Gen małżeńskiego szczęścia
Dlaczego jednym łatwiej się ze sobą dogadywać, a innym trudniej? Okazuje się, że wszystkiemu mogą być winne są geny.
A co z tymi małżeństwami? No właśnie. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego Berkeley i Northwestern University ogłosili właśnie, że małżeńskie szczęście może być zależne od wariantów pewnego genu. Ów gen, 5-HTTLPR, steruje w mózgu transportem serotoniny, neuroprzekaźnika, nazywanego często hormonem szczęścia. Badania prowadzone przez ponad 20 lat na 150-ciu parach małżeńskich pokazały, że osoby noszące pewne warianty tego genu mogą odmiennie reagować na emocjonalne sytuacje, które pojawiają się w ich życiu.
Okazało się, że osoby, które odziedziczyły po rodzicach dwa krótkie warianty genu 5-HTTLPR są znacznie bardziej wrażliwe na emocje w swoim związku. Te osoby są przeciętnie znacznie bardziej szczęśliwe, gdy wszystko idzie dobrze i znacznie bardziej nieszczęśliwe, gdy w małżeństwie coś jest nie tak.
Osoby "wyposażone" w dwa długie warianty tego genu lub wersję krótką i długą reagują w znacznie bardziej wyważony sposób i przeżywane emocje nie mają tak dużego wpływu na poziom ich satysfakcji w związku.
Badacze nie twierdzą, że konkretne wersje genów mają bezpośredni wpływ na losy małżeństwa. Emocjonalne różnice mogą jednak wyjaśnić, dlaczego jednym łatwiej się ze sobą dogadywać, a innym trudniej.
Na gotowy przepis testu genetycznego, który pomoże przewidzieć, czy małżeństwo uda się, czy nie, to oczywiście jeszcze za mało.
Jeśli jednak kiedyś komuś uda się praktycznie to odkrycie wykorzystać, nauczyć nas lepiej się rozumieć, lepiej odpowiadać na swoje potrzeby, żyć zgodniej i szczęśliwiej, zasłuży sobie nie na jednego Nobla, ale na wszystkie Noble razem wzięte. Z ekonomicznym i pokojowym na czele. I ludzkość, przez aklamację mu te Noble przyzna. Oby jak najszybciej.
Grzegorz Jasiński