Reklama

Wyspa królików

Wyobrażasz sobie wyspę, której rezydentami są głównie… króliki? Japońska Okunoshima, bo o niej mowa, położona jest na Morzu Wewnętrznym, w prefekturze Hiroszima. Dziś przyciąga tłumy turystów, choć w ubiegłym wieku władze skutecznie wymazywały ją z map.

Broń chemiczna i... szkolna wycieczka

Dlaczego jej istnienie chciano ukryć przed światem? Jak się okazuje, zanim ta niewielka wysepka stała się uroczą atrakcją turystyczną, stanowiła siedzibę fabryki produkującej oraz testującej broń chemiczną wykorzystywaną podczas II wojny światowej. Zadecydowało o tym jej położenie, a także ukształtowanie powierzchni, które pozwalało odsunąć od ciekawskich oczu tajne i zarazem wątpliwe moralnie działania fabryki.

Podobno wiele spośród zatrudnionych w niej osób nie zdawało sobie sprawy, nad czym naprawdę pracują. Konsekwencje okazały się wyjątkowo dotkliwe. Praca w warunkach styczności z bojowymi środkami trującymi nie była obojętna dla ludzkich organizmów. Pracownicy zapadali na poważne choroby, w tym także nowotwory.

Reklama

Po zakończeniu wojny zaniechano dalszego wytwarzania śmiercionośnej broni. Tony pozostałych toksycznych odpadów zostały zatopione w morzu, część z nich wywieziono. O tym, co przed laty dokonywało się na wyspie, dzisiaj przypomina nie tylko Muzeum Gazów Trujących, ale również opuszczone magazyny, składowiska i hale produkcyjne.

Mroczne karty historii wyspy rozjaśniają króliki. Skąd się wzięły na wyspie? Jedna z hipotez głosi, że służyły jako obiekty doświadczalne podczas prac w wytwórni broni. Po zakończeniu produkcji zwierzęta wypuszczono na wolność. A te, jak na króliki przystało, zaczęły się w szybkim tempie rozmnażać. Według innej teorii futrzaki zostały tam przywiezione w późniejszych latach przez szkolną wycieczkę japońskich dzieci. Mówi się też, że czworonogi miały być dostarczone celowo już po zamknięciu fabryki - aby udowodnić opinii publicznej, że tereny Okunoshimy i okolic nie uległy skażeniu na skutek działań wojennych.

Atrakcja dla całej rodziny?

Faktem jest, że uszaki mają się wyjątkowo dobrze, ba, wzięły wyspę w posiadanie i panują tam niepodzielnie! Liczebność ich populacji to przypuszczalnie kilka tysięcy osobników. Stworzonka są ufne i przyjaźnie nastawione do ludzi, choć te mieszkające w wyższych partiach wyspy zachowują się nieco bardziej dziko niż ich krewniacy. Turyści odwiedzający ten malowniczy skrawek ziemi zobowiązani są przestrzegać zasad, aby zapewnić królikom bezpieczeństwo. Wykluczone m.in. jest przywożenie innych zwierząt, śmiecenie, poruszanie się po drogach pojazdami z prędkością większą niż 5 km/h oraz wykonywanie jakichkolwiek czynności, które mogłyby zagrozić "kicusiom".

Okunoshima ze swoimi zapierającymi dech w piersiach krajobrazami i mnogością królików stanowi wymarzony cel wakacyjnej wyprawy z rodziną. Miejscowy klimat wydaje się służyć uroczym zwierzętom, ale nie wszyscy są przekonani, czy wyspa, na której w przeszłości wytworzono tony gazu musztardowego to aby na pewno odpowiednia destynacja turystyczna dla rodzin z dziećmi. Zwiedzający, którym taka perspektywa niestraszna (władze zapewniają, że po wojnie teren został dokładnie oczyszczony) mogą zatrzymać się w tamtejszym trzygwiazdkowym hotelu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy