Reklama

37. tydzień ciąży

Kolejny ważny moment przełomowy – jeśli dziecko przyjdzie na świat w 37. tygodniu (lub w kolejnych tygodniach), będzie dzieckiem urodzonym w terminie. Mimo to, proces wzrastania jeszcze się nie zakończył: malec przybiera na wadze i dojrzewa z każdym dniem.

Co jest teraz ważne?

To ostatni dzwonek, by uzupełnić swoją teczkę z wynikami i wykonać badania: ogólne moczu, czystości pochwy, ginekologiczne i położnicze, w kierunku paciorkowca grupy B, oraz morfologię krwi, ewentualnie także lekarz zleci przeprowadzenie testu na obecność wirusa HIV i badania w kierunku wirusowego zapalenia wątroby typu B, jeśli nie zostały zrobione wcześniej.

Jeżeli przyszła mama była aktywna podczas ciąży, przyszedł czas na zakończenie treningów. O ile nie ma przeciwwskazań, dozwoloną formą ćwiczeń na tym etapie są spokojne spacery na krótkie dystanse, zawsze z naładowanym telefonem pod ręką. Częste parcie na pęcherz i tak nie pozwoli zbytnio oddalać się od domu.

Reklama

Nawet teraz, w 37. tygodniu, każdy dodatkowy dzień spędzony w macicy jest dla dziecka na wagę złota (każdy oznacza ok. 30-gramowy przyrost wagi, w tym połowa przypada na tkankę tłuszczową, a każdy kolejny tydzień to dodatkowe 200-220g) i bardzo korzystnie wpływa na jego rozwój.

Spakowane torby do szpitala (jedna z kompletem dokumentów, wyników i rzeczami dla mamy, druga z wyprawką dziecka) powinny już być przygotowane i czekać.

Do rozwiązania zostały:

Trzy tygodnie. Tymczasem ciąża jest już donoszona, dziecko może urodzić się w każdej chwili, nawet po terminie. Należy jednak pamiętać, że termin porodu wyznaczony przez lekarza w oparciu o regułę Naegelego jest terminem przewidywanym. Tylko 3-5 proc. dzieci przychodzi na świat w wyznaczonym dniu.

Co się dzieje z kobiecym ciałem?

Charakterystyczny objaw pojawiający się na finiszu ciąży to ból kości łonowej. Czasem bywa tak silny, że prawie uniemożliwia poruszanie się. Skąd się bierze? W tym czasie dziecko (jeżeli znajduje się w położeniu główkowym) zaczyna wpasowywać się do wchodu matczynej miednicy. W odpowiedzi na odśrodkowe "rozpychanie" kości miednicy rozchodzą się na boki i pojawia się ból. Pojemność macicy, przed ciążą mającej rozmiary gruszki, wynosi obecnie ok. 5l, a jej wielkość jeszcze się zwiększa. Narząd ten coraz bardziej uciska żołądek stąd zgaga i niestrawność (czasem trudność sprawia zjedzenie większego obiadu), silny jest też nacisk na pęcherz, dlatego pod koniec ciąży męczące swą częstotliwością wizyty w toalecie stają się jeszcze częstsze.

W tym czasie przyszła mama może ważyć nawet 11-17 kg więcej niż przed ciążą. Dobra wiadomość jest taka, że w kolejnych tygodniach przyrosty wagi będą już niewielkie.

Choć niektórym kobietom trudno to sobie wyobrazić, piersi nadal powiększają się i proces ten potrwa jeszcze pewien czas. Wycieki siary mogą zdarzać się coraz częściej, np. podczas uprawiania seksu lub w odpowiedzi na zasłyszany gdzieś płacz dziecka. Po narodzinach własnego potomka wiele młodych mam zaobserwuje częste wycieki mleka jako reakcję na jego płacz.

Brzuch może się obniżyć (szybciej następuje to u kobiet, które jeszcze nie rodziły), w związku z tym żebra i przepona nieco odpoczywają, za to nasila się ucisk na pęcherz i krocze. Zdarza się też tak, że brzuch utrzymuje się wysoko aż do porodu, więc przyszła mama do ostatnich chwil ma trudności z głębokim oddychaniem i otrzymuje od malca bolesne ciosy i kopniaki w żebra. Taki problem występuje przede wszystkim u osób, które mają silne, wytrenowane mięśnie brzucha. Należy jednak zaznaczyć, że w wielu przypadkach główka dziecka schodzi do miednicy dopiero tuż przed samym rozpoczęciem akcji porodowej.

Skurcze Braxtona-Hicksa przybierają na sile; zwłaszcza nocą. Stają się coraz częstsze. Gdy są wyjątkowo dokuczliwe można pomóc sobie biorąc ciepłą kąpiel lub zmieniając pozycję. Skurcze porodowe, w przeciwieństwie do przepowiadających nie wyciszają się po takich zabiegach, są regularne, z chwili na chwilę zyskując na sile.

Niczym niezwykłym nie jest uczucie przemęczenia i narastające zniecierpliwienie, chęć wzięcia dziecka w ramiona i powrotu do normalności, tj. stanu fizycznego sprzed ciąży. Nierzadkie są pragnienia wręcz odwrotne - niektóre kobiety tak bardzo boją się zbliżającego się porodu, że chciałyby przeciągnąć te ostatnie dni/tygodnie w nieskończoność.

Większość przyszłych mam w tym czasie coraz chętniej zaszywa się w domu, ich priorytetem jest teraz spokój, skupienie się na sobie i mającym się narodzić dziecku, stąd mogą być mało zainteresowane "światem zewnętrznym" oraz informacjami czy bodźcami zeń napływającymi. Taka swoista późnociążowa obronność percepcyjna nie ma nic wspólnego ze złą wolą, jest instynktowna, podyktowana przez biologię. Czasem temu wszystkiemu towarzyszy nagły przypływ energii, łączący się np. z chęcią zrobienia wielkich porządków czy wykonaniem innych prac domowych. Nawet jeśli chęć posprzątania domu będzie przemożna, trzeba powstrzymać się od czynności wymagających wchodzenia na krzesło/drabinę czy trzymania uniesionych rąk wysoko (jak np. przy wieszaniu firanek).

Mimo wszystko dobrze jest jak najwięcej wypoczywać, im więcej snu i relaksu, tym lepiej - wszystko to zaprocentuje lepszą kondycją po porodzie i łatwiejszym przebiegiem porodu.

W tym czasie można zacząć pić dwa razy dziennie napar z liści malin (nie mylić z herbatką malinową z owoców), uznawany za naturalny sposób na rozpoczęcie usprawnienie przebiegu akcji porodowej (pozytywnie wpływa na efektywność skurczów) i poród w terminie. Według niektórych informacji w ciąży niezagrożonej można pić ten napar już od 32.-34. tygodnia ciąży, ale lekarze i położne zalecają w tej kwestii ostrożność - może się zdarzyć, że szyjka macicy zacznie się skracać i rozwierać przed czasem, choć ten "liściasty" sposób na wywołanie porodu nie jest w 100 proc. skuteczny. Na pewno bezpieczniej zacząć go stosować w 37. tygodniu, gdy ciąża jest już donoszona i na wszelki wypadek skonsultować się ze swoim lekarzem. Warto też wykonywać delikatny masaż krocza przy pomocy naturalnego olejku z wiesiołka.

Jak rozwija się dziecko?

Płód waży ok. 2700-3000g (na tym etapie uwidaczniają się bardzo duże różnice indywidualne) i mierzy ok. 47-50 cm. Ma już pewien zapas tkanki tłuszczowej, stąd fałdki na karku i na nadgarstkach, dołeczki zdobią zaś kolana, łokcie i ramiona. Meszku płodowego już prawie nie ma, za to ciało pokryte jest grubą warstwą mazi płodowej. Z tygodnia na tydzień będzie jej jednak nieco ubywać; dzieci urodzone po 40. tygodniu mają jej na sobie już niewiele.

Płuca są już gotowe do podjęcia pracy i gdyby poród nastąpił teraz, najprawdopodobniej nie byłoby żadnych problemów z zaczerpnięciem powietrza i samodzielnym oddychaniem. Wytworzona ilość surfaktantu jest wystarczająca, by narząd oddechowy mógł prawidłowo funkcjonować.

Dziecko ma teraz wyjątkowo mało miejsca (i będzie jeszcze mniej), dlatego jego ruchliwość znacząco się zmniejszyła. Aktywność sprowadza się przede wszystkim do ruchów kończyn i przekręcania się z boku na bok. Jeśli znajduje się w ułożeniu pośladkowym szansa na samodzielny obrót jest już znikoma. W takiej sytuacji lekarze proponują niekiedy wykonanie tzw. obrotu zewnętrznego. Zabieg ten polega na umiejętnym naciskaniu powłok brzusznych kobiety, odbywa się to w szpitalu, pod kontrolą specjalistycznego monitoringu i w 50-60 proc. przypadków kończy się sukcesem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy