Reklama

Nikt nie wiedział, co mu jest

Zaczęło się niewinnie – od niewielkich zmian skórnych w uchu niemowlęcia. Rodziców zaniepokoiły te objawy, więc udali się z dzieckiem do lekarza. Po badaniu rozpoznano u malca egzemę i tak zaczął się proces leczenia sterydami, który paradoksalnie był początkiem gehenny małego pacjenta.

Początkowo nic nie zapowiadało dramatu - wysypka zaczynała ustępować, maści działały. Nikt nie przewidział konsekwencji zastosowania sterydów. Stan chłopca szybko się pogarszał, ból uniemożliwiał mu normalne funkcjonowanie, a nawet sen.

Colby Chun z Hawajów urodził się zdrowy, był szczęśliwym i zadbanym dzieckiem. Drobne problemy dermatologiczne, które zaczęły się w pierwszych miesiącach  życia nie uszły uwadze jego rodziców. Państwo Chun, chcąc dla syna jak najlepiej, zaczęli szukać profesjonalnej pomocy. Niestety, zaproponowane leczenie przyniosło więcej szkód, niż korzyści.

Reklama

Po każdej aplikacji przepisanych specyfików problem się wyciszał, by wrócić ze zdwojoną siłą. Skóra niemowlęcia zaczęła się łuszczyć, pokryła się strupami, odpadała, płonęła czerwienią i, co gorsza, piekielnie bolała. Lekarze, widząc, co się dzieje, zwiększali dawki leków. Zalecili wspomaganie terapii m.in. poprzez stosowanie wilgotnych chusteczek oraz kąpieli w wodzie pitnej, co miało ukoić zaognioną skórę. W efekcie było jeszcze gorzej.

Rodzice obawiali się, że ich syn może nawet umrzeć - niegojące się, broczące krwią rany z czasem przeszkadzały dziecku także podczas jedzenia. Próbowali zmieniać mu dietę, eliminując z niej kolejne potencjalnie uczulające składniki i podawać probiotyki. Wszystko na nic.

Kristi i Matt Chun nie mogli dłużej przyglądać się cierpieniom syna, zaczęli zatem szukać pomocy na własną rękę, w internecie. Tym bardziej, że wszystko wskazywało na to, że wyczerpano już wszystkie dostępne opcje, a medycy wciąż nie wiedzieli, jaka jest przyczyna zmian skórnych u chłopca.

Przeglądając zasoby sieci małżeństwo natrafiło na zdjęcia dziecka będącego w stanie podobnym do stanu Colby’ego. Fotografie zamieściła oficjalna witryna internetowa International Topical Steroid Addiction Network (ITSAN), której celem jest upowszechnianie wiedzy na temat tzw. zespołu czerwonej skóry (Red Skin Syndrome, RSS), przypadłości będącej konsekwencją stosowania maści ze sterydami u pacjentów, którzy ich nie tolerują.

Państwo Chun postanowili zaryzykować i wycofali sterydy. Reakcja organizmu była bardzo gwałtowna, zaczerwieniona skóra zaczęła boleśnie pękać i odpadać - grubymi płatami. Najtrudniejsza do zniesienia była jednak kolejna faza, kiedy to z ran zaczęła sączyć się wydzielina. Dzielny mały pacjent przetrzymał to wszystko. Dziś, po upływie półtora roku od odstawienia sterydów z jego ciała zniknęło ponad 75 proc. bolesnych zmian. 20-miesięczny chłopczyk czuje się coraz lepiej, zaczyna się uśmiechać i poznawać świat. Nikt już nie zaczepia na ulicy jego rodziców i nie wypytuje o przyczyny jego odmiennego wyglądu. Natomiast bliscy zachwyceni postępami malca zauważają spektakularną poprawę.

- Lekarze przez cały czas zapewniali, że sterydy nie mają nic wspólnego ze stanem Colby’ego. Każdego dnia na stronie ITSAN widzimy zdjęcia kolejnych cierpiących dzieci, a środowiska medyczne chowają głowę w piasek - mówi pani Chun.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy