Reklama

Dlaczego dzieci lubią opowieści z dreszczykiem?

Dorosłym wydaje się, że najlepsze są te bajki, w których wszyscy się kochają. Ale dzieciom takie opowieści szybko się nudzą. Im więcej (i gorzej) się dzieje, tym lepiej!

Już półroczne maluchy uwielbiają, gdy mama pojawia się znienacka i woła: „Buu”. Jest chwila przerażenia, ale zaraz potem śmiech! Psychologowie podkreślają, jak ważne jest oswojenie się z lękami. Stąd upodobanie do straszenia i bycia straszonym. Stąd też silna potrzeba oglądania i słuchania krwawych opowieści.

Przypomnijmy sobie, jakie emocje budzą w dzieciach niektóre lektury czy filmy. Jak trudno jest przerwać czytanie, choć pora na posiłek czy do łóżka. Im groźniejsza fabuła, tym bardziej fascynuje maluchy.

Czy to znaczy, że się nie boją? Wręcz przeciwnie! W dramatycznych momentach przysłaniają oczy albo uciekają do przedpokoju, by zza framugi śledzić rozwój wypadków. Może więc nasze słodkie dzieciaki to żądne krwi potworki, skoro domagają się opowieści o Babie Jadze lub smoku zjadającym dziewczynki?

Reklama

I to nieprawda. Wystarczy popatrzeć, jak wzrusza je los dzieci zagubionych w lesie, jak płaczą, gdy zajączek dostanie się w wilcze pazury. Maluchy mają silne poczucie sprawiedliwości. W bajce dwa światy, dobry i zły, ścierają się ze sobą, przy czym dobro zawsze zwycięża. W świecie dzieci tak być powinno, bajka potwierdza ten porządek.

A że lubią się bać? Potrzeba odczuwania strachu jest naturalna. Dzięki niemu uczymy się unikać niebezpieczeństwa. Wyzwala on adrenalinę, a ta pobudza do działania. Maluchy nie potrafią usiedzieć wtedy w jednym miejscu. A jaki przyjemny jest moment, kiedy zło zostaje pokonane! Strach mija i znów można poczuć się bezpiecznie.

Nic złego w tym, że przyśni się potwór 

Dzieci dopingując pozytywnych bohaterów i ciesząc się z happy endu, uczą się, że zło zawsze musi ponieść klęskę.

W świat baśni dzieci wchodzą ok. trzeciego roku życia. Wtedy właśnie powinny poznawać opowieści o Czerwonym Kapturku, Babie Jadze. To historie, w których miłość i niewinność zawsze wygrywają. Jednak zanim dojdzie do szczęśliwego końca, ich bohaterowie przeżywają dramatyczne przygody.

Rodzice czasem zastanawiają się, czy nie ugrzeczniać bajek, tak by karą dla wilka było zamknięcie go w zoo, a nie zastrzelenie. Rezygnują nawet z pewnych lektur – w niełaskę popadają zwykle opowieści braci Grimm.

Niesłusznie. Baśnie przez stulecia zmieniały nieco swoją treść, by stać się wręcz idealnymi opowieściami o porządku świata.

Dla nas bajeczka, dla nich nauka

My w historii o Czerwonym Kapturku widzimy wilka, który chce skrzywdzić małą dziewczynkę. Maluchy uczą się, że sprzeciwianie się mamie nie wychodzi na dobre, tak samo jak rozmowa z nieznajomym.

Zapamiętują, że w razie niebezpieczeństwa trzeba szukać pomocy. W ich świecie gajowy czy policjant to po prostu osoby dorosłe, które mają za zadanie bronić innych – i w bajce tak się dzieje. Chcą, żeby wciąż od nowa czytać im te same bajki, ponieważ za każdym razem widzą w nich coś ciekawego, wyciągają wnioski i zupełnie nieświadomie uczą się zasad rządzących światem.

Strach łatwiej pokonać w grupie

No dobrze – powiedzą przeciwnicy ludowych opowieści – ale potem dzieci się boją, nie mogą zasnąć i przeżywają lęki. Prawda jest taka, że maluchy przeżywają lęki niezależnie od tego, czy będziemy im serwować niewinne bajeczki o motylkach, czy mrożące krew w żyłach historie czarownic.

Te lęki to dowód, że ich wyobraźnia się rozwija. Stąd pomysł, że za szafą mieszka potwór. Może się też skryć pod łóżkiem lub nawet w samym dziecku! A słuchanie baśni wcale tych lęków nie wzmaga, wręcz przeciwnie, pozwala się z nimi uporać.

Dzieci bowiem widzą, że nie tylko one przeżywają koszmary. Nagle potwór z wyobraźni pojawia się w bajce. Okazuje się, że Jaś i Małgosia lub Szewczyk Dratewka też musieli się uporać z podobnymi problemami. Dzieci tak poznają swoje emocje, oswajają je, uczą się, jak można nad nimi panować.

Bardziej rozsądne niż przypuszczamy

Już najmłodsi intuicyjnie utożsamiają się z pozytywnym bohaterem, więc fakt poznawania groźnych postaci nie wpływa źle na ich psychikę. Więcej, dzięki bajkom dzieci będą świadome, że zło można pokonać.

Trzeba tylko znaleźć w sobie odwagę i coś w tym kierunku robić. Uczą się więc nie tylko nazywać i pokonywać własne słabości, ale też szukać sposobów rozwiązania problemów. Ważne jest także to, że akcja w bajkach dzieje się gdzieś daleko – za siódmą górą, w tajemniczym królestwie, zakazanym lesie. A te nie mieszczą się w pokoju ani w kuchni.

Dzieci mogą się zatem bać, odczuwając przyjemność z powodu tych uczuć, bo doskonale wiedzą, że nic im nie zagraża. Ten bajkowy strach przysłania i oswaja ich własne lęki. Słuchając dramatycznych opowieści, zapominają o tym, co podsuwa im wyobraźnia – a to najlepszy relaks.

Przecież my, dorośli, reagujemy tak samo. Gdy oglądamy horrory i przeżywamy strach, zapominamy o osobistych problemach i wbrew pozorom skutecznie się odstresowujemy.

Morał ważniejszy niż obrazki

Wybierając książeczki z bajkami dla najmłodszych, specjalnie szukamy bogato ilustrowanych wydań. Wszystko po to, aby ułatwić maluchom zrozumienie bajki. Można to sobie darować. Aby dzieci „zobaczyły” bajkę, książeczka nie musi mieć obrazków.

Takie podpowiedzi są niepotrzebne, ponieważ całą historię rysuje im w głowie wyobraźnia. Przecież wilk czy czarownica z dziecięcej fantazji nie muszą mieć nic wspólnego z obrazem wykreowanym przez dorosłą osobę. Im częściej dzieci są zdane na własną wyobraźnię, tym lepiej się ona rozwija.

Czasem te, które najpierw tylko słuchały bajek, czytanych przez rodziców czy z audiobooka, a dopiero potem zobaczyły ich wersje ilustrowane lub filmowe, są mocno nimi rozczarowane.

Pstryk! I problem rozwiązany

Jednak większość maluchów już od pierwszych miesięcy życia jest karmiona obrazami – kreskówkami i bajkami w telewizyjnym wydaniu.

„Starannie wybieram dobranocki, aby nie było w nich przemocy” – powie niejeden rodzic. Prawda jest jednak taka, że tzw. bezpiecznych bajek jest niewiele i są zazwyczaj atrakcyjne tylko dla dzieci do 4.-5. roku życia.

Później pojawiają się kreskówki, w których królik spada ze skały, wychodzi z tego bez szwanku, otrzepuje się i idzie dalej. Zła postać zostaje ukarana, ale wcale nie dlatego, że ta dobra z nią walczyła. Gdzieś gubią się wartości przekazywane przez bajki. Poprzez losy baśniowych bohaterów dzieci uczą się, że aby coś w życiu zmienić, trzeba działać. Pogrążoną w magicznym śnie Śnieżkę mógł obudzić tylko książę.

Gdy w Andersenowskiej baśni zła czarownica przemieniła braci w łabędzie, ich siostra musiała uszyć koszule, by zdjąć czary. Poza tym, w większości bajek naprawa zła następuje po jakimś czasie, np. „Minęło wiele lat, królewna wyrosła na piękną pannę”. To sygnał dla dziecka, że odmiana losu wymaga czasu.

W większości współczesnych bajek animowanych różne rzeczy dzieją się tak sobie, bez powodu, niezależnie od działań bohaterów. Świat nie jest dopowiedziany, klarowny porządek zostaje zignorowany lub zburzony. Dlatego strach, jaki towarzyszy oglądaniu tych bajek (np. „Pokemon”, „Power Rangers”), już nie jest kreatywny, nie pomaga zwalczyć wewnętrznych lęków dziecka.

Podobnie jest z grami komputerowymi, które nawet kilkulatkom zastępują tradycyjną lekturę. Nie brak w nich wojen, ale bohaterowie nie giną, bo żyją po kilka razy. W cudowny sposób odzyskują nie tylko siły, ale i ręce lub głowę. Jaki z tego morał albo nauka? Trudno będzie ich naśladować...

Kryminał zdrowszy od thrillera

Jeśli starsze dzieci domagają się dramatycznych historii, można podsuwać im takie, z których płynie jakaś korzyść. Nie powinny to być thrillery, nawet w dziecięcym wydaniu.

Pojawiający się w nich psychopaci i seryjni mordercy działają tam, gdzie dziecko żyje, czyli w realnym świecie. Sprawdzą się za to horrory, czyli opowieści ze świata fantastyki, wypełnione duchami i demonami. Podobnie jak w bajkach, akcja dzieje się daleko: w zamczysku, na cmentarzu, w opuszczonej wsi.

A zatem dziecko może bać się bezpiecznie. Szkody nie przyniosą też kryminały. Są w nich ofiary, ale winny zawsze zostaje wykryty i ukarany. Dzieci mogą zabawić się w detektywa i próbować rozwiązać zagadkę, zanim zrobi to autor.

Strach, jaki odczuwają podczas czytania czy oglądania, mobilizuje do myślenia do szukania rozwiązania.

Mama wie wszystko o smokach i lękach

Sama lektura czy oglądanie filmu zwykle nie wystarcza dzieciom. Zadają więc pytania typu: „Czy troll może wejść do mojego pokoju?” albo: „Z czego są skrzydła smoka?”.

Większość z nas próbuje je uspokajać, twierdząc, że to tylko bajka. Bruno Bettelheim, amerykański psycholog, który zgłębiał wpływ baśni na psychikę, tłumaczy, że takie uspokajanie jest nieskuteczne.

Dzieci są przekonane o istnieniu stworów. Nie wierzą zapewnieniom rodziców i ich strach nie mija. Uspokoi je odpowiedź: „Troll nie wejdzie do pokoju. Słyszałeś przecież, że mieszka w lesie”. Lub: „Skrzydła smoka są podobne do skrzydeł nietoperza”. Dziecko będzie miało poczucie, że zostało poważnie potraktowane. Zyska zapewnienie, że jego świat jest bezpieczny.

Tłumaczenie nie jest potrzebne

Kilkulatki nie potrafią opowiadać o swoich emocjach, bo często nie wiedzą, że to, co czują, to strach albo złość. Bajki z dreszczykiem pozwalają im poznać te uczucia.

Mogą więc pytać, np.: „Dlaczego mama Jasia i Małgosi ich nie kocha?”. To pytanie nie tyle o treść bajki. To wyraz lęku przed tym, że prawdziwa mama też może się zgubić lub porzucić dzieci. Można więc odpowiedzieć: „To nie była prawdziwa mama Jasia i Małgosi. Każda mama bardzo kocha swoje dzieci. Tak jak ja ciebie”.

Nie trzeba wyjaśniać dzieciom znaczenia baśni, bo ich język jest dla nich czytelny. Kiedy ktoś umiera, bajka nie mówi o tym, jak pozostałym przy życiu osobom jest smutno. Oni po prostu płaczą. Dla dzieci to odpowiednie wytłumaczenie emocji, na ich poziomie. Póki nie pytają, nie próbujmy interpretować bajek. Zrobią to same, bez naszej pomocy.

Mówił o tym J.R.R. Tolkien (autor słynnego „Hobbita”), który jako jeden z niewielu dorosłych próbował pojąć świat dziecięcych wizji: „Nigdy nie sądziłem, że smok należy do tego samego porządku co koń. Smok miał na sobie wyraźny znak firmowy krainy cudowności”.

Oswojony wampir w łóżeczku dla lalek

Gdy dzieci pytają: „Czy to prawda?”, mają też na myśli coś mniej dosłownego. Chcą wiedzieć, czy prawdziwe są w bajkach pojęcia dobra i zła. Oswajają się potem z nimi podczas rozmów czy zabawy, odtwarzając sytuacje z baśni.

Często wpadamy w panikę, gdy kilkulatek prosi o zakup lalki-bohaterki horroru. Dlaczego nie? Skoro zgadzamy się, by dzieci takie filmy oglądały, czemu nie pozwolić im bawić się bohaterami z seriali?

Ważne jest, aby być przy nich, gdy oglądają bajki, i na bieżąco rozwiewać ich wątpliwości. A poza tym zabawa lalką-zombi to też sposób na oswojenie lęku! Bo czy wampir w lalczynym łóżeczku, przykrywany różową kołderką może być straszny?

Nasz ekspert radzi: Nie rezygnujmy z Andersena i braci Grimm!



Olivia: Czy przedszkolak nie jest za mały na opowieści, które budzą w nim strach?

E.Ż.: Na pewno nie, bo bajki nie są dla dzieci jedynie źródłem rozrywki. Dzięki historiom pełnym napięcia, silnych emocji i pojawiających się w nich czarnym charakterom maluchy odreagowują własne uczucia. Nie potrafią jeszcze złościć się wprost na mamę, ale mogą nienawidzić złej czarownicy. Bajki pomagają uporać się z zazdrością, wstydem, strachem. Jednak tak działają tylko dobre bajki. Polecam klasyczne, np. braci Grimm czy Andersena.

O.: Jak ocenić, czy dziecko nie za dużo czyta i ogląda takich historii?

E.Ż.: Najważniejsza jest jakość. Literatura i filmy dla dzieci znacząco różnią się poziomem. Rodzice powinni skreślić to, co jest pełne nieuzasadnionej agresji, niechlujnego słownictwa. Jeśli dziecko sięga po dobre książki, niech czyta do woli. Liczbę filmów powinni określić rodzice, np. dwa po pół godziny w tygodniu – dla trzylatka.

O.: Czy warto takie opowieści czytać wielokrotnie?

E.Ż.: Jeśli dziecko prosi po raz kolejny o przeczytanie znanej już bajki, nie odmawiajmy. Jest w niej coś, co je pociąga. Należy jednak być wyczulonym na to, jak malec reaguje na opowieść. Każdy wiek ma swoje lęki. Dlatego nagle maluch może zacząć bać się Baby Jagi, która wcześniej nie robiła na nim wrażenia. Warto więc być blisko, by go przytulić i porozmawiać z nim o tym.

Lektury małych detektywów

DLA 3-5-LATKÓW: „Detektyw Pozytywka”, Grzegorz Kasdepke, Nasza Księgarnia (ok. 26 zł). Kilkanaście zagadek kryminalnych, które dziecko rozwiąże samo, dzięki sprytnym podpowiedziom detektywa Pozytywki.

DLA 6-8-LATKÓW : „Tajemnica galopu”, Martin Widmark, Zakamarki (ok. 22 zł). Opowieści o parze szwedzkich dzieciaków- -śledczych to światowy bestseller. Lasse i Maja usiłują wyjaśnić zagadkowy wynik konnego wyścigu.

DLA 9-12-LATKÓW: „Tarantula, Klops i Herkules”, Joanna Olech, WAB (ok. 29 zł). Dziewczyna i chłopak odkrywają tajemnice małego miasteczka. Lawinę wydarzeń zapoczątkowuje kradzież starej widokówki z miejscowego muzeum.

Tekst: Iwona Herc

Olivia
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie | lęk | Obawy | strach | dziecko | zaskoczenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy