Reklama

Zaniosła dziecko do zamrażalki. To najlepsze, co mogła zrobić

Czwarta nad ranem. 31-letnia mieszkanka Łodzi zanosi swojego synka do zamrażarki. Otwiera drzwi urządzenia i kieruje główkę chłopca wprost do lodowatego wnętrza. Scenariusz rodem z horroru? Przemoc domowa? Kolejny gorszący skandal? Nic z tych rzeczy. W ten sposób kobieta uratowała dziecku życie.

Mamie małego Ernesta można tylko pogratulować zimnej krwi i zdolności logicznego myślenia w kryzysowej sytuacji. Jak podaje serwis Pomorska.pl, chłopczyk przebudził się przed świtem i zaczął silnie kaszleć. W pierwszej chwili rodzice uznali, że malec próbuje odkaszlnąć, bo przez sen zakrztusił się śliną. Ale ponieważ spostrzegli, że sytuacja jest poważna, zaczęli działać. Dziecko krztusiło się i siniało, nie ulegało wątpliwości, że się dusi. Tata natychmiast wezwał pogotowie, a mama tknięta nagłym impulsem pobiegła do kuchni z dzieckiem na rękach. Jak tłumaczyła później w rozmowie z serwisem, przypomniała sobie podobne zdarzenie, podczas którego, jeden z członków jej rodziny, lekarz, radził, by duszące się dziecko pooddychało chłodnym powietrzem. Ta strategia pomogła także Ernestowi. Dwulatek natychmiast zaczerpnął powietrza, uspokoił się, a jego oddech się unormował. Wszystko działo się błyskawicznie - ojciec chłopca nie zdążył jeszcze zakończyć połączenia telefonicznego z dyspozytorką pogotowia.

Reklama

O tym, co właściwie się wydarzyło, rodzina dowiedziała się nazajutrz, podczas badania lekarskiego. Okazało się, że u dziecka wystąpił obrzęk górnych dróg oddechowych i kaszel krtaniowy, jako konsekwencja zapalenia krtani.

Lekarz rodzinny, dr Beata Szadkowska-Opasiak, cytowana przez pomorską.pl chwali łodziankę za błyskawiczną i adekwatną reakcję. Choć przyznaje, że pomysł z zamrażarką wydaje się oryginalny, podkreśla, że działanie było słuszne - zimne lub/i dobrze nawilżone powietrze rzeczywiście łagodzi obrzęk krtani. W tej sytuacji można było też podejść z dzieckiem do otwartego na oścież okna.

Ostre podgłośniowe zapalenie krtani (in. Krup) to choroba, która najczęściej występuje u dzieci do lat trzech. Często nie jest poprzedzona żadnymi niepokojącymi dolegliwościami, tylko, jak w przypadku Ernesta, zaczyna się nagle, nocą. Daje wówczas o sobie znać w sposób dramatyczny - dziecko może się dusić, kaszleć wydając charakterystyczne dźwięki przypominające szczekania psa lub pianie koguta. To stan nierzadko zagrażający życiu malca, dlatego trzeba działać natychmiast. Zanim przyjedzie pogotowie trzeba próbować ułatwić dziecku zaczerpnięcie powietrza poprzez umieszczenie go w dobrze nawilżonym, chłodnym miejscu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy