Reklama

"Epidemia EGOizmu"

„Ja, ja, ja, ja, ja, ja...” – większość dzieci w rozwiniętych społeczeństwach jest przekonana, że świat kręci się wokół nich, a wobec rodziców i świata zewnętrznego przejawia postawy coraz bardziej roszczeniowe.

Media i portale społecznościowe dodatkowo je umacniają. Według psychologów przywileje w życiu współczesnych dzieci osiągnęły rozmiary epidemii. Rodzice często nieświadomie (mając dobre intencje), z braku czasu lub "dla świętego spokoju", sami nakręcają tę spiralę. Nie chcąc sprawiać dziecku przykrości, zgadzają się na zbyt wiele.  

Prawda jest taka, że obecnie wszystkie dzieci - od przedszkolaka do nastolatka - rządzą otoczeniem i ani im się śni oddać tę pozycję bez walki - stwierdza w swoim najnowszym poradniku Amy McCready, założycielka platformy warsztatowo-edukacyjnej Positive Parenting Solutions, doradca rodzinny i autorka książki "Dziecko, czy muszę ci to jeszcze raz powtarzać?".

Reklama

Podkreśla, że przywileje to ślepa uliczka, bo dzieci są przyzwyczajone do otrzymywania wszystkiego, co chcą (najlepiej natychmiast). Nie są w stanie samodzielnie stawić czoła pojawiającym się problemom, nie umieją być wdzięczne ani ciężko pracować, by osiągnąć zamierzony cel, za niepowodzenia obwiniają innych, a ich oczekiwania rosną razem z nimi.

W przyszłości mogą mieć duże problemy z nawiązywaniem relacji, utrzymaniem pracy, dotrzymywaniem zobowiązań oraz - a może przede wszystkim - z poczuciem satysfakcji z życia.  

W "Epidemii EGOizmu" Amy McCready radzi, jak pomóc dziecku wyrwać się z zaklętego kręgu przywilejów, przejąć stosowną do wieku odpowiedzialność za własne działania i otworzyć się na potrzeby otoczenia, tak by potrafiło i chciało wykorzystać drzemiący w nim potencjał samodzielnie.

Proponowana przez nią metoda bazuje na pozytywnych rozwiązaniach, które pomagają budować pełną szacunku relację dziecko-rodzice bez krzyków, kar i wzajemnego wzbudzania poczucia winy. 

Mądre sposoby

Autorka proponuje aż 35 narzędzi, które pomogą rodzicom w konsekwentnym stawianiu granic oraz przygotowaniu dziecka do odpowiedzialnego działania i podejmowania decyzji. Opisuje konkretne sytuacje, w których niejeden rodzic znajdzie odzwierciedlenie sytuacji ze swojego życia. Przygląda się dziecięcym potrzebom i możliwościom rozwojowym.

Wyznaje zasadę, że złe zachowanie dziecka jest ewidentnym dowodem na to, że dzieje się coś niedobrego.

Kiedy  dziecko wszczyna awanturę, nie robi tego jedynie po to, aby dostać cukierek czy uzyskać pozwolenie pójścia na imprezę. Podświadomie próbuje osiągnąć spełnienie w kwestii przynależności do rodziny i pożądanego poziomu samooceny.

Jeśli nie uda mu się zaspokoić tych potrzeb w pozytywny sposób, spróbuje znaleźć inną drogę. Złe zachowanie jest zawsze objawem poważniejszego problemu. Jeśli rozwiążesz kwestie, których nie widać na pierwszy rzut oka, możesz skutecznie pozbyć się problemu.  

To co tak naprawdę należy się dzieciom? Bynajmniej nie tylko "twarda prycza i trzy posiłki dziennie". Autorka wskazuje na dwie główne potrzeby psychiczne każdego człowieka:

Poczucie przynależności i własnej wartości

Dziecko ma poczucie przynależności wtedy, kiedy czuje się emocjonalnie związane z członkami najbliższej rodziny. Zna swoje w niej miejsce i wie, że do niej "pasuje". Poczucie własnej wartości wynika natomiast z przekonania młodego człowieka o zdolności do zrobienia czegoś ważnego. A także ze świadomości tego, że posiada on własną siłę wyrażającą się w kontroli nad światem zewnętrznym.

I poświęca dużo uwagi wzmacnianiu dziecka na tych dwóch płaszczyznach. Jeśli chodzi o drobiazgi, będą to na przykład: plasterek na rozbite kolano, ale niekoniecznie z wizerunkiem Angry Birds; woda, jeśli są spragnione, ale niekoniecznie tęczowy napój z żelkami z galerii handlowej; bajka na dobranoc, ale nie opowieści bez końca i głaskanie wszystkich trzydziestu dwóch stojących na półce kucyków; podwózka samochodem, gdy pada deszcz, ale nie kiedy świeci słońce i do punktu docelowego jest niedaleko.  

Amy McCready do klasycznych rodzicielskich błędów zalicza nadopiekuńczość, zbytnie pobłażanie dzieciom, unikanie słowa nigdy (każdy woli zgodzić się z dzieckiem, żeby tylko ujrzeć szczęście na jego twarzy, niż stawić czoło kolejnej awanturze), rekompensowanie decyzji odmownych (żeby nie było dziecku przykro), nadmierne chwalenie i nagradzanie.  

O absurdach dziecięcych rządów autorka pisze lekko i przystępnie, w niektórych miejscach wręcz zabawnie:

Z podręcznika uprzywilejowanych dzieci: Kiedy któreś z rodziców nie wyraża zgody na to, co chciałbyś dostać lub zrobić, włącz tryb marudzenia. Ton głosu, jakim będziesz się teraz posługiwać, brzmi niczym tłuczone szkło i rani uszy dorosłych - w rezultacie rodzice powiedzą: Uszy mi puchną od tego nudzenia. Bądź jednak konsekwentny, a na pewno w końcu ulegną twoim prośbom...  

Jak wygląda epidemia przywilejów w typowej rodzinie?  

Oto przykładowe sytuacje, które pozwolą rodzicom zdiagnozować epidemię:

Drażnią cię żądania dzieci, a mimo to im ulegasz.

Prowadzenie domu jest harówką, ale domownicy są zbyt zajęci oglądaniem telewizji, aby ci pomóc.

Nie możesz zrobić zakupów w sklepie bez konieczności kupienia dzieciom łakoci.

Ciągle zaspokajasz oczekiwania potomstwa.

Bierzesz odpowiedzialność za to, co dzieci mogłyby zrobić same.

Wręczasz im łapówki i nagrody, aby zachęcić je do współpracy.

Nieustannie ratujesz je z opresji, dowożąc do szkoły zapomniane przedmioty i przypominając o ważnych terminach.

Twoje dziecko obwinia innych o własne porażki.

Twoje dziecko próbuje manipulować innymi, aby postawić na swoim.

Twoje dziecko zazwyczaj dąsa się lub awanturuje, jeśli nie może dostać tego, czego chce.

Twoje dziecko często się nudzi i oczekuje, że będziesz je zabawiać.

Twoje dziecko nie wykazuje cierpliwości, aby czekać na coś, czego bardzo pragnie.  

Jeśli opisane powyżej sytuacje brzmią znajomo, warto podjąć kroki ograniczające dziecięce przywileje, dla dobra zarówno potomstwa, jak i własnego.

Autorka zapewnia, że niezależnie od tego, czy w domu wybuchają eksplozje roszczeń i oczekiwań, czy też występuje jedynie łagodna odmiana tego zjawiska, można pomóc dziecku stać się osobą niezależną, odpowiedzialną i zadowoloną z życia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy