Reklama

Czterech ojców Łamignata

W księgarniach dostępny jest już drugi tom kontynuacji słynnej serii "Kajko i Kokosz". "Łamignat Straszliwy" składa się z czterech historii, przygotowanych przez doświadczonych scenarzystów i rysowników Piotra Bednarczyka, Sławomira Kiełbusa, Macieja Kura i Tomasza Samojlika. Korzystając z okazji postanowiliśmy zapytać twórców o kulisy powstawania komiksów.

Adam Wieczorek, Interia: Czy decyzja o tworzeniu scenariuszy o pobocznych bohaterach była autorską, czy narzuconą przez wydawnictwo?

Sławomir Kiełbus: - Pomysł nie był mój, ale podoba mi się. Decyzję podjął redaktor naczelny Egmontu, Tomasz Kołodziejczak. Stwierdził on, że świat Kajka i Kokosza jest tak bogaty i różnorodny, że warto podzielić go na serie. Osobiście uważam nawet, że każda seria zasługuje na oddzielne, pełnometrażowe albumy. 

Piotr Bednarczyk: - Ze względu na szacunek do dorobku Janusza Christy i z uwagi na nasz kapryśny komiksowy rynek, projekt ten nie powinien być robiony na łapu-capu. Z wielu powodów, o których pewnie bardziej wypada mówić Tomkowi, było to dobre rozwiązanie dla czytelników, wydawcy, ale również dla autorów.

Reklama

Maciej Kur: - Wydawnictwo poprosiło o historie skupiające się na pobocznych bohaterach i wybrałem właśnie Łamignata, ale niedługo potem, gdy trafiła się możliwość napisania jeszcze jednej bez większego namysłu padło na Zbójcerzy. Pomysł zakładał, by tytułowi byli w centrum, a pozostałe postacie pojawiały się tylko, gdy będzie to konieczne lub uzasadnione fabularnie. Osobiście nie chciałem nachalnego "fan-serwisu", gdy jakaś postać pojawia się tylko po to by "było, że była".

Tomasz Samojlik: - Założeniem nowych opowieści ze świata Kajka i Kokosza było to, by spróbować twórczo rozwinąć wątki poboczne obecne w dziełach mistrza Christy, z wykorzystaniem postaci drugo- i trzecioplanowych. Ja sam odebrałem to jako wyraz wielkiego szacunku wobec mistrza oraz uzasadnionej ostrożności, by nie rzucać się od razu na głęboką wodę, a w serii krótszych historii spróbować oddać hołd uniwersum Christy.

Maciej Kur: - W drugim tomie miałem okazję napisać jeszcze jedną historyjkę, więc uznałem, że musi być o Kasztelanie Mirmile i jego bracie Wojmile - między tą dwójką jest naprawdę świetna i zabawna relacja, która u Christy nie była nigdy specjalnie zgłębiona, więc było miło móc się nią trochę "pobawić".  

Dlaczego zdecydowaliście się na konkretnych bohaterów?

Sławomir Kiełbus: - Do Zbójcerzy przymierzałem się już dawniej, z innym wydawcą - z Przemkiem Wróblem z "Mandragory". Nie wyszło. Minęły lata, temat powrócił i naturalną koleją rzeczy zostałem przypisany do bandy Hegemona. W drugim tomie rysuję również komiks z Mirmiłem w roli głównej.

Tomasz Samojlik: - Miluś jest mi, jako twórcy, najbliższy z racji tego, że większość moich komiksów ma za bohaterów zwierzęta. Jeszcze rok temu nie wskazałbym go jako mojego ulubionego bohatera, ale dziś, po narysowaniu dwóch historii ze smokiem w roli głównej i po lepszym poznaniu tej postaci... Powiedzmy, że jest w absolutnej czołówce.

Maciej Kur: - Łamignat budzi najwięcej mojej sympatii - bo to taka poczciwina. A do Zbójcerzy należą najzabawniejsze momenty tej serii. Co najważniejsze, w obydwu przypadkach to postacie, które piszą się same. Zauważyłem zresztą, że te postacie narzucają różne tempa, dynamiki, ale to wynika bardziej z osobowości postaci, bo Zbójcerze to bardziej agresywne i energiczne postacie, dzięki czemu ich historie siłą rzeczy bardziej idą w slapstick, a Łamignat jest bardziej powolny i "niewinny" w swym sposobie myślenia. Zatem są to historyjki bardziej oparte na ironii i elementach satyrycznych. 

Piotr Bednarczyk: - Przed przystąpieniem do projektu Kajko i Kokosz Nowe Przygody, ale gdy znałem już część założeń, miałem nadzieję, że trafi mi się rysowanie Łamignata. Postać ta, jako poczciwiec budzi sympatię, a jako zbój, nie zawsze odnajdujący się w swojej roli, jest kopalnią świetnych gagów.
Poza tym uwielbiam komiksowe pejzaże Christy, przedstawiające lasy, trakty i jeziora. Zawsze pobudzały one moją wyobraźnię, a właśnie w takich sceneriach najczęściej spotykamy Łamignata.

Rozumiem, że wszyscy wychowaliście się na Chriście?

Tomasz Samojlik: - Rzeczywiście, wychowałem się na komiksach Mistrza Christy. Moim pierwszym był "Dzień Śmiechały", potem już kupowałem wszystko, co ukazywało się na rynku. Ile razy je czytałem? Nie potrafię powiedzieć. Przed pracą nad nowymi przygodami przeczytałem wszystko raz jeszcze, a dzięki egmontowym wznowieniom uzupełniłem też biblioteczkę.

Maciej Kur: - Przed przystąpieniem do prac odświeżyłem sobie całą serię. Jako dziecko znałem Kajka i Kokosza, ale na poważnie wgłębiłem się i pokochałem serię jako nastolatek. Zresztą nie tylko same Kajki, co ogólnie twórczość Janusza Christy, która jest w wielu aspektach fascynująca!

Piotr Bednarczyk: - Wychowałem się na komiksach wielkiej trójcy: Baranowski, Chmielewski i oczywiście Christa. Pamiętam, że jako raczej przeciętny uczeń podstawówki, pewnego razu na zakończenie roku szkolnego odebrałem nagrodę z tytułu największej ilości wypożyczonych książek w szkolnej bibliotece. Gdyby nauczyciele sumienniej przeglądali statystyki, zauważyliby, że w kółko, wręcz obsesyjnie wypożyczałem te same egzemplarze jakichś Kajków i Kokoszy, Tytusów czy Diplodoków. Czasem dwa razy w ciągu tych kilku godzin spędzonych w szkole. Gdyby jeszcze wiedzieli, że czytałem je na lekcjach pod ławką, pewnie skończyłoby się naganą, a nie nagrodą.

Sławomir Kiełbus
: - Gdy byłem dzieckiem, w pewnym momencie, Janusz Christa był moim nr 1 spośród polskich autorów komiksu. Czytałem i oglądałem jego komiksy chyba setki razy, wciąż od nowa. Wpatrywałem się w kadry i grymasy na twarzach bohaterów. Tak, to chyba była fascynacja. Odbiło się to potem mocno, może nawet za mocno, na moim stylu rysowania. Co więcej, zostałem namaszczony przez Christę na jego następcę. Jest to potwierdzone w druku, w książce "TRZASK PRASK" Bartosza Kurca, i w nagraniu z wywiadu z Januszem Christą, który podesłał mi Krzysztof Janicz z bloga "Na plasterki!".

Piotr Bednarczyk: - W trakcie pracy nad komiksami do obu tomów na bieżąco towarzyszyły mi wszystkie części serii. Czasem widok był komiczny, bo za pierwszym razem przeniosłem się z pracą do salonu, a na stole i podłodze rozkładałem poszczególne tomy przygód Kajka i Kokosza z pozaznaczanymi istotnymi dla mnie kadrami.

W przypadku trzech historii z albumu mieliśmy do czynienia z pracą zespołową. Jak układała się wam współpraca?

Maciej Kur: - Z Piotrkiem współpracowałem już od dawna przy naszej wspólnej serii "Lil i Put", także mamy już "obcykaną" dynamikę i jak zawsze była to czysta frajda. Sławka poznałem dopiero przy Kajku, ale idzie bardzo przyjemnie. Tworzymy też wspólnie komiksy do magazynu "Salamandra". Obaj rysownicy są zresztą fanami Christy, więc wiedzieli jak to dodatkowo wizualnie dosmaczyć, by oddać wizualną stronę serii.

Piotr Bednarczyk: - Z Maćkiem na co dzień tworzymy nasz autorski komiks "Lil i Put" i bardzo cenię tę współpracę. W tym roku ukazał się już trzeci tom, rysuje się kolejny, a jedna z historii z tomu drugiego zastała właśnie opublikowana w podręczniku do języka polskiego dla klas siódmych "Między nami". Oczywiście czasem drzemy kota i walczymy ze sobą o różne fragmenty fabuły czy obrazu, ale na końcu najczęściej się z tego wszystkiego śmiejemy i przybijamy piątkę.

Krótkie historie w świecie Kajka i Kokosza macie już za sobą. Czy chcielibyście przygotować pełny album?

Tomasz Samojlik: - Oczywiście... ale ja jestem tylko jednym z elementów tej układanki, w której dopasować się muszą również oczekiwania wydawcy i odbiorców komiksu, w tym grona bardzo ortodoksyjnych fanów Kajka i Kokosza.

Maciej Kur: - Szalenie! Autentycznie przyjemniej i łatwiej tworzy mi się długie historie. Jak mam wiele przestrzeni i postaci łatwiej mi rozwinąć dany wątek i pobawić się nim na różne sposoby, no i takie historie są bardziej satysfakcjonujące dla czytelnika, gdy po takiej "podróży" zwrotów akcji i przygód dojdzie do ostatniego kadru. Z drugiej strony krótkie historie mają ten plus, że narzucają pewną dyscyplinę, której muszę się trzymać - bo główny wątek nie może zacząć się dalej niż na drugiej stronie itd. Jest czasem więcej kombinowania, jak dany wątek dosadniej wyeksponować, bo mam na niego miej miejsca, ale taka gimnastyka owocuje. Także z powstałych krótkich historii jestem też bardzo dumny.

Piotr Bednarczyk: - Chciałbym narysować pełny metraż w tym świecie. Jak nie o Kajku i Kokoszu, to o Łamignacie, ewentualnie Rycerzu Wicie. Jednak żeby taki projekt mógł ujrzeć światło dzienne, musi zgrać się ze sobą wiele czynników, na które jako rysownik nie mam wpływu. Za to duży wpływ mają czytelnicy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy