Reklama

Migreny zatruwają życie nawet czterem milionom Polaków

Nawet 4 miliony Polaków regularnie zmagają się z migrenami - czyli nagłymi, pulsującymi bólami głowy, które mogą trwać od kilku godzin do nawet trzech dni. Specjaliści ostrzegają, że na migrenę narażeni jesteśmy między innymi, gdy - jak w tym tygodniu - zmienia się pogoda.

- Kilkanaście procent ludzi w Polsce, czyli nawet cztery miliony, zmaga się z migreną. Towarzyszą jej charakterystyczne objawy. To nagły, ostry ból głowy, który dotyczy jednej połowy głowy. W 20-30 procentach przypadków jest związany z tak zwaną aurą, czyli zespołem objawów występujących przed pojawieniem się ataku bólu głowy. Pacjent już 30-40 minut wcześniej wie, że dojdzie do ataku migreny - tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem dr Adam Górka z Polskiego Towarzystwa Bólów Głowy.

Jak zaznacza, migreny "mogą trwać od 4 do 72 godzin".

Reklama

- Pacjent może być wyłączony nawet przez trzy dni. Najchętniej schowałby się wtedy w ciemnym pomieszczeniu, często dochodzi do światłowstrętu, zmagający się z migreną chciałby położyć się, oddalić od otoczenia, nie może pracować czy uczyć się na 100 procent swoich możliwości - opisuje dr Górka.

- Pacjenci zmagający się z migreną mówią często, że boli ich połowa głowy, powyżej linii oczu. Najczęściej jest to ból występujący z przodu. Często dochodzi jednak też do bólu napięciowego umiejscowionego z tyłu głowy, w okolicy potylicy - dodaje.

- Migreny w 70 procentach dotyczą kobiet. Jest to związane głównie z grą hormonalną i cyklem miesięcznym - wyjaśnia również specjalista.

Po zdiagnozowaniu migreny pacjentom często zaleca się wyłączenie z diety pokarmów, które sprzyjają jej pojawieniu się. Należą do nich między innymi produkty zawierające tyraminę, czyli sery żółte, sery pleśniowe, czekolada, figi, marynowane, solone lub wędzone ryby, wątróbka z kurczaka i czerwone wino.

- Migrenę mogą wywoływać różne bodźce. Należą do nich stres, jedzenie, dźwięk, ciśnienie, zmiana klimatu. Nowoczesny pomysł związany z leczeniem migreny to neurostymulacja. Farmakologia często jest nieskuteczna, poza tym pacjenci często nadużywają leków. Osoba z migreną nie zastanawia się, czy bierze pierwszą, piątą czy piętnastą tabletkę. Takie leki działają często przez kilkadziesiąt minut, a potem ból wraca z podwójną siłą. Łatwo w ten sposób przedawkować leki - podkreśla dr Górka.


"Leczymy impulsami elektrycznymi, które uspokajają"

- Neurostymulacja ma zredukować ilość zażywanych leków nawet o 75 procent. Terapia polega na tym, że mamy specjalne urządzenie, które przykładamy do głowy i impulsem elektrycznym stymulujemy gałęzie czołowe nerwu trójdzielnego - wyjaśnia specjalista.

- Elektrodę przylepiamy do czoła, a na nią przyczepiamy urządzenie. W środku jest impuls elektryczny, który stymuluje nerwy. Ta stymulacja ma działanie uspokajające. Ona podnosi próg dla bodźców, które wywołują migrenę - opowiada.

- Mamy dwie możliwości zastosowania urządzenia. Możemy używać go raz dziennie profilaktycznie, gdy nie ma bólu: pacjenci używają go, gdy idą spać - dzięki temu szybciej zasypiają. Urządzenie można zastosować też w czasie ataku migreny - relacjonuje.

Dr Adam Górka zaznacza, że "neurostymulację można wykonywać samemu, nie musi być obok lekarza".

- Ta terapia nie ma działań ubocznych. Tylko na początku potrzebna jest konsultacja neurologiczna, żeby wykluczyć wtórny ból głowy - tłumaczy.

- Urządzenie, które stworzyli belgijscy lekarze, jest rekomendowane przez Narodowy Instytut Zdrowia w Wielkiej Brytanii. W Polsce skorzystało z niego już kilkaset osób - podsumowuje specjalista.

Michał Dobrołowicz


RMF24
Dowiedz się więcej na temat: migrena | ból głowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy