Reklama

Urodziły i porzuciły swoje dzieci, bo…

- Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Czułam odrazę - twierdzi Kasia. - Przez okres tych 9 miesięcy starałam się nie przywiązywać do tego dziecka - wspomina Iwona. One wyrzekły się swoich dzieci. Nie żałują swoich decyzji. Dlaczego zrezygnowały z macierzyństwa?

Macierzyństwo to wspaniała i niepowtarzalna szansa dla kobiety. Mamy dar dawania życia. Miłość matczyna to jedno z najsilniejszych uczuć na świecie. Kochająca matka jest gotowa zrobić wszystko dla swojego dziecka. Przez 9 miesięcy kobieta i jej płód to jedność, to najbliższa i najgłębsza relacja międzyludzka.

Bardzo trudno jest wyobrazić sobie, że kobieta, która przez tyle czasu nosiła w swoim łonie małą istotę, jest w stanie się jej po prostu pozbyć, wyrzec! To okrutne, ale niestety... zdarza się.  Zdarzyło się  trzem naszym rozmówczyniom. Czy ich decyzje to wynik braku odpowiedzialności, braku wsparcia? A może są jakieś inne przyczyny?

Reklama

Czułam odrazę, tyle wyrzeczeń kosztowała mnie ta ciąża

Kasia twierdzi, że nie była gotowa na macierzyństwo. Rok trwał jej związek z Jakubem, wszystko dobrze się układało, byli bardzo rozrywkową parą, żyli pełnią życia. Do czasu, gdy nagle okazało się, że ... "wpadli". I to w najgorszym możliwym dla Kasi czasie. Była wtedy w klasie maturalnej, w liceum ogólnokształcącym. Jej całe życie wywróciło się do góry nogami. Co powiedzą znajomi z klasy? Nauczyciele?- myślała.

- Bardzo się bałam i było mi strasznie wstyd. Szybko jednak podjęłam decyzję o zmianie szkoły. To było dla mnie trudne, ale nie wyobrażałam sobie powrotu do mojej starej klasy, mimo że sam dyrektor chciał mi pójść na rękę i zachęcał do pozostania w liceum. Ja jednak nie potrafiłam się przemóc - wspomina dziewczyna.

Kasia przepisała się do technikum i znalazła się w nowym środowisku, starając się na tyle, na ile to możliwe, ukryć "brzuszek". W nowej szkole jednak nie brakowało innych dziewczyn, które także były w ciąży i Kasia nie żałowała decyzji, nie czuła się aż tak wyobcowana, jak czułaby się w liceum. Spokojnie donosiła ciążę.

Poród wypadł na kwiecień, więc akurat miesiąc przed maturą. Urodziła ślicznego chłopczyka. Niestety, na tym kończy się jej historia z macierzyństwem. Po porodzie wpadła w depresję poporodową i odrzuciła dziecko.

- Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Czułam odrazę. Tyle wyrzeczeń kosztowała mnie ta ciąża, a sam poród był straszną męką - opowiada Kasia. - Zrozumiałam, że zmarnowałam przez niego swoją życiową szansę. W tamtej chwili nienawidziłam tego małego chłopca i bez żadnego wahania zrzekłam się praw rodzicielskich - dodaje z dużą pewnością w głosie.

Na szczęście coś do powiedzenia w kwestii dziecka miał też partner Kasi. Jakub przejął pełnię władzy rodzicielskiej nad małym Igorem i wziął na siebie wychowanie syna. Ich związek, jak łatwo się domyślić, rozpadł się w krótkim czasie. Kasia zdała maturę w terminie poprawkowym i znalazła pracę w sklepie. Obecnie studiuje zaocznie administrację i jest zadowolona z życia. Nie ma kontaktu z Jakubem ani ze swoim synkiem. Wymazała ich obu ze swojego życiorysu.

Chodzi na dyskoteki, spotyka się z chłopakami i prowadzi stary, rozrywkowy tryb życia. Pytanie tylko, czy to aby nie jest próba zatuszowania wewnętrznej tragedii, jaką przeżywa? Kasia zaprzecza, lecz nigdy tak naprawdę nie dowiemy się, co się dzieje we wnętrzu człowieka, w szczególności w takiej sytuacji, w jakiej znalazła się dziewczyna.

Wierzę, że czeka go lepsze życie beze mnie

Wiemy natomiast, co zrobiła Iwona, gdy będąc na trzecim roku studiów dowiedziała się, że jest w ciąży. Niestety, w tym przypadku jej chłopak i ojciec dziecka nie zachował się tak bohatersko jak Kuba. W chwili, gdy dowiedział się, że będzie tatą, najzwyczajniej w świecie nagle zniknął z życia Iwony.

Można by rzec: zaszła sytuacja odwrotna do sytuacji Kasi, z tą różnicą, że Iwona sama musiała poradzić sobie przez 9 miesięcy bez żadnego wsparcia psychicznego i materialnego. Okazało się, że miała dość czasu, by zrozumieć, że nie takiej przyszłości chce dla swojego potomka.

- Długo zastanawiałam się, co zrobić po porodzie. Po tym jak Grzesiek mnie porzucił, byłam załamana, z czasem jednak zrozumiałam, że muszę się wziąć w garść, że będę teraz mamą - opowiada studentka. - I wtedy pojawił się kolejny problem. Wydawałoby się przyziemny, ale jednak decydujący. Brak pieniędzy - dodaje.

- Moi rodzice żyli bardzo skromnie, ledwo wystarczało im od pierwszego do pierwszego każdego miesiąca. Do tego pomagali mi się utrzymywać na studiach, bo to, co dorabiałam sobie jako kelnerka, nie zawsze wystarczało - tłumaczy Iwona. - Wynajmowałam mały pokój z koleżanką i nie było mowy o jakimkolwiek miejscu dla dziecka. Przez okres tych 9 miesięcy starałam się nie przywiązywać do niego - opowiada, spuszczając wzrok.

Było to trudne, jak twierdzi, ale niedługo po porodzie zostawiła synka w "oknie życia" u sióstr nazaretanek. Studia skończyła na poziomie licencjata i teraz szuka jakieś lepszej pracy. Czasami jednak zastanawia się, co by było gdyby...

- Oczywiście, że chwilami żałuję swojej decyzji. Myślę, że może jednak bym sobie poradziła, rzuciła studia i ciągnęła dwa etaty... Albo próbowała odnaleźć ojca dziecka, chociaż podobno wyjechał za granicę, więc miałabym utrudnioną sprawę - dziewczyna zawiesza głos.

- Wtedy jednak zadaję sobie pytanie, czy naprawdę warto by było? Co bym zaoferowała temu dziecku? Ciągle zmęczoną i niezadowoloną matkę, która po latach wyrzucałaby mu, że poświęciła dla niego całe swoje życie? Wszechobecną biedę? Sama żyłam w ubóstwie i wiem, jak to jest - tłumaczy.

- Nie, nigdy nie zapomnę o moim małym synku i naprawdę często zastanawiam się, co się z nim teraz dzieje. Ale wierzę, że czeka go lepsze życie beze mnie. Nie wiem, może kiedyś jeszcze będę matką, jeśli spotkam odpowiedniego mężczyznę i będę na to gotowa. Na razie jednak muszę sama dojrzeć emocjonalnie i się jakoś ustatkować - dodaje z pewnością w głosie.

Wyrzekli się pierwszych i najpiękniejszych chwil rodzicielstwa

Agata ma zaledwie 15 lat. W drugiej klasie gimnazjum poznała Marcina, ucznia drugiej klasy technikum. Na początku wydawało się, że to dość luźny związek. Przynajmniej do momentu, gdy zorientowała się, że długo już nie ma miesiączki.

Obydwoje pochodzą z patologicznych rodzin i mają spore problemy w nauce. Agata jednak donosiła ciążę i mimo że było jej bardzo trudno dobrnęła do porodu. Marcin, mimo swojego młodego wieku, okazał się prawdziwym mężczyzną, ponieważ przez całe 9 miesięcy wspierał swoją dziewczynę.

Po przyjściu na świat córki, Ani, Marcin początkowo także podołał zadaniu. Znalazł dorywczą pracę i starał się pomagać finansowo dziewczynie i dziecku. Mimo krótkiej, poporodowej depresji Agata bardzo cieszyła się z narodzin dziecka.

- Wychowałam się w wielodzietnej rodzinie, mam trzech młodszych braci i lubię towarzystwo dzieciaków. Ania jest przesłodka i mogłabym ją przytulać całymi dniami - mówi nastolatka. - Oczywiście, często jest też dużo problemów, przewijanie pieluch i karmienie nie jest fajne. Ale cieszę się, że Marcin jest ze mną, i że Ania wzmocniła nasz związek - dodaje.

Oczywiście, prawa rodzicielskie do Ani mają rodzice Agaty i to oni są jej formalnymi opiekunami do czasu, gdy Agata nie osiągnie pełnoletności.

Na początku, faktycznie, entuzjazm pary nastolatków był większy i często zajmowali się dzieckiem. Z czasem jednak im się to znudziło. W chwili, gdy opadły pierwsze emocje i uświadomili sobie, że nie są prawnie odpowiedzialni za dziecko, znów zajęli się tylko swoimi sprawami, zostawiając małą na głowie babci.

Można by rzecz, że wyrzekli się pierwszych i najpiękniejszych chwil, które właśnie przeżywa ich córeczka. Jednak sytuacja i wiek, w jakim są, poniekąd ich usprawiedliwia. W końcu, w przeciwieństwie do Kasi i Iwony, mają jeszcze czas i szansę, by ponownie przejąć trudy, ale i uroki rodzicielstwa...

Zdecydowały jednak, że urodzą...

- Seks jest przyjemny i każdy, osiągając odpowiedni wiek, ma prawo tego doświadczyć. Niestety, wciąż jeszcze młodzi ludzie za rzadko pamiętają o jego konsekwencjach. Jest seks, to może, o ile nie ma zabezpieczenia, pojawić się i dziecko - komentuje Magdalena Tyrała, ekspert ds. seksuologicznych INTERIA.PL.

- Jednak, odnosząc się do tych trzech przykładów kobiet, czy jest to jedynie ich wina, że nie umiały wziąć odpowiedzialności za swoje wybory? Tak, pójście z kimś do łóżka to też nasz wybór! W jakimś stopniu na pewno, ale przecież ktoś ich do tego nie przygotował. Z jednej strony to państwo i system edukacji nie wyposażyły ich w odpowiednią wiedzę. Wciąż brakuje przecież zarówno jednomyślnej zgody, jak i środków na wprowadzenie lekcji wychowania seksualnego z prawdziwego zdarzenia. Wciąż brakuje też pieniędzy, by pomóc osobom, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej.

- Z drugiej strony winą obarczyć można również rodzinę. Rodzice nie umieli stworzyć poprawnych relacji rodzinnych swoim dzieciom, nie byli wsparciem w tak trudnych momentach w życiu córek. Nie nauczyli ich także brać odpowiedzialności za swoje czyny - dodaje Tyrała.  - Docenić należy jednak fakt, że młode panie zdecydowały się urodzić swoje dzieci i dać szanse zarówno im, jak i gotowym na rodzicielstwo osobom, nie mogącym posiadać biologicznych dzieci - dodaje ekspert.

Czy mimo wszystko nie należy im się właśnie z tego powodu szacunek? Czy nie lepiej urodzić dziecko i dać innym radość jego wychowania niż je zabić, zanim zdoła się w ogóle wydostać się na świat? Pytań jest wiele, ale młodzi ludzie, a zwłaszcza młode kobiety, muszą sobie na nie odpowiadać przed podjęciem współżycia.

Trudne sprawy...  

Aleksandra Wyżykowska


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy