoroślami długo po osiągnięciu przez nie pełnoletności.

Reklama

Jakiś czas temu w amerykańskich badaniach rodzice „kidultsów” przyznali się, że to bardzo przyjemne doświadczenie. Osoby, które tak myślą, bardzo często uzależniają i uwiązują dzieci przy sobie. Dzięki temu czują się potrzebni.

Jak zatem wychowywać dziecko, aby w odpowiednim momencie było gotowe „pójść na swoje”?

Według psychologów omawiane zjawisko wynika ze zbyt dużego przywiązania do rodzica. „Kidult” od najmłodszych lat był przyzwyczajany do myśli, że będzie wyręczany we wszystkim przez opiekunów. To skutkuje nieporadnością w życiu codziennym. Twoje przykre uwagi i komentarze mogą doprowadzić do ukształtowania niskiej samooceny, dlatego nie skąp pochwał, kiedy maluch, a później nastolatek podejmuje samodzielne próby działania. Nawet, jeśli są nieudolne.

Mimo iż wiesz, co jest najlepsze dla twojego dziecka, daj mu możliwość wyboru. Ucz niezależności i pozwól popełniać błędy. Nie bądź zbyt uległa i tolerancyjna. Świat nie składa się z ludzi, którzy na każdym kroku będą ustępować komuś tylko dlatego, że jest twoim synem lub córką. Nie rozpieszczaj i nie wyręczaj w domowych obowiązkach. Ucz, że w domu wszyscy powinni sobie pomagać. Dawaj poczucie bezpieczeństwa i miłość, ale nie uzależniaj od siebie. 

Dziecko musi się najpierw uderzyć czy upaść, aby zrozumiało, czego w przyszłości należy unikać. Zbyt wielka troska i asekurowanie na każdym kroku powoduje, że staje się lękliwe i boi się próbować nowych rzeczy w obawie przed porażką. A samodzielność to duże wyzwanie.

Co jeszcze możesz zrobić?

Jeśli dorosłe dziecko w dalszym ciągu jest na twoim utrzymaniu, a ty masz tego dość, musisz podjąć stanowcze kroki:

1. Postaw ultimatum i daj jej lub jemu określony czas na wyprowadzenie się z domu – pół roku, rok, ale nie dłużej.

2. Stanowczo poproś o dokładanie się do czynszu i domowego budżetu. Pod żadnym pozorem nie dawaj pieniędzy na drobne wydatki.

3. Nie wyręczaj w domowych obowiązkach. Ustalcie grafik prac.

4. Jeśli bardziej subtelne aluzje nie skutkują i twoje dziecko nadal nie ma zamiaru opuścić rodzinnego domu, czas powiedzieć stanowczo: „tam są drzwi”.

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy