Reklama

Świat wypijany z mlekiem matki

Karmić, czyli kochać – taki skrypt przychodzi mi do głowy, gdy patrzę na matkę karmiącą piersią swoje dziecko. Wciąż tyle wrzawy wokół tego, że gdzieś nie wypada, że nie powinno się. Może warto się zastanowić, czy dla tej matki jest to sytuacja komfortowa? Ona chce dać swojemu dziecku niezbędny do życia pokarm i w tym celu jest gotowa, nawet w miejscu publicznym, odsłonić swój biust.

Nie zważając na ciekawskie spojrzenia, koncentruje się na swoim zadaniu - bez niej dziecko nie przeżyje. Czy taka sytuacja wymaga kolejnych dyskusji?

Nikt ci nie każe patrzeć

Nie podoba ci się, że na ławce w parku czy w restauracji kobieta karmi niemowlę? Nie patrz. Sprawa załatwiona. Nikt cię do tego nie zmusza. Nie spotkałam się jeszcze z matką, która odsłaniałaby biust w celach ekshibicjonistycznych, a swoje dziecko traktowała niemal jak przykrywkę.

Sądzę, że każda mama - gdyby mogła - wybrałaby wolne od ludzkich oczu, intymne miejsce, w którym mogłaby spokojnie nakarmić niemowlę. Dziecko pije nie tylko mleko, odbiera również emocje matki - ważne, by kobieta była spokojna.

Reklama

Może zamiast osądzać wato pomyśleć, co zrobić, by taka niekomfortowa dla kobiety karmiącej sytuacja mogła być choć odrobinę bardziej znośna. Jeśli narażona jest na niestosowne spojrzenia, czy też werbalne oceny - przekaże dziecku wraz z mlekiem swoje zdenerwowanie.

Myślisz, że cię to nie dotyczy? 

Nawet jeśli nie masz dziecka, sam na pewno nim byłeś. Chciałbyś, żeby twoją matkę ktoś oceniał, bo karmiła cię wtedy, gdy byłeś głodny i krzyczałeś dopominając się swego? Tak szybko zapominamy, że sami też byliśmy bezbronni. Tak łatwo idzie nam wyrokowanie: kto co powinien, jak należy i tak dalej.

A może lepiej tę energię spożytkować na zastanowienie się: co ja mogę zrobić, jak ja mogę pomóc? Jest tylko jedna osoba na świecie, na którą mam realny wpływ: ja sama. Wielu traci czas na korygowanie zachowań otoczenia. Utopijne, czy też życzeniowe podejście do świata i ludzi.

Przyjazny świat

Karmiąc dziecko przekazujemy mu mnóstwo komunikatów. My, otoczenie, również mamy wpływ na to, czy maluch od początku będzie odbierał świat jako przyjazny, czy tożsamy z poligonem wojskowym, gdzie może nie strzela się amunicją, ale ostrym spojrzeniem i niestosownym słowem. Sami tworzymy rzeczywistość, w której żyjemy.

Nie chcemy być pouczani i oceniani, dajmy żyć innym. Spróbujesz wytłumaczyć tygodniowemu maluchowi, że musi poczekać na jedzenie godzinę, bo wtedy będą już w domu? Śmiało! Może zamieszanie wokół tematu sieją głównie ci, którzy w swoich głowach noszą jakieś pokrętne scenariusze. W końcu świat zewnętrzny odzwierciedla nasze myśli.


Ewa Koza, mam smak.com    

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: karmienie naturalne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy