Reklama

Poród po terminie

Minął 40. tydzień ciąży i wygląda na to, że malcowi nie spieszy się na świat? Czy oznacza to, że jest dzieckiem przenoszonym? W niektórych przypadkach okazuje się, że niekoniecznie.

Płód w 40. tygodniu mierzy ok. 50-56 cm, a rekordziści nawet 60-64 cm. Większość dzieci urodzonych o czasie waży 2750-4000 g, choć zdarzają mniejsze i dużo większe noworodki. Wszystkie układy i narządy malca są w pełni gotowe, by podjąć samodzielną pracę poza organizmem matki. A jeśli ciąża się przedłuża i trwa więcej niż książkowe 40 tygodni? Poród może się zacząć w dowolnej chwili, ale może też zdarzyć się tak, że na jego rozpoczęcie trzeba będzie poczekać jeszcze tydzień lub dwa.

Warto mieć świadomość, że zaledwie 4 proc. dzieci przychodzi na świat w wyznaczonym terminie, a ten, wskazany przez lekarza w oparciu o regułę Naegelego, jest jedynie terminem przewidywanym. Ciąża trwająca więcej niż 40 tygodni nie jest niczym zaskakującym - tak się dzieje w ok. 50 proc. przypadków. Ponadto, większość dzieci, które uważa się za "przenoszone" w rzeczywistości wcale taka nie jest - u ok. 70 proc. z nich nieprecyzyjnie wyliczono datę porodu. Maluchy te przychodzą na świat w bardzo dobrej formie. Co z pozostałymi 30 proc.?

Reklama

Te dzieci rzeczywiście przebywają w macicy nieco dłużej niż ich koledzy. Gdy przychodzą na świat wyglądają nieco inaczej - mają tzw. rączki praczki, czyli lekko pomarszczone paluszki (takie palce mają dzieci i dorośli, gdy zbyt długo przebywają w kąpieli). Ich skóra łuszczy się, jest popękana, sucha, znajduje się na niej bardzo mało mazi płodowej lub prawie nie ma jej wcale. Mają stosunkowo długie włosy i takie też paznokcie - często rodzą się z twarzą podrapaną własnymi paznokciami (to się zdarza też "terminowym" noworodkom). Mogą też być nieco szczuplejsze niż dzieci urodzone o czasie - przebywając w macicy tydzień lub dwa po terminie z reguły nie przybierają już na wadze (a na pewno nie w tym tempie, co wcześniej), za to tracą zużywając część zapasów zgromadzonej tkanki tłuszczowej. Mniej jest też płynu owodniowego.

U około 10 proc. tych malców łożysko ze starzejącego się stało się niewydolne, więc otrzymują mniej tlenu i substancji odżywczych, m.in. z tego powodu następują spadki tętna, w konsekwencji zwiększa się też ucisk na pępowinę i możliwe będą pewne trudności przy porodzie.

Czasami w ciąży trwającej ponad 40 tygodni zdarza się, że dziecko oddało smółkę do wód płodowych. Wówczas możliwe, że wraz z płynem owodniowym trafi ona do dróg oddechowych malca. Na szczęście w dzisiejszych czasach stan ten nie jest już uznawany za śmiertelne zagrożenie i medycy z pewnością sobie z tym poradzą, ale przez wzgląd na to możliwe będą przejściowe trudności z oddychaniem tuż po porodzie.

W tym czasie przyszła mama najprawdopodobniej znajduje się już w szpitalu pod obserwacją. Taka ciąża powinna być monitorowana (KTG zwykle wykonuje się codziennie), a w razie potrzeby nastąpi indukcja (wywołanie) porodu. Często to pierwsza ciążą się przedłuża, a u niektórych kobiet to po prostu cecha indywidualna - kolejne ich ciąże też kończą się po terminie.

U kobiet w tym czasie często obserwuje się nieznaczny spadek wagi - ich organizmy produkują już w tym czasie coraz mniej płynu owodniowego, a pojawiająca się zwykle zwiększona potrzeba oddawania moczu sprawia, że ustrój pozbywa się nadmiaru płynów. W efekcie ciężarna traci około kilograma.

Problemy mogą pojawić się (ale nie muszą), gdy ciąża trwa ponad 42. tygodnie. Jeśli masaż szyjki macicy przeprowadzony przez lekarza nie przyniesie żadnych rezultatów, przyjdzie czas na podjęcie kolejnych kroków. Pacjentka zostanie umówiona na tzw. próbę wywołania porodu - w zależności od stanu szyjki macicy może to być m.in. podanie syntetycznej oksytocyny w kroplówce, przebicie pęcherza płodowego lub, rzadziej, lewatywa lub założenie cewnika Foleya na szyjkę macicy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy