Po roku zrobiła identyczne zakupy. Ile zapłaciła? Ostateczna kwota zaskakuje

Aleksandra Tokarz

Opracowanie Aleksandra Tokarz

Wzrost cen na przestrzeni ostatnich miesięcy dał się we znaki niemal wszystkim. Czy jednak rzeczywiście jest aż tak drogo? Karolina Nowicka, znana w sieci jako „pani od oszczędzania”, postanowiła wrzucić do koszyka te same produkty, co rok temu. A potem ruszyła do kasy. Ostateczna cena na paragonie może zaskoczyć. „Tylko tyle czy aż tyle?” – pyta.

Do koszyka wrzuciła te same produkty, co rok temu. Kwota na paragonie może zaskoczyć
Do koszyka wrzuciła te same produkty, co rok temu. Kwota na paragonie może zaskoczyć123RF/PICSEL

W przeciągu kilku ostatnich miesięcy podwyżki cen były jednym z głównych tematów rozmów Polaków. Drożej okazało się nie tylko w sklepach spożywczych i przemysłowych, ale również na stacjach benzynowych czy na ostatecznych rachunkach za ogrzewanie domu i wykorzystany prąd.

W efekcie inflacja mocno nadszarpnęła domowe budżety Polaków. Czy jednak podwyżki rzeczywiście uderzyły w nas tak bardzo, jak się początkowo wydawało? Karolina Nowicka, czyli "pani od oszczędzania", postanowiła to sprawdzić.

"Rok temu, dokładnie 9 stycznia 2023 r. kupiłam 43 produkty spożywcze takie jak owoce, warzywa, mięso, czy nabiał" — napisała na swoim instagramowym profilu. A potem podsumowała swoje wydatki, zestawiając je z tegorocznym rachunkiem, opiewającym na zupełnie podobne produkty.

Do koszyka wrzuciła te same produkty, co rok temu. Wnioski?

Karolina Nowicka, chcąc sprawdzić o ile (i czy w ogóle) wzrosły ceny w sklepach, do zakupowego koszyka wrzuciła niemal te same produkty, co przed rokiem. Wyjaśniła jednak, że obecnie jest na diecie, dlatego nie mogła kupić dokładnie wszystkich tych produktów, jakie trafiły do zakupowych toreb rok temu. Przyznała jednak, że "przeszła się po sklepie i posprawdzała ceny".

Na liście zakupów znalazły się między innymi owoce - banany, jabłka, gruszki, marchewka, papryka czy cukinia, ale również jaja, jogurty, ser, mleko, łosoś, makaron czy ciecierzyca. "(...) do dziś ceny 22 z nich poszły w górę, 5 w dół, a 16 pozostały takie same. Osobiście myślałam, że wzrost cen będzie większy i nie ukrywam, że nawet miło się zaskoczyłam, choć oczywiście wolałabym, aby wynosił on jeszcze trochę mniej" - wyznała w dalszej części wpisu.

Ostatecznie za zakupy w tym roku zapłaciła dokładnie 294,32 złote. "W zeszłym roku wydałam 274,22 złote" - przyznała Karolina Nowicka. Oznacza to wzrost na poziomie około siedmiu procent.

Tyle zapłaciła za tegoroczne zakupy. Zdania internautów są podzielone

"Ten wzrost cen to 'tylko' tyle, czy 'aż' tyle?" - zapytała swoich obserwatorów "pani od oszczędzania". Przy okazji podkreśliła, że "nie zapisała sobie danych dotyczących wagi poszczególnych produktów", jednak "wydaje jej się, że większość rzeczy posiada ją taką samą". Internauci natychmiast pospieszyli z wyrażeniem swojego zdania.

"Proszę sprawdzić gramaturę produktów, przeliczyć i wyjdzie spokojnie 20%" - komentuje jeden z internautów. "Uważam, ze dużo. Ogólnie pamiętam mój szok gdy w pandemii robiąc zakupy co tydzień płaciłam coraz więcej. Po roku za te same zakupy zapłaciłam 100 zl więcej a co tydzień kupowałam te same produkty" - dodaje kolejna osoba. "Uważam mimo wszystko, że to dużo. Bo to jedynie zakupy spożywcze, w jednym z najtańszych sklepów" - wtórują kolejni.

Ale są też tacy, którzy zdanie mają zupełnie odmienne. "Szczerze myślę, że nie dużo, ale to zależy jakie produkty akurat weźmiemy pod lupę bo niektóre zdrożały x2 lub x3 nawet" - czytamy. "Tragedii nie ma. Inflacja to jedno, ale jeśli porównamy o ile w tym czasie wzrosła najniższa krajowa... Wzrost cen w koszyku nie robi aż tak wielkiego wrażenia" - dodają inni.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas