Reklama

Odkrywamy talenty malucha

Pozwól dziecku rysować, śpiewać, urządzać w domu teatrzyk i budować z klocków. W atmosferze zabawy przekonasz się, jakie ma ono zdolności.

Każdego dnia jest wiele okazji, by stymulować rozwój malca. I wcale nie musisz go zabierać w tym celu na zajęcia muzyczne czy plastyczne. Wasz dom to doskonałe miejsce na rozwijanie jego talentów przy okazji zabawy.

- Podążaj za dzieckiem - radzi Helena Turlejska-Walewska, psycholog. - Niech rysuje, gra na cymbałkach albo śpiewa, kiedy ma ochotę.

A gdy się znudzi i rzuci kredki, klocki lub instrument w kąt, nie złość się, tylko popatrz, czym chce się zająć. Ono samo czuje, co jest mu w danej chwili potrzebne. Stwarzaj mu warunki do swobodnej zabawy, a talent, który posiada, sam się ujawni.

Reklama

Oczywiście te warunki to przede wszystkim czas oraz miejsce. Zamiast więc przeładowywać rozkład dnia dziecka zajęciami dodatkowymi, lepiej zostań z nim w domu.

I nie zamartwiaj się, że maluszek się ubrudzi. Załóż mu znoszoną koszulkę, posadź przy blacie, który daje się łatwo zmyć i pozwól mu na twórczą zabawę.

Twój mały malarz

Maluchy uwielbiają rysować i nie przejmują się zbytnio tym, czy ktokolwiek oprócz nich rozpoznaje na obrazku domek, pieska albo mamusię. - Najważniejsze, byśmy tej radości i kreatywności u malca nie zabijali komentarzami - mówi psycholog.

Ambitni rodzice często próbują nakłonić dziecko, by rysowało proste linie, równe kółka, i by kotki, domki czy ludzie wyglądali na obrazku tak, jak w rzeczywistości.

Krytykują zielone włosy na portrecie cioci, siadają z dzieckiem i poprawiają rysunek. Nie tędy droga! Maluch powinien przede wszystkim wyrażać własną ekspresję, czerpać z rysowania przyjemność. Jeśli ma talent, zdążymy go jeszcze rozwinąć. Na razie najważniejsze jest to, by smyk po prostu sięgał po kredki, farby, kredę.

Rysowanie to doskonały trening dla małej rączki. Dziecko rozwija w ten sposób m.in. koordynację wzrokowo- ruchową. Dzięki temu za kilka lat znacznie łatwiej mu przyjdzie nauka pisania. Wielu rodziców chowa jednak kredki i farby głęboko do szuflady, pozwalając na rysowanie tylko przy specjalnych okazjach. Blaty stołów i szafek są przecież zagrożone, gdy dziecko zabiera się do prac plastycznych. Ucierpieć mogą też ubranka, podłoga, a nawet ściany.

A przecież nie musi tak być. Stolik dopasowany do wzrostu malucha, łatwy do mycia, to podstawa. Kiedy szkrab skończy rysować, wystarczy przetrzeć blat mokrą szmatką, by odzyskał blask. Do malowania możemy ubrać dziecko w fartuszek do prac plastycznych albo w nieco większą, używaną koszulkę, która przykryje nowe ubranka.

- Warto podsuwać mu duże kartki papieru, sprawdzi się również tablica, po której smyk będzie rysował kredą - podpowiada psycholog. - Dzięki niej można uratować ściany przed zapędami małego artysty.

Teatrzyk w walizce

Dzieci chętnie wcielają się w różne role. Zaczynają często od zakładania butów na obcasie mamy albo powtarzania czynności, które podpatrują u swojego taty. - Zabawy w naśladowanie rozwijają dziecko ruchowo i przyspieszają rozwój jego mowy - przekonuje Helena Turlejska-Walewska.

- Smyk powtarza przecież nie tylko nasze gesty, ale też próbuje mówić, śmiać się czy śpiewać tak samo jak tata i mama. Poza tym maluchy lubią urządzać przedstawienia dla bliskich. Śpiewają wtedy, tańczą, recytują. U niektórych ta pasja mija, u innych zaś rozwija się prawdziwy talent aktorski lub muzyczny.

Ale nawet jeśli twoje dziecko nie zostanie drugą Meryl Streep, zachęcaj je do zabawy w teatrzyk, bo rozwija to wyobraźnię i koordynację ruchową. - Nawet nieśmiałe dzieci zwykle dobrze się czują w kostiumie lub schowane za stołem, mówiąc grubym głosem jako miś pacynka - wyjaśnia psycholog.

- Bycie na chwilę kimś innym pozwala im też śpiewać i tańczyć, czego normalnie być może by nie zrobiły. Warto więc kupić miękkie pacynki czy maleńkie laleczki do teatrzyku paluszkowego. Małemu aktorowi możesz też sprezentować teatralną kotarę z kawałka materiału lub scenę ze starego pudełka pomalowanego czy oklejonego kolorowymi papierami. Kartonowe teatrzyki dla dzieci bywają dostępne w kompletach z kukiełkami.

Zbudujemy most

A może twoja pociecha zapowiada się na małego inżyniera lub architekta? Jeśli chętnie buduje z klocków, powinnaś się cieszyć. - Klocki to zabawka uniwersalna, która rośnie razem z dzieckiem i na każdym etapie stymuluje jego rozwój - mówi Helena Turlejska-Walewska.

- Maluszek obraca je w rączce, burzy wieżę budowaną przez rodzica, a potem stawia własną. Dwulatek wozi klocki samochodzikiem, układając je w nim jak puzzle, buduje coraz wyższe wieże i pierwsze mury. Przedszkolak zaś potrafi przesiadywać nad klockami, tworząc budynki, samochody, statki kosmiczne.

Klocki rozwijają sprawność manualną dziecka i koordynację oko-ręka, pobudzają jego pomysłowość i wyobraźnię (także przestrzenną). Sprawiają, że malec potrafi coraz dłużej koncentrować się na jednej czynności. Przy okazji poznaje kolory i pojęcia takie jak "podłużny", "mniejszy", "większy", "dół", "góra". Oczywiście pod warunkiem, że nie zostawiamy go z klockami samego.

- Wspólne budowanie to nie tylko zabawa dla całej rodziny, ale też lekcja zasad społecznych - mówi psycholog. - Brzdąc uczy się współpracować, ustalać reguły i ich przestrzegać, dzielić się, negocjować... Przyda mu się to potem w przedszkolu czy na placu zabaw.

Jeśli smyk lubi klocki, podsuń mu też plastelinę, ciastolinę albo masę solną. Lepiąc, usprawnia on pracę rąk, dzięki czemu potem będzie lepiej rysował, pisał, jadł sztućcami itp. Plastelina wymaga poza tym jednoczesnego operowania dwiema dłońmi, co stymuluje współpracę półkul mózgowych. Dodatkowo lepienie to dobre ćwiczenie logopedyczne.

Maluch, ugniatając plastelinę, automatycznie porusza językiem, co usprawnia jego aparat mowy.Warsztat artysty Istnieją oczywiście dzieci, które potrafią rysować, lepić, czy budować z klocków całymi godzinami, ale większość maluchów nudzi się po kilku minutach. Rodziców trochę to irytuje, bo co chwilę trzeba sprzątać.

Nie denerwuj się!

Jeśli zapewnisz dziecku dużo kolorowych przegródek, szufladek pudełek i pojemników, na pewno zapanujecie nad twórczym bałaganem. Powinny to być rzecz jasna pojemniki łatwe do umycia, bo smyk może wrzucić do środka mokry pędzelek albo niedokręconą farbę.

Warto wypróbować komódki z przegródkami, np. dla dziewczynki, która robi biżuterię i zbiera plastikowe koraliki, które nawleka na żyłki. Albo podłużne szufladki dla dziecka, które ma dużo kredek i pędzelków, czy też instrumentów, (takich jak flet, cymbałki itp). A może twojemu maluchowi bardziej spodobają się kieszenie ścienne? Przy okazji porządków dziecko uczy się bardzo ważnej umiejętności: uogólniania pojęć.

Sortując materiały plastyczne, dzieli wszystko na grupy. Do jednego pudełeczka wkłada kredki ołówkowe, do drugiego świecowe itd. Pacynki-zwierzątka kładzie gdzie indziej niż pacynki-ludziki. Umiejętność segregowania według różnych cech będzie maluszkowi potrzebna przez całe życie.

Oczywiście, żeby w domu panował porządek, musisz za każdym razem po zakończonej zabawie przypominać swojemu smykowi o powkładaniu wszystkiego do pojemników. Szybko się przekona, że ma to sens.

85 proc. rodziców uważa, że dzieci mogą się nauczyć więcej, jeśli zachęca się je do relaksu i zabawy.


Konsultacja: Helena Turlejska-Walewska, psycholog dziecięcy. Tekst: Liliana Fabisińska

Mam dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy