Reklama

Chcę, aby córka dobrze się czuła w żłobku

Macierzyństwo to wciąż nowe wyzwania. Psycholog dziecięcy Helena Turlejska-Walewska podpowiada mamie, jak skutecznie uporać się z trudnym zadaniem.

Co mam robić?

Marta (35 lat), mama Oli (10 miesięcy) napisała: Planowałam wrócić do pracy, gdy córeczka skończy dwa latka. Wtedy moja mama wybiera się na emeryturę i zadeklarowała, że będzie zostawać z wnusią. Tymczasem z powodów finansowych jesteśmy zmuszeni zmienić plany. Mój mąż stracił pracę, a nowa jest gorzej płatna, więc za dwa miesiące, tuż przed pierwszymi urodzinami Oli, wracam do mojej firmy.

Ponieważ nie stać nas na nianię, zamierzamy posłać malutką do żłobka. Problem w tym, że często jeszcze karmię córeczkę piersią i dotychczas rozstałam się z nią zaledwie kilka razy. Co powinnam zrobić, aby jak najlepiej przygotować siebie i Oleńkę na czekające nas zmiany?

Reklama

Posłanie dziecka do żłobka zawsze jest wyzwaniem dla rodziny, niezależnie od jego wieku. Na każdym etapie rozwoju pojawiają się bowiem problemy, z którymi trzeba się uporać. Tak też jest w przypadku rocznego brzdąca. Choć wydaje się samodzielny, jego adaptacja w żłobku może przebiegać dość burzliwie. A to głównie za sprawą silnego w tym wieku lęku separacyjnego (czyli przed rozstaniem z mamą) w połączeniu z rodzącym się dążeniem do samodzielności i stawiania na swoim.

Zostawienie płaczącego dziecka w sali może być naprawdę trudne, jednak warto mieć świadomość, że większość rocznych maluchów przejawia silne emocje. Powodem ich rozpaczy nie jest więc wyłącznie tęsknota za mamą. Pójście smyka do żłobka nie powinno zbiegać się z innymi ważnymi wydarzeniami, jak przeprowadzka czy nauka korzystania z nocnika. Zbyt wiele zmian jednocześnie zburzy poczucie bezpieczeństwa malca. Możemy jednak ułatwić mu przystosowanie się do nowej sytuacji. Jak to zrobić?

Twój plan działania

1. Starajmy się stopniowo ograniczać karmienie piersią.

Choć w przypadku 10-miesięcznego dziecka ma ono zaspokoić nie tyle głód, ile potrzebę bliskości, nie można pozbawić brzdąca piersi z dnia na dzień. W sytuacji tak wielkiej zmiany życiowej, jaką jest pójście do żłobka, mogłoby to spowodować uraz psychiczny i wzmóc lęk. Najlepiej więc zacząć od zastąpienia jednego posiłku z piersi w ciągu dnia porcją zupki lub deserku. Gdy córeczka zasygnalizuje głód, zaproponujmy jej najpierw zupkę lub kaszkę, a dopiero na deser - jeżeli bardzo się tego domaga - mleko mamy.

Po tygodniu możemy zastąpić w podobny sposób kolejny mleczny posiłek. Z porannego i wieczornego karmienia nie musimy rezygnować, ponieważ da się je pogodzić z pracą. Zmiany należy wprowadzić także przy pocieszaniu dziecka. Jeżeli do tej pory maluch zawsze dostawał pierś, teraz zacznijmy od przytulenia go i uspokojenia kojącymi słowami. To może już maluszkowi wystarczyć. W żłobku warto zapytać, czy możemy zostawić dziecku ulubiony niekapek i talerzyk. Jeśli nie, powinniśmy stopniowo przyzwyczajać je do picia ze zwykłego kubeczka.

2. Powoli zacznijmy pozostawiać dziecko z innymi osobami.

Ten etap przygotowań jest bardzo ważny. A to dlatego, że roczny maluch, który sam chętnie oddala się na bezpieczną odległość, "porzucony" przeżywa silny lęk separacyjny. Na początek nasze wyjścia powinny być krótkie, a osoba, z którą zostaje maluch - dobrze mu znana. Chociaż dziecko w tym wieku nie rozumie jeszcze upływu czasu, potrafi już tęsknić. Dzieje się tak za sprawą regularnie trenowanej umiejętności zapamiętywania przedmiotu i osoby, które zniknęły z pola widzenia. Dziecku znacznie ułatwi rozstanie wypracowanie rytuału pożegnalnego.

Zapewni on malcowi poczucie bezpieczeństwa i da pewność, że mama wróci. Taki rytuał przyda się później w żłobku. Nie wolno znikać ukradkiem. Jeśli dziecko nagle odkryje, że mamy nie ma, bardzo to przeżyje - zacznie płakać lub będzie smutne. Jednak nawet pomimo rytuału, na "do widzenia" raczej nie unikniemy płaczu. To zachowanie zupełnie normalne na tym etapie rozwoju. Aby ułatwić sprawę sobie i dziecku, pożegnanie powinno być krótkie, a decyzja o wyjściu jednoznaczna i stanowcza. Kilkakrotne powroty i ponowne wyjścia dają malcowi złudną nadzieję. Dlatego, słysząc łkanie, nie ulegajmy emocjom. Nasz powrót tylko pogorszy sprawę.

3. Upewnijmy się, że maluszek będzie pod dobrą opieką.

Wtedy rozstanie stanie się łatwiejsze dla obu stron. Profesjonalne i życzliwie nastawione opiekunki potrafią uspokoić płaczące dziecko i sprawić, że, mimo nieobecności mamy, czas spędzony w żłobku będzie dla niego przyjemny. Dlatego ważne jest sprawdzenie placówki, do której chcemy zapisać córeczkę. Tylko miejsce, któremu ufamy, pozwoli na zaadaptowanie się malucha do nowej sytuacji bez dodatkowych komplikacji. W wyborze placówki pomoże opinia innych rodziców. Warto także podczas wstępnej rozmowy zwrócić uwagę, czy personel żłobka jest pozytywnie nastawiony.

Jeśli osoba, z którą rozmawiamy, nie jest zainteresowana informacjami o dziecku czy nie chce pokazać sal, lepiej rozejrzeć się za inną placówką. Zanim wejdziemy na rozmowę, warto także postać przez chwilę w korytarzu, posłuchać, jak panie odnoszą się do dzieci, zobaczyć, jak wygląda powitanie i pożegnanie malca. Z kolei oglądając wyposażenie sali, zwróćmy uwagę, czy piękne zabawki są w rękach dzieci, czy też leżą na półkach, poza ich zasięgiem.

4. Dajmy brzdącowi możliwość zapoznania się z nowym miejscem.

Pomogą w tym zajęcia adaptacyjne. Przyjdźmy na nie z dzieckiem. Jeśli wybrany przez nas żłobek nie organizuje takich spotkań lub nie możemy z nich skorzystać w wyznaczonym terminie, warto umówić się w placówce indywidualnie. Maluch będzie miał okazję poznać panie, obejrzeć sale, wypróbować zabawki. Gdy przyzwyczai się do nowego otoczenia, będzie mu łatwiej zostać w żłobku bez mamy. Jeśli to możliwe, w pierwszych dniach starajmy się przychodzić po malucha nieco wcześniej.

5. Po odebraniu smyka ze żłobka poświęćmy mu czas.

To może być trudne, gdy jesteśmy po całym dniu pracy, ale dla samopoczucia dziecka jest bardzo ważne. Podczas pierwszych tygodni w żłobku maluszek po powrocie do domu może domagać się większej uwagi i mieć okresowe problemy ze snem (zwłaszcza jeśli jest wrażliwy na nadmiar bodźców).

Tekst: Helena Turlejska-Walewska, psycholog dziecięcy

Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: żłobek | dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy