Reklama

Trafiony-zatopiony

Jaka osobowość "przyciąga" raka?

Guz w płucach. Dla Pawła - gdy tylko to usłyszał - brzmiało jak wyrok. Czuł się młody, zdrowy. Skończył dopiero 35 lat. Wykryli go w czasie rutynowych badań w pracy. Paweł wykupił pracownikom swojej pracowni architektonicznej abonament w centrum medycznym. Sam też z niego korzystał od czasu do czasu. Nie chciał zwolnień, chorób, problemów.

Rentgen wykazał guza. On i nowotwór? Najpierw to do niego nie dotarło, potem przestraszył się nie na żarty.

W dzieciństwie był samotnikiem. Jego mama wróciła praktycznie zaraz po porodzie do pracy. Takie były czasy. Najpierw miał nianie, które zmieniały się jak w kalejdoskopie, potem żłobek, przedszkole. Mama była raczej zimną i oschłą kobietą. Nigdy nie udało mu się nawiązać z nią bliskiej relacji. Czuł się zawsze niepotrzebny, zostawiony sam sobie.

Reklama

Oczywiście miał wszystko, co potrzeba: swój pokój, fajne zabawki i ciuchy, ale czy miał to co najważniejsze - miłość najważniejszej w życiu osoby? Nie był przekonany. Potem dowiedział się, że jego narodziny pokrzyżowały jego mamie plany zawodowe. Miała właśnie awansować, gdy urodził się Paweł.

Mimo, że wróciła do pracy, stanowisko było już zajęte. Zaczęli już inaczej na nią patrzyć, nie jak na super-pracownika, ale jak na kobietę. Może przecież urodzić jeszcze jedno dziecko. Dzieci będą chorować. Nie będzie jej w pracy, nie będzie się tak angażować jak mężczyzna. Pięła się w górę, ale wolno, szybciej niż koleżanki, ale z większym trudem i wysiłkiem niż koledzy.

Paweł nie miał zbyt wielu kolegów. Starał się wszystko wykonywać jak najlepiej, być perfekcyjnym w każdym calu, może podświadomie myślał, że tak zaskarbi sobie miłość matki? Najlepszy uczeń, zwycięzca zawodów szachowych. Nie miał chyba prawdziwych przyjaciół i w sumie tak organizował sobie czas, aby tego czasu na bliskie relacje z innymi nie mieć.

Skończył architekturę z wyróżnieniem. Czy to go interesowało, czy było to marzeniem rodziców - sam nie wie. Pojechał na staż za granicę i po powrocie otworzył swoją własną pracownię architektoniczną. Na początku było ciężko, ale dość szybko zdobył renomę i po ośmiu latach jego firma należała do liczących się na rynku.

Z kobietami, a wcześniej z dziewczynami, nie za bardzo mu się wiodło. Z pierwszą dziewczyną jakoś mu się nie układało, ale ponieważ sam nie wiedział, czy naprawdę ją kocha, rozstanie nie bolało. Z Kasią - z którą zaplanowali już ślub - było gorzej. Był strasznie zakochany, wreszcie poczuł to, czego nie doświadczył nigdy wcześniej. To była prawdziwa miłość - tak uważał. Byli ze sobą już dwa lata, data ślubu umówiona, wszystko przygotowane. Dwa tygodnie przed ślubem Kasia odeszła do innego.

Ból i rozczarowanie zwaliły Pawła dosłownie z nóg. Potworny stres, nieprzespane noce, był bliski myśli samobójczych. Skończyło się na lekach od psychiatry. I kilka miesięcy po tych wydarzeniach - rutynowe badania w klinice - wykazały to, co wykazały...

Badania pokazują, że określone typy osobowości (w tym sposoby radzenia sobie ze stresem) mają skłonność do zachorowania na pewne typy chorób. Prawdopodobieństwo zachorowania jest u nich wyższe. I tak dla przykładu osobowość typu A to pacjenci "sercowi" (choroby układu krążenia), choroba wrzodowa koreluje z typem D, zaś dla chorych na nowotwory stworzono typ C.

Ludzie z tym typem osobowości nigdy nie czuli się szczęśliwie w okresie dzieciństwa - czy mieli do tego powody, czy nie. Doktor Lawrence Le Shan, amerykański psycholog, pionier psychoterapii osób chorujących na nowotwory, twierdzi, że przyczyną powstania takiej osobowości może być odrzucenie przez rodzica (strata), które powoduje poczucie krzywdy, opuszczenia, samotność, a później lęk i przekonanie, że bliskie relacje z innymi przynoszą ból i rozczarowanie.

Ich rodzice mogli być chłodni, zdystansowani i wymagający, ale mogli też przejawiać skłonność do przemocy, czy irytacji. U takich dzieci rozwijało się poczucie słabości i niskiej wartości. Potem, aby zaskarbić sobie miłość, gotowe były robić wszystko, czego od nich oczekiwano, zamiast podążać za swoimi naturalnymi potrzebami.

Mają głębokie poczucie winy, poczucie opuszczenia i samotności. Rzadko wpadają w gniew, unikają konfliktów i odsuwają swoje aspiracje na drugi plan, czasem przez całe życie. Nie mają swobody w kontaktach, ukrywają się za fasadą łagodnej dobroci. Związki, które tworzą są powierzchowne i niestałe. Długo chowają urazę i z trudem wybaczają innym.

Aby zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa przesadnie rozwijają i inwestują w jeden aspekt swojego życia. Może to być np. małżeństwo, dzieci, czy kariera zawodowa. Jednak, gdy nagle ich "inwestycja" staje się zagrożona - np. ze względu na rozwód, wyjście dzieci z domu, czy bankructwo - dziecięcy żal powraca. Często potęguje go poczucie, że niezależnie co się zrobi, nie uniknie się cierpienia. Wtórna trauma powoduje wrażenie bezradności, rozpaczy i opuszczenia.

Inne cechy osobowości, które bardzo często można zaobserwować u wielu chorych na oddziałach onkologicznych to: większa skłonność do poświęcania się dla innych, chowanie emocji, niekonfliktowość, altruizm.

Wracając do wtórnej traumy, to właśnie w niej doszukuje się mechanizmu wyzwalającego nowotwory. Silny stres destabilizuje pracę układu immunologicznego, który wówczas dopuszcza do tworzenia się komórek nowotworowych, zamiast je niszczyć.

W książce dr D. Servana-Schreibera* w kontekście owej wtórnej traumy pojawia się określenie "trafiony-zatopiony" nawiązujące do dziecięcej gry w statki. Pierwszą ranę, jakiej doświadczyła osoba w dzieciństwie, była w stanie przeżyć, ale gdy następuje drugie "trafienie" w to samo miejsce - cała konstrukcja psychiczna i fizyczna - może runąć. Co właśnie przytrafiło się Pawłowi.

Nie popadajcie jednak w przerażenie, jeśli jakieś z cech osobowości odnaleźliście u siebie. Przed wszystkim kilka cech nie oznacza, że macie osobowość danego typu. Poza tym posiadanie określonej osobowości nie jest równoznaczne z zachorowaniem na daną chorobę, jedynie zwiększa prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Stanowi swego rodzaju "skłonność" do zachorowania. I jest tylko jednym z czynników.

Na powstanie choroby wpływa ich bowiem wiele: od genetyki zaczynając, poprzez środowisko, na stylu życia kończąc. O ile osobowości nie możemy zmienić, to już nasze zachowania i sposoby reagowania - tak. Stresu w codziennym naszym życiu coraz więcej, więc dobre mechanizmy radzenia sobie z nim, nawet w sytuacji "trafiony - zatopiony", są ważne.

Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

* D. Servan-Schreiber "Antyrak. Nowy styl życia"

Autor: PsychologiaPrzyKawie.pl

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Psychologia przy kawie
Dowiedz się więcej na temat: psychologia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama