Reklama

Ból można opanować

Co trzecia kobieta w Polsce rodzi przez cesarskie cięcie. Moda czy konieczność?

Jaki poród jest najlepszy, tłumaczy prof. Violetta Skrzypulec, ginekolog i położnik ze Śląskiej Akademii Medycznej.

Czy poród musi boleć?

Violetta Skrzypulec: To zależy. Nie ma takiego bólu, którego nie da się opanować. Bywa, że zdrada mężczyzny bardziej boli niż poród jego dziecka. Jeżeli kobieta chce rodzić świadomie i jest do tego przygotowana w szkole rodzenia, to nie ma fajniejszej rzeczy. Myśl, że rodzimy nowego człowieka, uskrzydla. Zamienia ból w radość.

Ale kobiety boją się bólu. Chcą znieczulenia.

Reklama

Oczywiście, jeżeli poród się przedłuża, ujście szyjki się nie rozwiera, znieczulenie jest wskazane. Ale nie stosuję go rutynowo u każdej pacjentki. Nie zachęcam do niego przy każdym porodzie. Najlepsze, co może się kobiecie zdarzyć, to urodzić w naturalny sposób.

To bohaterstwo. Ból, zdeformowane krocze...

Przy doświadczonej położnej świadoma matka może zadbać o swoje ciało.

Moja znajoma kupiła sobie cesarkę. Powiedziała: "Męczcie się beze mnie".

Ale dlaczego mamy występować przeciwko naturze? Gdyby cięcie cesarskie było z góry zaplanowane, rodziłybyśmy się z zamkami błyskawicznymi w dole brzucha. Cesarka to zabieg operacyjny. Grozi licznymi powikłaniami. Prawda, dzięki niemu matkami zostają kobiety, które kiedyś nie miały szans donosić ciąży: z poważnymi wadami serca, po urazach kręgosłupa czy miednicy kostnej. To jakieś 15-25 proc. wszystkich porodów. Reszta cesarskich cięć - w niektórych szpitalach nawet 50 proc. - jest czasem zbyt pochopną decyzją.

Pochopną, ale pożądaną.

Pomyślmy o dziecku. Podczas naturalnego porodu jego główka adaptuje się do kształtu kanału rodnego. Ma czas przygotować się do życia zewnętrznego.

Dziecko jest ważne, ale czy kobieta nie powinna mieć możliwości wyboru?

Mówi pan o zdrowych, bogatych, acz kapryśnych kobietach. Ale standardowa Kowalska, która ciężko pracuje, nie zastanawia się nad cesarskim cięciem. Bardzo chce dziecka i cieszy się ze swojego porodu, połogu i macierzyństwa. Kiedy przychodzi do mnie młoda dziewczyna w ciąży i pyta, co jej radzę, widzę swoją córkę. Ma 23 trzy lata i będzie rodzić naturalnie. Trudno żeby było inaczej. Od trzech pokoleń nasza rodzina zajmuje się położnictwem. Mój ojciec był położnikiem, moja babcia położną. Rodziłam naturalnie bez znieczulenia. Wiem, że warto.

Obecność ojca przy porodzie pomaga?

Na salę porodową nadaje się tylko 15 proc. mężczyzn. Dla pozostałych to zbyt wielki wstrząs. Nie są przygotowani na fizjologiczne widoki. Mogą potem mieć wiele problemów emocjonalnych i seksualnych. Lepiej żeby na początku mąż potrzymał żonę za rękę, a potem usiadł sobie na korytarzu. Mówi się, że to takie piękne, kiedy kobieta i mężczyzna są razem. To scala związek. Nie wiem. Znam pary, gdzie mąż przecinał pępowinę i się rozstali.

Rozmawiał: Roman Praszyński.

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy