Reklama

Złe wychowanie

Jaki błąd najczęściej popełniają rodzice? Według mnie jeden, podstawowy. Nie bierze się on z braku wiedzy, tylko braku empatii. Jest swoistą ślepotą na drugiego człowieka.

A przecież nie ma wśród nas takich, którzy żyją jak Robinson Cruzoe, na bezludnej wyspie. Żyjemy w społeczeństwie, z innymi i od najmłodszych lat powinniśmy uczyć naszych podopiecznych zasad, które obowiązują w danej grupie. Tymczasem niemal codziennie zauważyć można rodziców, którzy nie dość, że nie zwracają uwagi na innych, to także nie zwracają uwagi na swoje dzieci.

Czyje to dziecko?

Piękny dzień zachęca do ruchu. Na ścieżce rowerowej tłumy. Niektórzy jadą naprawdę szybko. Mój kolega zatrzymuje się przed czterolatkiem, który na owej ścieżce jeździ sam, na dodatek w kółko, nie patrząc, czy kogoś ma przed sobą, czy za. Dorosły stanął się i zaczął rozglądać za opiekunem malucha. Bezskutecznie. W końcu zawołał: "Halo! Czyje to dziecko?".

Reklama

Podniosła się pani siedząca obok na kocyku, z książką w ręce. "O co panu chodzi?" - zapytała z oburzeniem. "Przecież syn jeździ po ścieżce rowerowej!". Koledze, choć wygadany, na początku odebrało mowę. Nie mógł zrozumieć, że matka nie widzi zagrożenia, wpuszczając malucha na miejsce, gdzie niektórzy rowerzyści rozpędzają się i nie zdążą zatrzymać, kiedy chłopczyk akurat zawróci. Że przecież co innego jechać z dzieckiem, za nim, albo tuż przed nim i zwyczajnie go pilnować, a co innego puszczać samopas, by doskonalił swoje umiejętności.

Pani nijak nie mogła pojąć, że popełnia błąd, który na dodatek może być tragiczny w skutkach.

Basenowe szaleństwa 

Przyjaciółka regularnie chodzi ze swoim synem na basen. Jej "morskie opowieści" budzą grozę. Opowiada: "Rzucanie dzieckiem do wody lub granie w piłkę stojąc na przeciwległych końcach basenu i rzucanie nią tak mocno, że obija się o sufit, nie jest OK. W części rekreacyjnej są seniorzy, małe dzieci, osoby niepełnosprawne, niektóre po urazach. Basen jest dla nich formą rehabilitacji".

"Ludzie czasem zostawiają w wodzie o głębokości ponad metra, bez opieki, kilkuletnie dzieci w skrzydełkach, a sami siedzą w jacuzzi 20 metrów dalej. Bywa, że dziecko idzie pływać, a oni do sauny, na drugim końcu obiektu. Przodują w tym tatusiowie. Nie zwracają uwagi na własne dzieci, a co dopiero na inne" - kontynuuje. "Przychodzenie z czterolatkiem na basen o 21:30, to też nie najlepszy pomysł".

Asia zwraca uwagę, że na basenie dzieci także powinny być uczone, jak się zachowywać. W końcu to miejsce publiczne. Bywa, że dorośli dają im fatalny przykład. "Dzisiaj dziecko wyskoczyło do basenu i zachlapało moje dziecko. Tatuś, przeszczęśliwy, był dumny ze skoku syna. Ile razy prawie dostałam piłką i słowo ‘przepraszam’ nie padło. Rodzice czasem są tak zajęci zabawą z dzieckiem, że innych już nie zauważają" - mówi.

Smacznego wszystkim 

"O zachowaniu się przy stole" - taki tytuł nosi wiersz Przecława Słoty. Napisany został w... średniowieczu. Niestety, jak widać niewiele nauczyliśmy się od roku 1400.

Nie będę opowiadać o żenującym sposobie bycia rodzin, które nie dość, że nie potrafią okiełznać swoich potomków w restauracji, to jeszcze przeszkadzają podczas posiłku wszystkim innym. To, co zobaczyłam w restauracyjnym ogródku, po prostu ścięło mnie z nóg.

Matka weszła z dwójką dzieci, na oko miały sześć i dwa lata. Rzuciły hulajnogi byle gdzie, tak, że inni klienci niosąc pizzę z baru, musieli je przekraczać. Kończyliśmy swój rodzinny posiłek, gdy ich matka wyjęła nocnik i posadziła na nim swojego maluszka. Dodam, że toaleta była za ścianą. Wystarczyło wyjść z maluchem (i nocnikiem) cztery metry dalej.

Jeżeli dzieci nie potrafią się zachować w towarzystwie, nie wińmy ich za to. Pretensje miejmy do ich rodziców.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy