Reklama

Wstrząsające morderstwo

​W Cardiff zakończył się proces, który wstrząsnął opinią publiczną w Wielkiej Brytanii. Były instruktor fitness, Matthew Scully-Hicks został skazany na dożywocie za zamordowanie swojej 18-miesięcznej, adoptowanej córki Elsie. Mężczyzna wraz ze swym mężem adoptował dziewczynkę zaledwie dwa tygodnie przed jej śmiercią.

Przyczyną śmierci dziecka było potrząsanie i uderzenie głową o krawędź łóżeczka. Podczas rozprawy oskarżony nie okazywał żadnych emocji. Zgodnie z wyrokiem sądu będzie mógł się ubiegać o warunkowe zwolnienie z więzienia dopiero po 18 latach.

Równolegle z procesem sądowym, prowadzone jest dochodzenie, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności adopcji, a także skalę ewentualnych zaniedbań ze strony opieki społecznej. Wszystko dlatego, że co najmniej cztery osoby widziały wcześniejsze obrażenia dziewczynki i nie zareagowały odpowiednio do okoliczności.

Reklama

Prowadząca rozprawę, sędzia Davies wskazała, że zachowanie Elsie wywołało frustrację oskarżonego, która przerodziła się w gniew, który doprowadził do zadania dziecku poważnych obrażeń, doprowadzając do jej śmierci. Dopuszczając się świadomie aktu przemocy wobec adoptowanej córki, oskarżony naruszył obowiązki powierzone mu w ramach adopcji.

Sędzia podkreśliła, że śmierć dziewczynki sprowadziła cierpienia na trzy rodziny. Pogrążyła w rozpaczy naturalnych rodziców dziewczynki, rozbiła związek małżeński oskarżonego i sprowadziła ostracyzm na jego biologiczną rodzinę.

Rodzina Elsie podkreśla, że dziewczynka żyłaby dziś, gdyby nie została odebrana rodzicom przez opiekę społeczną. Przed adopcją dziewczynka nazywała się Shayla O’Brien. Jak podkreśla babcia dziewczynki, jej córce odebrano dziecko pięć dni po porodzie. Rodzina pozostawała w kontakcie z dzieckiem i rodziną zastępczą, w której umieszczono Elsie przed fatalną w skutkach adopcją. Babcia próbowała uzyskać prawo do opieki nad wnuczką, ale opieka społeczna uznała, że nie podoła temu zadaniu.

Podczas procesu w materiale dowodowym znalazły się smsy mordercy, który określał adoptowaną córkę, jako psychopatkę, pomiot z "Egzorcysty" czy szatana przebranego w śpioszki. Na zewnątrz udawał dobrego ojca, a upust swojej frustracji z niemożliwości opanowania dziewczynki dawał za zamkniętymi drzwiami. W śledztwie zaprzeczał, jakoby krzywdził dziecko, ale opinia dwunastu niezależnych ekspertów medycznych i sześciu lekarzy była jednoznaczna. Wątpliwości nie miała też ława przysięgłych, skazując mężczyznę na dożywocie.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy