Reklama

Juuling. Groźna moda zza oceanu

W amerykańskich szkołach zapanowała niebezpieczna moda. Pedagodzy i władze decydują się na wprowadzenie drakońskich środków kontroli, aby zapobiec zjawisku Juulingu. Wszystko za sprawą elektronicznych papierosów, które wyglądają jak przenośna pamięć USB.

Uczniowie palą te elektroniczne papierosy praktycznie wszędzie - w łazienkach, bibliotekach, a nawet pod ławkami podczas lekcji. Wszystko dlatego, że urządzenie pozwala na sporą dyskrecję, a zapach dymu jest w zasadzie niewyczuwalny. Nie znaczy to jednak, że nie jest szkodliwy.

Moda na ten konkretny model papierosów elektronicznych rozpowszechniła się przez Twittera i Instagrama, gdzie oznaczony jest tagami #doit4juul. Juul to nazwa produktu, który podbił serca dzieciaków. Elektroniczny papieros wygląda jak dłuższy lub krótszy, w zależności od modelu, pendrive.

Reklama

Dyrektorzy szkół podjęli bezpardonową walkę z tym zjawiskiem. W szkołach w Pensylwanii i Miami wprowadzono szczegółowe kontrole osobiste uczniów, a znalezione papierosy są rekwirowane. Dodatkowo wprowadzono całkowity zakaz przynoszenia na zajęcia przenośnych pamięci USB. Wszystko po to, aby ograniczyć zjawisku juulingu.

Według specjalistów od marketingu, Juul jest tym dla elektronicznych papierosów, czym iPhone dla telefonów komórkowych. Minimalistyczny projekt, a także możliwość ładowania go przez port USB, przyczyniło się do zainteresowania młodzieży.

Według producenta, Juul jest kolejnym e-papierosem, który ma ułatwiać rzucanie palenia i wyjście z nikotynowego nałogu. W dokumentach załączonych do urządzenia, znajdują się ostrzeżenia, że nie powinien być używany przez osoby przed 21. rokiem życia. Pomimo tych ograniczeń, coraz więcej gadżetów trafia w ręce nastolatków. Dopuszczają się fałszowania dokumentów, kradzieży czy przekupstwa.

Korzystający z niego uczniowie opisują ekstatyczne stany, w jakie wprawia ich zaciąganie się oparami z urządzenia. Posiadanie i korzystanie z urządzenia jest nie tylko modne, ale również uzależniające. Wszystko dlatego, że pomimo dodatków smakowych, w dymie zawarta jest nikotyna. Podobno uzależnione dzieci najwyższym wysiłkiem woli powstrzymują się, aby nie sięgać po urządzenie przez pół godziny.

Każde urządzenie zawiera dawkę nikotyny odpowiadającą paczce papierosów. Choć dla dorosłych jest to zdrowszy wybór, niż tradycyjne papierosy, to dla nastolatków może stanowić poważne zagrożenie zdrowotne. Przeprowadzone wśród uczniów badanie wykazało, że nie rozumieją szkodliwości e-papierosów. W większości uważają, że jest to tylko smakowa para wodna. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: e-papierosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy