Reklama

Cisza przed burzą

„Zawsze był taki spokojny i grzeczny i co z niego wyrosło?”, „Zupełnie nie mogę sobie z nią dać rady, pyskuje przy każdej okazji” „Wiecznie niezadowolona i ciągle na nie!”, „Zamyka się w swoim pokoju i nie ma z nim kontaktu, nie wiem, co się z nim dzieje!” Brzmi znajomo? Rodzice nastolatków dobrze wiedzą, o co chodzi.

To trudny wiek - myślą i za swoje kłopoty wychowawcze obwiniają często "ten okropny okres dojrzewania i szalejących hormonów".

Czy każdy musi przez to przejść? A może da się tego uniknąć?  

Zasypiamy  

Gdy dziecko jest malutkie, bez dwóch zdań wymaga naszej 100 proc. uwagi i opieki. Inaczej się po prostu nie da.

Żyjemy nadzieją, że jak pójdzie do przedszkola, to wreszcie odetchniemy, ale okres przedszkolny także pochłania sporo energii, bo trzeba wiele zrobić, aby zapewnić naszym dzieciom dobry start w szkole.

Reklama

"Pójdzie do szkoły, to odpoczniemy" wierzą naiwni, ale okazuje się, że znowu jesteśmy potrzebni, bo w domu są do zrobienia lekcje i tyle zadają i ciągle trzeba wszystkiego pilnować. A miało być tak pięknie!

Niektórzy z nas w tym momencie trochę już sobie odpuszczają i przesypiają te kilka lat, które dzieli dzieci do okresu dojrzewania. Ta drzemka może nas jednak sporo kosztować, bo budzimy się dość gwałtownie, kiedy dziecko zaczyna sprawiać problemy.

Hormony to nie wszystko  

O dobrą relację z dzieckiem trzeba dbać przez cały czas, każdego dnia. Warto ze sobą rozmawiać, aktywnie i z szacunkiem słuchać tego, co ma do powiedzenia dziecko, niezależnie od jego wieku. Powinniśmy znać i doceniać jego sukcesy, a także wspierać w trudnościach, które napotyka. Zmiany w zachowaniu naszej pociechy powinny skłonić nas do poszukiwania  ich źródła. Nic nie dzieje się nagle i bez powodu. Oczywiście hormony robią swoje, ale to nie tłumaczy wszystkiego.

Dzieci szybko rosną i szybko zmieniają się, a to wymaga od nas pewnej czujności, bycia na bieżąco - bez tego nie będziemy potrafili adekwatnie odpowiadać na ich aktualne potrzeby.  

Droga do niezależności  

Kwestionowanie poglądów, postaw i wartości rodziców wydaje się nieuchronne i jest naturalnym etapem w procesie dorastania i budowania niezależności naszych dzieci. Jednak dojrzewanie nie zawsze musi mieć burzliwy przebieg, wiele zależy od tego, na ile potrafimy zmniejszyć swoją kontrolę i zrezygnować z walki o utrzymanie swojego autorytetu (jeśli wynikał z przyjęcia postawy nieomylności i wszechwiedzy).

Chodzi o to, aby zbudować ten autorytet na nowo poprzez umiejętność przyznania dziecku racji, obdarzenie go zaufaniem, ale także rozsądnego stawiania granic (mimo, że będą przekraczane, mimo, że dzieci będą z nimi walczyć).  

Nawet nastolatek, który często zamyka się w pokoju, pragnie kontaktu z rodzicem. Potrzebuje możliwości bycia wysłuchanym, zauważonym, podzielenia się swoimi przeżyciami. Jeśli o to zadbamy, jeśli dziecko będzie wiedziało, że może to od nas dostać, jego bunt nie da nam już tak bardzo w kość. Miejmy nadzieję.  


Autor: Małgorzata Kamińska, psycholog

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nastolatek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy