Reklama

Sposoby na zimowy chłód

Podobno nie ma złej pogody. Niewłaściwe może być za to ubranie. Dlatego podpowiadamy, jak opatulić siebie i dziecko, aby przetrwać nawet największe mrozy.

Gdzie masz czapkę?

Choć trudno w to uwierzyć, ratownicy z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego podczas zimowych akcji w wysokich partiach gór niejednokrotnie sprowadzają ze szlaków osoby, które wybrały się na wycieczkę... bez czapek i rękawiczek.

O tych elementach garderoby niektórzy z nas zapominają też w mniej ekstremalnych warunkach. Dotyczy to zwłaszcza młodzieży. Przychodzi taki czas, gdy część nastolatków kategorycznie odmawia włożenia czapki ("Bo jeszcze ktoś zobaczy!") i nie trafia do nich nawet wizja przymusowego leżenia w łóżku.

Jednak jest na to sposób - jeśli możemy sobie na to pozwolić, warto odświeżyć garderobę i zaproponować dorastającemu dziecku, aby wybrało sobie zimowe dodatki zgodne z obowiązującą modą. Bardzo popularne są ostatnim czasie tzw. uszatki - w nich niemal każdy wygląda dobrze, czapki o luźnym splocie lub te z pomponami, u których ilość tych ozdób w bieżącym sezonie się... podwoiła. Choć zdania na temat tego, czy rzeczywiście najwięcej ciepła ucieka przez nieosłoniętą głowę, są podzielone, bezdyskusyjnie należy ją ochraniać lodowatymi podmuchami.

Reklama

Warstwa do warstwy

Stara zasada, która nie traci na aktualności głosi, że najlepiej ubierać się warstwowo - dziecko powinno mieć na sobie o jedną warstwę więcej aniżeli dorosły. Najmłodsze maluchy nie powiedzą nam, że marzną lub są przegrzane, dlatego musimy sprawdzić to sami. Nie sugerujmy się ciepłotą ich dłoni, najlepiej dotknąć niemowlęcego karku - jeśli jest chłodny, dziecko prawdopodobnie marznie, jeżeli spływa potem - jest mu za gorąco.

Dlaczego często trzęsiemy się z zimna mimo mnogości zakładanych warstw? Być może, jak podejrzewają mamy z Suwałk, polskiego bieguna zimna, popełniamy pewien błąd:

- Pierwsza warstwa, ta tuż przy skórze powinna być możliwie najbardziej naturalna, wykonana z wełny lub bawełny. W przeciwnym razie możemy mnożyć ich ilość, a i tak będziemy marznąć - sugeruje pani Anna.

- Moje patenty na zimę to grube, wełniane, góralskie skarpety. Najlepiej zaopatrzyć się w kilka par, bo to dobra inwestycja. Poza tym zamiast tak lubianych przez nastolatki kurtek odsłaniających nerki polecam długie zimowe płaszcze podbite "barankiem", koniecznie z kapturem. Warte uwagi są też tzw. rękawiczki z jednym palcem. Jest w nich dużo cieplej niż w tradycyjnych, a te w razie potrzeby można włożyć pod spód. Przed wyjściem opatulam się ciepłą chustą, na to zakładam płaszcz i na wierzchu zawiązuję gruby szalik. Domowym przebojem dla dzieci są góralskie kapcie i polarowe dresy - wspaniale grzeją! - przyznaje pani Ewa.

Jeśli mimo odpowiedniego odzienia cały czas odczuwamy zimno, być może jest to sygnał, aby skontrolować swoje zdrowie. Przede wszystkim ciśnienie krwi - zbyt niskie może odpowiadać za omawiany stan. Warto też sprawdzić, czy wszystkiemu nie jest winna nadczynność tarczycy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy