Reklama
Nakarm, naucz i puść wolno

Świat według Korczaka, część 12

Bolesną niespodzianką, z którą spotyka się młoda matka, jest krzyk dziecka. Wiedziała, że dzieci płaczą, ale myśląc o własnym, przeoczyła, oczekiwała tylko czarownych uśmiechów. *

Z telewizyjnych reklam spoglądają na nas uśmiechnięte dzieci. Jeśli jakieś w wieku niemowlęcym zapłacze, wystarczy podać mu odpowiedzi lek i słodki maluszek uśnie, by rano obudzić się pełen werwy.

W idealnym świecie dzieci nie chorują. Na dolegliwości są przecież odpowiednie szczepionki. W idealnym świecie nasi podopieczni nie buntują się - nie mają w końcu przeciwko czemu, tak jest idealnie. W idealnym świecie dziecko jest, ale jakby go nie było: nie przerywa rozmów dorosłym, nie podnosi głosu, chętnie chodzi do przedszkola, a gdy trafi wreszcie do szkoły, z marszu zostaje prymusem.

Reklama

Jestem rodzicem, bo oczekuję?


Nie ma chwili bardziej wyjątkowej niż narodziny dziecka. Wielka radość, wielkie szczęście i, jak się okazuje, wielkie oczekiwanie. Bo nikt nie powiedział przyszłej mamie, że gdy już urodzi, może mieć kłopoty z karmieniem. Albo, że nie powinna jeść pewnych dań, bo wtedy maluszek narażony jest na kolki, nie chce spać i popłakuje.

Rodzice nie są przygotowani na to, że ich pociecha może mieć kłopoty z nawiązywaniem kontaktu z rówieśnikami, że trudniej jej niż innym dzieciom nauczyć się jeździć na rowerze, że nie potrafi tak doskonale jak mama opanować tabliczki mnożenia, albo nie ma zapału do grania na pianinie jak tata.  

Nasze dziecko w wielu rzeczach jest do nas podobne. Ale też do prababci Leokadii, cioci Kasi i dziadka Stanisława. Ma predyspozycje genetyczne, by wykonywać pewne czynności lepiej niż inni i odwrotnie - jakieś ograniczenia, nad którymi powinno pracować. Oprócz potencjału, które wynosi od swoich przodków, ma drugą walizkę, którą przyjdzie mu nieść ze sobą całe życie. A są to doświadczenia z dzieciństwa. I za ten drugi bagaż jesteśmy odpowiedzialni wyłącznie my - rodzice, a nie dawno zmarły pradziadek.

Zdrowe i ładne 

Każdy chce mieć zdrowe dziecko. Najlepiej, żeby było piękne, bo takiemu łatwiej będzie w życiu. To, że ma być inteligentne, bystre, sprytne, wygadane  - rozumie się samo przez się. Tyle, że dziecko nie jest towarem, który możemy kupić w sklepie i w razie wady fabrycznej oddać do reklamacji. Jest naszym dzieckiem, ale nie własnością.

"Dziecko jest gościem w twoim domu. Nakarm, naucz i puść wolno" - mówi indiańskie przysłowie. Ciesz się, że jest z tobą. Daj mu to, co uważasz za najcenniejsze. I nie oczekuj czegoś w zamian.  


* Zdanie pochodzi z książki Janusza Korczaka pt. "Prawo dziecka do szacunku"



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy