Reklama

Naucz swoje dziecko wygrywać i przegrywać

Na pewno chcesz, by twoje dziecko było przebojowe, pracowite i ambitne. Dzięki tym cechom osiągnie to, czego pragnie, czyli będzie szczęśliwym i niezależnym człowiekiem. Jednak jako mądra mama powinnaś dbać także o to, by pociecha nie dążyła do sukcesu za wszelką cenę, ale zgodnie z zasadami fair play. Musisz również przygotować ją na porażki - w życiu przecież często coś się nie udaje, mimo wielu starań i wysiłków. Rola przegranego jest jedną z najtrudniejszych. Twoje zadanie toczyć dziecko radzić sobie zzuciem klęski - aby nie budziła w chęci odegrania się i podcinała skrzydeł, ale pozwalała wyciągnąć wnioski i zmierzyć się z tymi zadaniami. Czy wiesz, jakich zachęt i bodźców potrzebuje twoja latorośl na każdym etapie rozwoju?

Reklama

Przedszkolak: "Ścigam się sam ze sobą"

Wielkim wyzwaniem, z jakim musi zmierzyć się kilkulatek, jest odkrycie, że świat nie kręci się wokół niego. Dziecko dowiaduje się teraz, że nie jest częścią mamy, ale samodzielną istotą, która musi o siebie zadbać. Pomóż mu zdobyć tę umiejętność.

Chwal mądrze Kiedy malec przybiega z kolejnym rysunkiem, nie rzucaj od razu: "Jaki piękny". Przyjrzyj się wnikliwie dziełu i oceń to, co nowe, inne, ciekawe. Jeśli to dwudziesta tego dnia nagryzmolona kartka, a ty powiesz po raz dwudziesty: "Jaki piękny", dziecko tego nie doceni. Lepiej pochwal pracowitość, a kunszt ("pobiłeś dziś rekord w rysowaniu na czas").

Ucz przegrywać Pokaż dziecku, grając z nim w gry, w których decyduje przypadek, że nie zawsze będzie zwyciężać. Łatwiej pogodzi się z, że przegrało w "Chińczyka", bo tak chciał los, niż dlatego, że nie było dość zwinne. Dobre są gry, w których raz wygrywa pociecha, raz ty, lub jest remis. Nie pozwalaj oszukiwać. Reguł trzeba przestrzegać. Tłumacz, że wygrana oparta na oszustwie jest nic nie warta. A brzdąc rezygnuje z, bonie idzie, powiedz: "Następnym razem skończymy. Takie są zasady".

Bez porównań Nieustannie się ścigając, dziecko myśli, że miarą sukcesu jest liczba pokonanych przeciwników. Nie porównuj go więc do innych. To tylko wzmacnia rywalizację, która dla niepewnego kilkulatka i jest nieunikniona (ładniejsze spinki koleżanki, itp.). Porównuj z tym, co działo kiedyś, by pokazać postępy: "Jeździłeś na czterech kółkach, a teraz - na dwóch!".

Nie wyszło Gdy smykowi coś się nie uda, nie dawaj od razu rad. Przytul, weź za rękę. Musi ochłonąć, by się zastanowić, co mógł zrobić lepiej. Uważaj, gdy reaguje na niepowodzenia płaczem czy niszczeniem zabawek. Ale nie zabraniaj całkiem okazywania negatywnych uczuć. Ma prawo mieć gorszy nastrój - tłumiona długo złość może znaleźć ujście.

Uczeń podstawówki: "Pokaż mi, o co warto walczyć"

Przedszkolne życie nauczyło dziecko, że "przegrać" znaczy mniej więcej tyle, co "nie wygrać". Wiedziało, że w najgorszym wypadku nie dostanie nagrody - jak większość grupy. Tymczasem w szkole może być jedynym uczniem w klasie, który dostał jedynkę albo nie umie skoczyć przez kozła. Musi zabiegać o uznanie w oczach pani i rodziców. Jeśli do tej pory rosło w przekonaniu, że jest wyjątkowe, teraz zacznie walczyć o uznanie za wszelką cenę. Będzie patrzyło na kolegę jak na przeciwnika, którego musi pognębić, by nie zostać pognębionym, a nie jak na rywala do tytułu mistrza czy partnera w grze zespołowej.

Bądź podporą Powtarzaj dziecku, że popełnianie błędów to rzecz zupełnie normalna i naturalna. Dodawaj otuchy, wspieraj, pozwól wypłakać rozczarowanie. Wpajaj zasady fair play - nigdy nie pochwalaj np. ściągania. A jeśli mimo ciężkiej pracy ocena będzie słaba, doceń włożony wysiłek i zaproponuj pomoc.

Uważaj, gdy dziecko nie radzi sobie z powodzeniem, deprecjonując zwycięzcę. Miej też na nie oko, gdy na zdanie: "Co w szkole", najpierw mówi o sprawach, którym coś się nie udało, np.:"Z klasówki było aż dziesięć jedynek", "Magda dostała uwagę", itp. Nie skupiaj się wtedy na sukcesie dziecka - fakt, że połowa kolegów przyszła nieprzygotowana, a koleżanka miała gorszy dzień i przeszkadzała, nie czyni sukcesu bardziej spektakularnym. Chwal za szóstkę, ale zapewnij, że cieszyłabyś się, gdyby wszyscy mieli dobre oceny. Powiedz, co czują koledzy, którzy znaleźli się w gorszym położeniu: "Przed Magdą niełatwe zadanie, musi pokazać mamie uwagę". Pokaż też, że sukces można mnożyć: "Jako mistrzyni w rozwiązywaniu zadań, możesz pomóc Ani. Fajnie byłoby, gdyby poprawiła ocenę, prawda?" - tak nauczysz dziecko doceniać pracę zespołową.

Gimnazjalista: "Nie krytykuj mnie - i tak wiem, że jestem do niczego"

Twoje dziecko wkracza w okres dojrzewania. Każde staje się w tym wieku krytyczne - najbardziej w stosunku do samego siebie. Nawet mało istotna uwaga pod jego adresem tylko utwierdza je w przekonaniu, że naprawdę jest do niczego. Latorośl przechodzi etap, w którym błahe niepowodzenia urastają do rangi życiowych klęsk, a pojedyncze sukcesy nie wpływają znacząco na sprawę samooceny.

Twoim zadaniem jest przywrócić między nimi właściwe proporcje. Jako mama gimnazjalisty zdajesz sobie sprawę, że nadszedł czas, by zakasał rękawy i walczył o sukcesy. Zniechęcony ich brakiem (być może postu ich nie dostrzega), odpuszcza sobie jakąkolwiek rywalizację. Skoro i jest kiepski, a wszystko, za co się weźmie, okazuje się porażką... Ty wiesz, że w ten sposób nie będzie dobrego liceum, pracy, zarobków. Aby zmobilizować nastolatka, sięgasz po mało etyczne środki: przekupstwa, groźby, zakazy. To droga donikąd!

Szukajcie sukcesów Pokaż dziecku, w czym jest naprawdę dobre. Zaangażuj je w chociaż jedno działanie, w którym może odnieść sukcesy - im więcej jest ich w jednej dziedzinie, tym bardziej wzrasta poczucie własnej wartości, kształtuje się pozytywny obraz siebie. Ponieważ nastolatek skupia się na szczegółach, naucz go patrzeć na sukcesy i porażki z innej perspektywy. Mów: "Od wakacji tyle ci się udało zmienić na lepsze. Poprawiłeś swój wynik w biegu na 100 metrów, potrafisz lepiej zorganizować sobie czas i przestałeś się spóźniać". Nie rozliczaj dziecka z każdej jedynki, bo jeśli w tygodniu będzie musiało przyjść do ciebie trzy razy ze złą nowiną i trzy razy wysłuchać reprymendy, nie doda mu to skrzydeł. Lepiej więc umów się, że w tygodniu omówicie wyniki w nauce: co się udało, nad czym trzeba jeszcze popracować.

Zwróć uwagę, jeśli dziecko ma "dwie twarze" - w szkole uchodzi za "człowieka sukcesu", podczas gdy w domu masz z nim same kłopoty. Nauczyciele widzą w nim grzecznego ucznia i społecznika. Ty masz do czynienia z pyskatym leniem, który nie sprząta i łamie zasady, które ustaliłaś. Albo wręcz odwrotnie. W domu masz pomocnika, a w szkole sypią się uwagi i złe oceny. Co się dzieje? Niewykluczone, że dziecko za wszelką cenę próbuje cię nie zawieść. Może wie, że masz poważne problemy w pracy, nie układa ci się z mężem, w domu brakuje pieniędzy, ktoś z bliskich jest ciężko chory. Stara się więc coś ci wynagrodzić. Ale obciążenie jest dla niego zbyt duże i napięcie musi gdzieś znaleźć ujście. Porozmawiajcie o tym. Powiedz: "Wiem, że się starasz, domyślam się, że nie chcesz mnie martwić swoimi problemami, ale wolę, żebyś zachowywał się jak każdy nastolatek: odnosił sukcesy, ale też popełniał błędy, to normalne. Jeśli coś cię martwi, powiedz mi". Zapewnij, że będziesz szczera.

Licealista: "Chroń mnie przed sukcesem za wszelką cenę"

Siedemnasto- czy osiemnastolatka, startującego w samodzielne życie, sukces interesuje najbardziej. Na szczęście u progu dorosłości twoja latorośl już dobrze zna swoje możliwości. Ma też za sobą sporo sytuacji, w których musiała zmierzyć się z uczuciem wstydu, a nawet upokorzenia po przegranej. Wie, jak osiągnąć cel. Ma wiele zapału, umie ciężko pracować. Niestety (dla ciebie!) - także w imię pasji, która może przesłonić mu racjonalne cele (np. przygotowanie do matury).

Niech eksperymentuje Pozwól nastolatkowi decydować o tym, z czym chciałby się zmierzyć i w jakich dziedzinach osiągać sukcesy. Niech próbuje sił w różnych dyscyplinach i nie gań go za słomiany zapał. To czas eksperymentów. Przypominaj o obowiązkach. Tłumacz, że wszystko, co nowe, fascynuje. Stare bywa nudne i uciążliwe. Ale dać radę tym wyzwaniom - to dopiero satysfakcja!

Uważaj, gdy młody człowiek zapomina o przyjemnościach, wszystko podporządkowując dążeniu do celu. Jest stale zmęczony, irytują go uwagi, a sukcesy cieszą, ale... krótko. Negatywnie wypowiada się o ludziach, którzy je odnoszą lub do nich dążą ("jak to się stało, że ten głupek wygrał olimpiadę? Na pewno ściągał!", "ta miernota nigdy nie dostanie się na medycynę!"). To sygnały, że popada w pracoholizm, a w innych ludziach widzi konkurentów, z którymi trzeba walczyć, a nie sprzymierzeńców, z którymi może dzielić pasje. Co zrobić? Mów dziecku, co widzisz: że jest przygnębione, nie ma przyjaciół. Podsuwaj pomysły na spędzanie czasu - takie, w których poczuje, że robi coś dla innych. Pamiętaj, że dzieci - bez względu na wiek - uczą się przez naśladowanie. Zastanów się, czy pociecha nie widzi, jak zżymasz się na koleżankę, która dostała podwyżkę, choć niczego nie potrafi? Albo nie słyszy, gdy mówisz: "Dzięki temu, że ona złapała grypę, ja pojadę na to szkolenie do Paryża". Ten wzór łatwo, niestety, powielić.

Krystyna Kochańska

Świat kobiety
Dowiedz się więcej na temat: dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy