Reklama

Była pacjentka onkologiczna została lekarką

Jennifer Pratt miała zaledwie 11 lat, gdy usłyszała diagnozę brzmiącą jak wyrok. Dziś, jako lekarz opiekuje się pacjentami tego samego szpitala, do którego trafiła jako dziecko.

Zaczęło się niewinnie - od bólu umiejscowionego w nodze. Niestety, seria badań ujawniła straszną prawdę - dziewczynkę zaatakowała podstępna choroba, mięsak kościopochodny. Jest to rzadki i groźny rodzaj nowotworu, występujący najczęściej u dzieci.

Mała pacjentka spędziła w szpitalu Children’s Minnesota w St. Paul wiele miesięcy. Już wtedy podjęła decyzję, że w przyszłości zostanie lekarzem i będzie pomagać chorym dzieciom. Dotrzymała słowa.  

Jak podaje RMF24.pl, właśnie mija 20 lat od diagnozy, ale młoda kobieta nie ma już powodów do obaw. Według słów medyków została całkowicie wyleczona, prognozy są pomyślne - ryzyko nawrotu choroby praktycznie nie istnieje.

Reklama

Jennifer ukończyła medycynę na Midwestern University w Chicago, po latach powróciła do wspomnianej placówki jako lekarz-rezydent. Przyznaje, że od zawsze imponowała jej postawa personelu tego szpitala, stawiającego dobro małych pacjentów na pierwszym miejscu.

Lekarka, która w dzieciństwie sama doświadczyła lęku i bólu związanych ze straszną chorobą, dobrze wie, jak ważne są nadzieja oraz pozytywne myślenie. A także obecność osób, które okażą choremu zrozumienie.

Pratt cieszy się, że obecnie z pomocą medycyny można uratować więcej małych pacjentów niż kiedykolwiek wcześniej i zachęca wszystkich, by nigdy się nie poddawali. Jak mówi, stara się oddać to, co sama otrzymała, przebywając w tym samym szpitalu przed laty. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama