Reklama

Bardzo wczesne macierzyństwo

Jeszcze sto lat temu o 25-latce mówiło się, że najlepsze lata ma za sobą. Jeśli nie doczekała się potomstwa, szeptano, że jest bezpłodna. Nastolatki wydawano za mąż, ponieważ rzekomo osiągnęły odpowiedni wiek do zawarcia małżeństwa. Dziś bardzo wczesne ciąże budzą skrajne emocje.

Ta najmłodsza

Media co jakiś czas zrzucają bombę, jaką jest wieść o kolejnej dziewczynce, która przedwcześnie została mamą. W sieci wtedy wrze, a internauci często zastanawiają się, do kogo należy smutny rekord w tej kategorii.

Za najmłodszą matkę w historii medycyna uznaje się pochodzącą z Peru Linę Medinę. Choć trudno w to uwierzyć, swoje pierwsze dziecko urodziła będąc jeszcze w wieku przedszkolnym. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale poród przeprowadzony drogą cesarskiego cięcia odbył się, gdy dziewczynka miała pięć lat i siedem miesięcy. Drobna Peruwianka powiła wówczas zdrowego chłopca, o prawidłowej masie urodzeniowej.

Reklama

Jak to możliwe? Okazało się, że Lina przedwcześnie dojrzała, zaczęła miesiączkować już w wieku trzech lat, co czyni ją wręcz medycznym fenomenem. O przedwczesnym pokwitaniu u dziewcząt mówimy wtedy, gdy objawy dojrzewania płciowego pojawiają się przed ósmym rokiem życia dziecka. Dlatego widać wyraźnie, że w omawianym przypadku przyspieszenie biologicznych procesów było wręcz ekstremalne.

Pomijając jednak kwestię zaburzenia, jakim jest zbyt wczesne dojrzewanie, fakt, że dziewczynka odbyła stosunek seksualny jednoznacznie przemawia za tym, że padła ofiarą przestępstwa. Dzieci nie mogą wszak świadomie wyrazić zgody na współżycie, w żadnych warunkach. Lina nigdy nie zdradziła tożsamości ojca dziecka. Przez lata mnożono domysły, a jako potencjalni gwałciciele byli brani pod uwagę m.in. jej ojciec i brat, jednak niczego im nie udowodniono.

Syn Mediny otrzymał imię Gerardo, na cześć lekarza, Gerardo Lozady, który opiekował się małą pacjentką. Chłopczyk wychowywał się razem ze swoją mamą, starszą odeń o niecałe sześć lat. Był przekonany, że jest ona jego siostrą. Szokującą prawdę poznał dopiero po latach.

Te nastoletnie

Bardzo wczesna ciąża to zarówno czynnik zagrożenia, jak i czynnik wzrostu. O tym, czym się rzeczywiście okaże, decyduje zwykle wsparcie otoczenia (lub jego brak). Bliska relacja dziewczyny z jej własnymi rodzicami oraz stabilny związek z ojcem dziecka stanowią dla niej i jej nienarodzonego jeszcze dziecka najlepszy kapitał, obok mniej decydujących, ale też ważnych zmiennych, jak pochodzenie społeczne oraz sytuacja bytowa.

Gdy nastolatka zajdzie w nieplanowaną ciążę zwykle czuje, że ziemia usuwa się jej spod nóg. Gdyby ktoś powiedział jej, że ten fakt stworzy dla niej zupełnie nowe perspektywy, raczej trudno by było jej w to uwierzyć. Co może stworzyć niechciana ciąża poza problemami? Okazuje się, że naprawdę istnieją dobre, choć nieoczywiste, strony tej sytuacji.

Różnica wieku - gdy matką zostaje czterdziestokilkulatka, co dziś dzięki postępowi w medycynie zdarza się wszak coraz częściej, przepaść pokoleniowa między nią a dzieckiem jest ogromna. Czasami przechodnie wprawiają taką mamę w zakłopotanie, pytając, czy w wózeczku wiezie wnuka czy wnuczkę. Błahy problem? Być może, ale wysłuchiwanie o geriatrycznych pierworódkach czy starych pierwiastkach nie należy do przyjemności.

Starsi rodzice zastanawiają się, czy nadążą za dwulatkiem, jak będą wypadali na szkolnych wywiadówkach, czy nastoletnie dzieci nie będą się ich wstydziły? Wreszcie - czy oni sami dożyją ich usamodzielnienia się, czy nie staną się dla nich przedwcześnie obciążeniem? Często obowiązek opieki nad starzejącymi się rodzicami spada właśnie na tych najmłodszych, którzy pozostali z nimi w domu.

Dylematów tego rodzaju nie znają matki, które od dzieci dzieli zaledwie kilkanaście lat. Cały czas "będą w temacie" z synem lub córką, nadążą za nimi i w bieganiu, i w rozumieniu ich świata, prawdopodobnie podzielą wiele zainteresowań, będą też mówić do nich ich językiem. Same wszak doskonale pamiętają czas swojego dorastania.

Biologia - nastolatki straszy się, że rodząc w bardzo młodym wieku, same wystawiają się na masakrujące ciosy od losu, ciekawskie spojrzenia i "życzliwe" komentarze ze strony usłużnego otoczenia. Być może jest to prawda, ale mają one po swojej stronie silnego sojusznika - matkę naturę. Organizm starszej nastolatki czy dwudziestolatki lepiej zniesie gigantyczne wyzwania i obciążenia, jakimi są stan odmienny, poród oraz połóg. Tak młode mamy rzadziej rodzą dzieci z wadami wrodzonymi, w tej grupie wiekowej rzadziej też zdarzają się poronienia. A jeśli zechcą mieć w przyszłości kolejne dziecko lub dzieci, będą miały na to jeszcze mnóstwo czasu.

Inwestycja w przyszłość - młodym dziewczynom na ogół nie uśmiecha się perspektywa zagrzebania się w pieluchach na kilka lat. Ich rówieśnice zdają maturę, studiują, podróżują, słowem - korzystają z życia, a one mają wrażenie, że przedwczesne macierzyństwo stało się powodem nieodwracalnej utraty wolności. Jednak przy odpowiednim wsparciu ze strony partnera i rodziców (najlepiej z obu stron) oraz przychylności władz szkoły czy uczelni to te jasne scenariusze mają szansę na realizację. Indywidualne zmiany w planie zajęć, naprzemienna opieka nad dzieckiem, pomoc finansowa do czasu stanięcia na nogi, mogą sprawić, że da się pogodzić macierzyństwo z nauką. Jeśli młodej mamie uda się dokończyć formalną edukację i zdobyć zawód, może mieć pewną przewagę nad koleżankami, które nie doczekały się jeszcze potomstwa.

Pracodawcy niechętnie zatrudniają młode matki (wisi nad nimi widmo chorujących dzieci, a zatem też częstych zwolnień), a młode kobiety, choć nie powinny, bywają pytane o plany prokreacyjne już na rozmowie rekrutacyjnej. Dziewczyny, które mają odchowane dzieci często lepiej radzą sobie na rynku pracy. Mają w ręku też inny atut - dobrej organizacji, wielozadaniowości, asertywności, odpowiedzialności, "myślenia do przodu" musiały się po prostu nauczyć. To nie mit, że większość nieletnich mam wcześnie dojrzewa, bo zmusza je do tego fakt bycia odpowiedzialną za drugą ludzką istotę.

Nawiasem mówiąc, brytyjscy naukowcy ustalili niedawno, że najkorzystniej jest urodzić pierwsze dziecko w wieku 34 lat. Dlaczego? Według badań w tym czasie następuje kumulacja korzyści – kobieta jest jeszcze dostatecznie młoda z biologicznego punktu widzenia, a zarazem, z perspektywy psychologicznej, wystarczająco dojrzała, by sprostać zadaniu. Co więcej, ma też po swojej stronie inne zasoby – najprawdopodobniej zakończyła już lub kończy edukację, ma ustabilizowaną sytuację na rynku pracy, żyje w stałym związku, a decyzję o powiększeniu rodziny przemyślała i podjęła świadomie. Przynajmniej w teorii. 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy