Reklama

Żel położniczy - jak działa?

Czy warto zainwestować kilkaset złotych w żel położniczy? Niejedna przyszła mama chciałaby uczynić swój poród łatwiejszym i krótszym. Producenci omawianego specyfiku zapewniają, że dzięki niemu się to uda.

Natura wyposażyła rodzące kobiety w fizjologiczne środki nawilżające, jak maź płodowa, śluz i wody płodowe, które mają zapewnić odpowiedni "poślizg" podczas drugiego okresu porodu, gdy dzięki skurczom macicy i sile parcia trzeba wypchnąć dziecko na zewnątrz. Bez tych "dodatków" z pewnością byłoby o wiele trudniej, ale nie jest to mechanizm idealny. Żel położniczy ma przede wszystkim wspomagać niwelowanie tarcia, jakie powstaje w trakcie wypierania główki dziecka oraz tarcia statycznego pojawiającego się podczas skurczów, a w konsekwencji usprawnić całą akcję.

Reklama

Producenci zapewniają, że wykorzystanie żelu może skrócić czas trwania porodu nawet o 1/3, z kolei siła tarcia zmniejsza się o połowę. Środek ma też zminimalizować doznania bólowe oraz ryzyko samoistnego pęknięcia krocza bądź konieczności jego nacinania. W tym momencie pojawia się pytanie, czy żel położniczy nie może być zastąpiony przez zwykły żel nawilżający wyprodukowany na bazie wody?

Przewaga profesjonalnego wyrobu polega na tym, że jest jałowy i działa bakteriostatycznie, dzięki czemu nie zaszkodzi ani kobiecie, ani rodzącemu się dziecku. Nie można tego obiecać w przypadku środków innego typu. Wiele mam bardzo sobie chwali ten produkt, ale poza oczywistymi  zaletami ma on też pewne wady.

Przede wszystkim, nie jest refundowany i trzeba za niego słono zapłacić. Ceny w zależności od marki wahają się od 180 do, bagatela, 400 złotych. Najczęściej kobieta musi się sama w niego zaopatrzyć, czasem można za niego dopłacić w szpitalu, jego użycie wliczone w cenę porodu może być w niektórych prywatnych klinikach. Jednak nawet jeśli go kupi i zabierze ze sobą na porodówkę, nikt nie da nam gwarancji, że zostanie wykorzystany. Nigdy przecież nie wiadomo, czy nagłe komplikacje nie wymuszą np. przeprowadzenia nieplanowanego cesarskiego cięcia. Popularne serwisy z ogłoszeniami i fora dla mam zawierają ogłoszenia kobiet, które pragną sprzedać niewykorzystany, oryginalnie zapakowany produkt.

Mimo wszystko aby przekonać się, czy żel rzeczywiście był pomocny, należałoby mieć porównanie ze swoim poprzednim porodem, podczas którego nie był wykorzystany. Zresztą i tak trudno jest ze stuprocentowym przekonaniem twierdzić, że lekki poród był akurat efektem zastosowania dodatkowego nawilżenia, być może zadziałaby zupełnie inne czynniki. Jednak są kobiety, które zabezpieczone w ten sposób po prostu czują się pewniej i mają większy komfort psychiczny. Jeśli więc mogą sobie pozwolić na taki wydatek, nic nie stoi na przeszkodzie, by zadbać o siebie także w ten sposób.

Chcielibyśmy wierzyć, że takich miejsc jest coraz mniej, ale wciąż jeszcze można trafić na szpital, w którym preferencje i życzenie rodzącej będą traktowane po macoszemu. W tego typu placówkach personel często bagatelizuje prośby pacjentki, zwłaszcza, gdy uzna je za fanaberie. Czasem jednak to wcale nie zła wola medyków, ale tempo akcji porodowej uniemożliwiają sięgnięcie po żel. Dlatego jeśli rodząca pragnie skorzystać z takiego udogodnienia (za które wszak drogo zapłaciła) powinna zawrzeć stosowny zapis w planie porodu, a gdy znajdzie się już na porodówce - przypomnieć, że ma go ze sobą.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy