Reklama

Nie wolno bić dzieci

​Mogłoby się wydawać, że polscy rodzice rozumieją już, że nie wolno bić dzieci. Temat powraca jednak jak bumerang. Niefortunna wypowiedź obecnego rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka ponownie rozpaliła emocje.

Rzecznik praw dziecka udzielił wywiadu do Dziennika Gazety Prawnej, czym rozpętał prawdziwą burzę. Wszystko dlatego, że postanowił odnieść się do problemu kar cielesnych, w tym klapsów. W opublikowanej na łamach rozmowie dokonał rozdzielenia klapsów od bicia, po czym, jakby przecząc poprzedniej wypowiedzi, dodał, że "absolutnie nie wolno bić dzieci". W dalszej części wywiadu czytelnicy dowiedzieli się również, że według osoby mającej być prawnym reprezentantem wszystkich polskich dzieci, nawet podniesienie głosu może zostać uznane za przemoc.

Mikołaj Pawlak, wyjątkowo szczerze stwierdził, że wspomina "z estymą" fakt pobicia w dzieciństwie przez ojca. Stało się ponoć po tym, jak w ramach dziecięcej głupoty podpalił polaną denaturatem nogę brata. Podkreślił, że przez dobrą chwilę nie mógł potem usiedzieć. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że słowa rzecznika zostały przeinaczone podczas procesu wydawniczego. 

Reklama

Wypowiedź bardzo szybko spotkała się ze zdecydowanym odzewem ze strony zaangażowanych rodziców. Jednym z protestujących jest Kamil Nowak, bodaj najsłynniejszy blogujący ojciec. Potępiając wypowiedź Mikołaja Pawlaka poszedł o krok dalej, zachęcając rodziców do podpisania petycji o usunięcie obecnego rzecznika ze stanowiska. Biorąc pod uwagę, że jego wpisy czyta prawie pół miliona rodziców, apel ten nie przejdzie bez echa.

Z kolei poprzedni rzecznik praw dziecka Marek Michalak publikuje informacje pokazujące, że według obowiązującego w Polsce prawa nie wolno bić dzieci, a także podkreśla fakt, że klaps jest formą bicia i przemocy fizycznej stosowanej wobec bezbronnych najmłodszych. Reakcja jest tak zdecydowana, bowiem wiele osób sądzi, że ten jeden niefortunny wywiad może podważyć wszystko, co przez lata uczynił rzecznik praw dziecka w celu uświadamiania rodziców o konieczności zaprzestania przemocy wobec dzieci.

W wywiadzie dla naszego serwisu dr Sylwia Spurek, obecnie europosłanka, dawniej zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich ds. Równego Traktowania, mówiła wprost: - Ciągle pokutujące przekonanie, że dziecko można uderzyć, powoduje, że wiele z tych spraw (dotyczących przemocy wobec dzieci - dop. redakcji) po prostu nie trafi do systemu sprawiedliwości. Te zachowania często lekceważymy i traktujemy jako część naszej "tradycji". Patrząc na badania opinii publicznej widać, że nadal bardzo dużo Polaków i Polek uważa, że dziecko można uderzyć, że można stosować kary cielesne wobec tych słabszych i zależnych. Tych, którzy z naszej strony powinni oczekiwać szacunku, miłości i móc nam zaufać.

Jednym z najczęstszych argumentów, jakie padają podczas dyskusji na temat klapsów, jest ten mówiący o "wyrośnięciu na dobrego człowieka". Jakby próbowano usprawiedliwiać w ten sposób fakt, że poprzednie pokolenia nie umiały, czy też nie znały innego sposobu wychowywania dzieci. A przecież zasady wychowywania w szacunku i bez przemocy zalecał już Janusz Korczak. Zatem wychowywanie bez przemocy nie jest wymysłem współczesnym, tylko rozwinięciem światłych idei słynnego Polaka. Fakt, że wobec kogoś stosowano przemoc nie jest argumentem za tym, aby stosować ją w przyszłym pokoleniu. Wielu Polakom brakuje pozytywnego wzorca rodzica, przez co zatracają właściwy punkt odniesienia.

- Oczywiście, dzieci powinny być wychowywane w systemie kar i nagród, tylko, że kary nie mogą być przemocowe. Klaps uczy, ale tylko złych rzeczy. Uczy, że problemy można rozwiązywać przemocą, że można uderzyć słabszego. Musimy też stale wyjaśniać, że nie możemy dziecka uderzyć, bo ma taką samą godność jak osoba dorosła. Można stosować porównanie z sytuacją w pracy. Tak jak opiekun, rodzic jest odpowiedzialny za dziecko, tak pracodawca jest odpowiedzialny za pracowników. Czy jeśli pracownicy nie słuchają pracodawcy, nie wykonują poleceń i narażają się na niebezpieczeństwo np. nie przestrzegając przepisów BHP, pracodawca daje im klapsy? Przecież też ponosi odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo. Mam wrażenie, że takie podejście byłoby dla nas wszystkich szokujące i absurdalne, a takie samo podejście do osób poniżej 18 roku życia już takie nie jest - mówiła w wywiadzie dla naszego serwisu dr Sylwia Spurek.

Pamiętajmy, że dla dziecka klaps czy inna forma przemocy jest upokorzeniem, które musi budzić ostry sprzeciw. Siłowe podporządkowanie rodzi chęć odwetu. Dziecko będzie tę agresję wyładowywać w inny sposób, choćby na rówieśnikach. Może się okazać, że na złość rodzicowi będzie powielać "niegrzeczne" zachowania. Bardzo często takie upokorzenia prowadzą też do autoagresji, kompleksów i depresji. To wszystko odbija się później na całym życiu. Bijąc dziecko, krzywdzi się je na całe życie.

Należy pamiętać, że każda forma przemocy wobec dziecka, a zatem również klaps, jest w Polsce zabroniona. Odpowiednie przepisy w postaci nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie mówią wprost: "Osobom wykonującym władzę rodzicielską zakazuje się stosowania kar cielesnych". Obowiązują one od 2010 roku, choć jak dotąd żaden rodzic nie stanął przed sądem za jego złamanie.

Z całej tej dyskusji należy zapamiętać jedną rzecz - bicie dzieci jest niedopuszczalne w żadnej formie. Warto też przywołać słowa Janusza Korczaka - "Nie ma dzieci, są ludzie". 


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bicie dzieci | klapsy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy