Reklama

Sprawiedliwość zatriumfowała

To już pewne - uprawomocnieniu uległ wyrok w sprawie błędu medycznego i zaniedbań, jakich dopuścił się bydgoski szpital, w wyniku których dziewięcioletnia dziś Zuzanna cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i padaczkę. Tym samym zakończyła się długa batalia o sprawiedliwość.

Walczcie!

Sąd przyznał rodzicom dziewczynki odszkodowanie w wysokości 1,2 mln złotych, a ona sama otrzymywać będzie dożywotnią rentę. Państwo Lukowscy nie kryją radości, ale dobrze wiedzą, że to jeszcze nie koniec. Pani Agnieszka otwarcie mówi o tym, co jest do zrobienia jednocześnie deklaruje chęć pomocy innym rodzicom i opiekunom osób niepełnosprawnych, którzy już się do niej zgłaszają:

- Wielu z Was już walczy ze szpitalami, inni drogę dopiero zaczną. Mam nadzieję, że wygranych spraw będzie coraz więcej i coraz głośniej będzie się o tym mówiło! Dziękuję, że do mnie piszecie, dzwonicie z prośbą o poradę. Odpiszę, oddzwonię do każdego i każdemu pomogę. Będę tak długo pisać i mówić o rutynie na polskich porodówkach, aż się skończy! - napisała na swoim facebookowym profilu.

Reklama

Szczęśliwy obrót spraw nie byłby możliwy bez udziału osób, które pani Agnieszka nazywa ukrytymi bohaterami - doktora Ryszarda Frankowicza, ginekologa-położnika, specjalizującego się w opiniach dotyczących błędów lekarskich, mecenas Katarzyny Frankowicz, swego męża i wielu innych ludzi dobrej woli.

Rodzi się Zuzia

Zuzia urodziła się w 40. tygodniu ciąży, zatem była dzieckiem donoszonym. Zresztą, ciąża jej mamy była planowana i przebiegła prawidłowo. Jak podaje serwis Polsatnews.pl, pani Agnieszka przybyła z mężem do bydgoskiego Wielospecjalistycznego Szpitala, gdy zaczęła się już akcja porodowa. Niestety, na miejscu pojawiły się komplikacje. Kiedy czynność skurczowa wyhamowała, lekarz zamiast podjąć działania, zostawił rodzącą z położną. Od tej ostatniej pacjentka usłyszała wówczas, że "nie umie rodzić" (sic!). W międzyczasie spadało tętno Zuzi... Jej mama prosiła o przeprowadzenie cesarskiego cięcia - bezskutecznie.

Lekarz, gdy już się zjawił, widząc co się dzieje, położył się na brzuchu rodzącej i wycisnął z niej dziecko. Od pierwszych chwil wiadomo było, że coś jest nie tak, jak być powinno. Mała nie płakała, nie reagowała.

Pani Agnieszka wspomina, że po dramatycznym porodzie nie pokazano jej córeczki. Za to nagle wokół niej pojawili się lekarze. Szkoda tylko, że zjawili się tak późno. Kobietę przewieziono do sali, na której przebywały inne matki z noworodkami. Jej dziecko zostało z medykami. Nikt nie uznał za stosowne żeby poinformować pacjentkę o przyczynach takiego postępowania, dlaczego nie może być z razem córką, nie powiedziano jej nawet podstawowych rzeczy - co się dzieje z noworodkiem, w jakim jest stanie, ani... jakiej płci jest maleństwo.

Dwa wyroki

Diagnoza brzmiała jak wyrok: dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe. Po kilku latach okazało się, że Zuzia cierpi też na padaczkę. Atak podstępnej choroby zaprzepaścił wszystko, co udało się wypracować na drodze codziennej rehabilitacji. Trzeba było zaczynać od początku. Oznacza to, że dziewczynka potrzebuje i potrzebować będzie dalszej intensywnej rehabilitacji i stałej opieki.

Wówczas rodzice dziewczynki zaczęli się zastanawiać nad złożeniem pozwu przeciwko szpitalowi, aby na drodze sądowej dochodzić swoich praw. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że to wydarzenia z sali porodowej wpłynęły na stan zdrowia ich dziecka. Mimo wszystko sprawa w sądzie wydawała się nie do wygrania, z wielu powodów. Kolejni adwokaci rozwiewali nadzieje rodziców. Rysowali przed nimi wizje możliwego przedawnienia sprawy, wysokich kosztów i innych problemów. Wszystko się zmieniło, gdy małżonkom udało się skontaktować z doktorem Ryszardem Frankowiczem. Uświadomił państwu Lukowskim ich prawa, pomagał na wszystkich etapach postępowania. Od wyroku sądu pierwszej instancji odwołali się zarówno rodzice, jak i szpital. Placówka chciała umorzenia sprawy, powodowie zaś wyższej kwoty odszkodowania. Ich rację uznał Sąd Apelacyjny w Gdańsku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy