Reklama

Czy pozwalasz dziecku na samodzielne decyzje?

Dobrze jest być dorosłym. Można podejmować samodzielne decyzje, jeść to, co się lubi, spędzać czas przed telewizorem i patrzeć w komputer, ile się chce.

Dzieci zazwyczaj widzą tylko jedną stronę medalu i marzą o czasie, kiedy same będą duże. Często nie wiedzą, że mama i tata muszą się ciężko napracować, by utrzymać całą rodzinę, a w domu czekają na nich kolejne obowiązki. Rodzice zdają sobie sprawę z tego, że jeśli chcą wychować pociechy na pewnych siebie ludzi, trzeba im oddać trochę władzy. Niech mają namiastkę dorosłości, przedsmak pełnoletności i same podejmują część decyzji.

Jak ta piękna idea wygląda w rzeczywistości? Podam trzy przykłady, których byłam świadkiem: Sklep obuwniczy. Mama z córeczką w wieku przedszkolnym szukają butków. Kobieta mówi: "Wybierz sobie, które ci się podobają". Dziewczynka podbiega do półki i przynosi najbardziej różowe i najbardziej błyszczące, jakie tylko można było znaleźć. "O nie... takie chcesz? Ale zobacz - mają jasny kolor, zaraz ci się zabrudzą, a te cekiny zaraz odpadną. Bez sensu. Szukaj innych" - oznajmia mama.

Reklama

Siedzę z koleżanką przy kuchennym stole. Naszą rozmowę przerywa wracająca ze szkoły pociecha. Koleżanka pyta: "Jaką zupę ci ugotować?" W odpowiedzi pada: "Pomidorową". Mama na to: "Wiesz, nie mam przecieru, zrobię jednak ogórkową".

Kiedy córka znajomych chciała iść na ASP, rodzice nie byli szczęśliwi. Martwili się, że po uczelni artystycznej nie będzie miała żadnej dobrej pracy. Matka pytała więc z nadmierną częstotliwością: "Czy naprawdę tego chcesz?". Nastolatka się poddała. Poszła na ekonomię, której do dziś nienawidzi.

Tak i nie

Nie pytajmy dziecka o zdanie, jeżeli już za nie wybraliśmy. Jako rodzice mamy prawo decydować - nie udawajmy więc, że jesteśmy otwarci względem pomysłów potomka, jeśli w rzeczywistości nie jesteśmy.

"Możesz wybrać, ale ja i tak zadecyduję, czy dobrze wybrałeś/wybrałaś" - tylko osłabia poczucie wartości człowieka. Matka może powiedzieć córeczce: "Wybierz buty w ciemnym kolorze, żeby się nie brudziły", ale okrutne jest kiedy, godzi się teoretycznie na wszystko, by potem tę zgodę odebrać. Można oznajmić synowi: "Dziś na obiad będzie ogórkowa". Po co pytać, skoro decyzja została już podjęta?

Nasze dzieci nie są nami. Jeśli wybiorą inną niż my drogę, uszanujmy ich decyzję. Gdy nie potrafimy być dla nich wsparciem, przynajmniej nie rzucajmy kłód pod nogi. Zdanie: "Jesteś tego pewna?" - zasiewa ziarno niepewności. Będą z niego bujne zbiory.    

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy