Reklama

Walczą o życie syna

Kolejni rodzice walczą o życie swojego dziecka. Czy sprawa będzie przegrana, jak w przypadku Charliego Garda?

W najbliższych dniach w Liverpoolu odbędzie się posiedzenie sądu rodzinnego, podczas którego Tom Evans i Kate James dowiedzą się, czy będą mogli kontynuować leczenie swojego dwudziestomiesięcznego synka Alfiego.

Sprawa ta przypomina sytuację Charliego Garda, o której głośno było w lipcu minionego roku. Dziecko zostało odłączone od aparatury podtrzymującej życie, gdy lekarze, a za nimi także sądy, zdecydowały, że nie ma dla niego nadziei. Stało się to wbrew woli rodziców, zbierających fundusze na eksperymentalne leczenie syna.

Reklama

Według lekarzy Alfie Evans nie ma szans na poprawę zdrowia, dlatego też szpital wystąpił do sądu o pozwolenie na odłączenie od aparatury podtrzymującej życie. Jego stan określili jako wegetatywny. Zaburzenia neurologiczne spowodowały poważne uszkodzenie mózgu chłopca, który znajduje się w śpiączce. Nie może on jeść, ani oddychać samodzielnie. Państwo Evans jedyną nadzieję widzą w przewiezieniu synka do szpitala w Rzymie i kontynuowania tam terapii.

Ponieważ zespół lekarzy zajmujących się dzieckiem, nie daje mu szans na poprawę, szpital wystąpił do sądu, aby wbrew woli rodziców odłączyć dziecko od aparatury podtrzymującej go przy życiu i pozwolić mu umrzeć. Rodzice dziecka chcą przetransportować je do szpitala w Rzymie, gdzie jego terapia mogłaby być kontynuowana. Twierdzą, że lekarze do dzisiejszego dnia nie byli w stanie określić, co dokładnie dolega ich synowi i czy jego stan się poprawić. Są przekonani, że ich dziecko świadomie ruszyło rączką w odpowiedzi na ich głosy, podczas gdy specjaliści uważają, że był to nieświadomy skurcz mięśni.

Lekarze obawiają się, że Alfie może nie przeżyć podróży do Rzymu.

Jeśli sąd nie zezwoli na podróż malucha do innego szpitala, prawdopodobnie przychyli się do odłączenia respiratora w rodzinnym domu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy