Reklama

Złe zachowanie cudzych dzieci

Każda z nas zetknęła się z niegrzecznymi maluchami i trudnymi nastolatkami. Pół biedy, jeśli nie mamy z nimi częstego kontaktu. Ale co robić, gdy musimy je znosić na co dzień? W jaki sposób skutecznie reagować?

Nieznośny kilkulatek przeszkadzający innym pasażerom w autobusie. Młodzież, którą omijasz szerokim łukiem, by nie narazić się na zaczepkę. Choć bezstresowe wychowanie zostało uznane za nieskuteczne, zwracanie uwagi cudzym dzieciom wciąż należy do złego tonu. Większość ludzi przyznaje, że nawet jeśli powinna interweniować, milczy.

Dlaczego? Nie tylko dlatego, że jesteśmy obojętni. Nie chcemy narazić się na konflikt z opiekunami, a czasem się boimy. Psychologowie jednak twierdzą, że dobrze zebrać się na odwagę. Nasze milczenie przesuwa bowiem granice tego, co dopuszczalne.

Reklama

Córeczka koleżanki niszczy naszą znajomość

Agata, 29 lat, ma dość 6-letniej Soni.

Bardzo się cieszyłam, kiedy moja bliska koleżanka Dominika spodziewała się dziecka. Była jedną z pierwszych dziewczyn z mojego roku na studiach, która została mamą.

A jeszcze bardziej ucieszyłam się, kiedy okazało się, że Dominika urodzi dziewczynkę. Wyobrażałam sobie, że będę kupowała małej sukienki, zabierała ją na spacery do parku. Tymczasem przyjście na świat Soni nie dość, że oddaliło nas od siebie, to omal nie zniszczyło naszej dobrej relacji.

Bo mała się nudzi

Dominika była zawsze ambitna i oczytana. Choć nazywaliśmy ją w żartach kujonem, potrafiła też świetnie się bawić. Ale od kiedy pojawiła się Sonia, ta towarzyska i błyskotliwa dziewczyna zamieniła się w osobę, z którą rozmawia się tylko na jeden temat: jej dziecka. Nigdzie się bez niej nie pojawia, zabiera ją nawet na wieczorne wernisaże i na imieniny znajomych. Rezultat łatwo można było przewidzieć: jej córka jest dziś rozpieszczoną do granic możliwości sześciolatką. Została przyzwyczajona, że otoczenie natychmiast spełnia jej wszelkie zachcianki. A jeśli czegoś nie dostaje, płacze, dopóki dorośli nie ulegną.

Ostatnio poszłyśmy razem do kawiarni. Mała się nudziła i już po kwadransie zdecydowała, że nie zostanie tam ani minuty dłużej. Rzuciła się więc na podłogę z krzykiem. Uspokajanie jej na nic się zdało. W końcu dałam za wygraną i pożegnałam się. Sonia przez chwilę nie potrafi zająć się sobą samodzielnie. Nie daje matce nawet porozmawiać spokojnie przez telefon. W chwili, gdy zauważa, że traci jej uwagę, zaczyna marudzić.

Kiedy mnie odwiedzają, muszę mieć oczy dookoła głowy. Bo wystarczy moment nieuwagi, żeby pomalowała kredkami ściany, rozsypała cukier na podłodze albo wdeptała jedzenie w dywan.

Dominika toleruje wszystkie jej wybryki, choć widzę, że bywa nimi zmęczona. Zachowanie Soni jest tak uciążliwe, że przestałam już proponować spotkania. Nie sprawiają mi żadnej przyjemności, zwłaszcza że i tak obie koncentrujemy się tylko na pilnowaniu dziewczynki i zabawianiu jej. Podobnie myślą inni nasi znajomi. Nie zapraszają już Dominiki, bo boją się, że pojawi się z córką.

Jak tak dalej pójdzie, moja koleżanka zostanie sama jak palec. Rozumiem, że rodzina jest dla niej najważniejsza, ale przecież inne kobiety potrafią jakoś sprawić, żeby dzieci nie terroryzowały otoczenia! 

Przekonanie, że dziecku nie należy niczego odmawiać, jest szkodliwe dla ciebie i dla niego. Dowiedz się, w jaki sposób i w jakich sytuacjach należy to robić.

Warto traktować małą dorośle, a nie jak zbędny ciężar

Iza Kurzejewska, psycholog, www.mediapark.pl: Moment, w którym nasi przyjaciele zakładają rodziny, bywa trudny. Nie tylko dlatego, że mają mniej czasu, ale również dlatego, że pod wpływem nowych wyzwań zmieniają się. Dominikę pochłonęło macierzyństwo, lecz najwyraźniej niezbyt dobrze radzi sobie z dyscyplinowaniem dziecka.

Skoro jej córka stała się tak męcząca dla otoczenia, dobrze zadać sobie pytanie, czy mimo wszystko zależy pani na tej relacji.

Jeżeli tak, nie ma wyjścia, trzeba narzucić Soni reguły postępowania, np. gdy przychodzi do pani z wizytą. Proszę wyraźnie powiedzieć, że w mieszkaniu nie wolno malować po ścianach i rzucać jedzenia na podłogę. A jeśli to się zdarzy, poprosić Sonię, by pomogła posprzątać bałagan. Dziewczynka jest już na tyle duża, że rozumie sens zakazów i umie się do nich stosować.

Gdy spotykają się panie w miejscu publicznym, a mała się nudzi, można spróbować z nią negocjować. Określić precyzyjnie czas, jaki zamierzają panie poświęcić rozmowie. Na przykład: „Gdy pokolorujesz trzy obrazki, pójdziemy na plac zabaw”, „Gdy zjesz lody, wyjdziemy z kawiarni”. Proszę też wciągać ją do rozmowy, np. zadając pytania lub pytać o opinię. Tak, by poczuła się częścią towarzystwa.


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama