Reklama

Tata buduje więź z dzieckiem. Co mu pomaga, a co nie?

​Jesteś potrzebny dziecku od pierwszych chwil życia - tak samo jak mama. Czas, który teraz mu poświęcisz, jest najlepszą inwestycją w jego rozwój.

Pomiędzy mamą a dzieckiem jest naturalna więź. Przez dziewięć miesięcy dziecko przebywa w jej brzuchu, słyszy bicie jej serca, a tuż po porodzie ma z nią kontakt skóra do skóry. Dzięki temu szybko rozpoznaje zapach i dotyk mamy. Tata jest w gorszej sytuacji - musi się trochę napracować, by zbudować więź z maleństwem. Nie jest to trudne, ale wymaga od mężczyzny zaangażowania.

Warto podjąć ten trud. Aby dziecko prawidłowo się rozwijało i było szczęśliwe, potrzebuje obojga rodziców. Każde z nich spełnia w jego życiu inną rolę. Dzięki kontaktowi i z mamą, i z tatą przekonuje się, że oni opiekują się nim w inny sposób. Tata inaczej niż mama okazuje też dziecku uczucia i bawi się z nim. Dostrzega także jego odmienne cechy i umiejętności, pokazuje świat z zupełnie innej perspektywy.

Reklama

Właśnie dlatego tak ważne jest, by między ojcem a dzieckiem powstała silna więź. Warto zacząć ją tworzyć już od pierwszych dni. Co pomoże ci w zbudowaniu relacji, a co może to utrudnić?

Izolowanie się od maluszka - NIE


Przez pierwsze tygodnie po porodzie mama niemal nie rozstaje się z dzieckiem: karmi je, przewija, wychodzi z nim na spacer... Zdarza się, że wówczas tata usuwa się w cień albo boi się zbliżyć do kruchego, bezbronnego maleństwa. To niedobrze.

Zdaniem psychologów, aby mężczyzna mógł zbudować silną więź z dzieckiem, powinien uczestniczyć w jego życiu od początku. To ważne, dlatego że do około 3. miesiąca życia niemowlę przejawia gotowość do wchodzenia w bliskie relacje ze wszystkimi osobami, które pojawiają się w jego otoczeniu.

Z takim samym zadowoleniem reaguje, gdy przytula je mama, jak i wtedy, gdy robi to tata. Pierwsze miesiące życia dziecka są więc niepowtarzalną okazją, byś mógł zbliżyć się do niego. Jak możesz to zrobić?

Już od narodzin dziecka angażuj się w codzienną opiekę nad nim. Poza karmieniem piersią nie ma czynności, której nie byłbyś w stanie wykonać przy maluszku. Mało tego, okazuje się, że panowie lepiej niż kobiety radzą sobie z niektórymi zabiegami pielęgnacyjnymi, bo są bardziej opanowani.

A zatem nie izoluj się od noworodka - przewijaj go, karm butelką, przebieraj i bądź specjalistą od kąpania. Noś maleństwo na rękach, gdy płacze, i masuj mu brzuszek podczas ataku kolki. W twoich silnych ramionach czuje się ono bezpiecznie. Dzięki uczestniczeniu w opiece nad dzieckiem pokazujesz mu, że istnieje inny świat, poza nim i mamą, który też jest przyjazny. Więź z tobą otwiera go na kontakty z innymi ludźmi i kładzie podwaliny pod dobre, przyszłe relacje.

Mówienie do malucha? Tak!

Specjaliści uważają, że już tydzień po narodzinach dziecko potrafi bez trudu odróżnić głos taty od głosów innych mężczyzn i słucha go z uwagą. Ponieważ jest on zupełnie inny niż wysoki ton głosu mamy, przyciąga uwagę malca, intryguje go i uspokaja. Pomaga nawet zasnąć! Dlatego już od wczesnego dzieciństwa staraj się dużo i często mówić do dziecka. Opowiadaj mu o wszystkim, co robisz, i co wokół was się dzieje.
Wieczorem przed snem możesz czytać dziecku książeczkę. Słuchanie twojego głosu jest dla niego cenne. Nie tylko sprzyja budowaniu bliskości między wami, ale też przynosi inne korzyści.
Badania dowodzą, że przemawianie do dziecka stymuluje jego komórki nerwowe. Ponadto maluchy, które wsłuchują się w niski ojcowski głos, chętniej i szybciej zaczynają gaworzyć. Potem zaś lepiej potrafią zasygnalizować innym osobom, czego potrzebują.
Wynika to z tego, że mama doskonale rozpoznaje potrzeby dziecka, zanim ono je wyrazi. Z tatą jest inaczej - nie potrafi on od razu się domyślić, dlaczego dziecko płacze. Brzdąc zaczyna orientować się, że tacie musi dokładniej komunikować swoje potrzeby. Jednak dzięki temu uczy się myślenia i lepszego przekazywania ważnych informacji.

Ignorowanie płaczu? Nie!


W pierwszych trzech miesiącach życia niemowlę dużo i często płacze. W taki sposób informuje najbliższych, że jest głodne, zmęczone, senne i oczekuje od nich pomocy. Dlatego gdy płacze, nie zostawiaj go samego. Zawsze "stawiaj się" na jego wezwania i zaspokajaj potrzeby sygnalizowane płaczem. Dzięki temu dziecko zacznie ci ufać.

Szybko zorientuje się, że nie tylko mama jest dla niego najbliższą osobą, bez której nie zginie. Poczuje, że także w tobie ma oparcie i może liczyć na ciebie w każdej sytuacji. To zaprocentuje na przyszłość - jeśli już teraz dasz dziecku poczucie bezpieczeństwa, powstanie między wami silna więź, która będzie trwała przez lata. Gdy dorośnie, nie będzie miało oporów, by prosić cię o pomoc.

Bawienie się z brzdącem? Tak!

Więź z córką lub synem możesz zacieśniać także przez zabawę. Dla nich figle z tobą są niezwykle atrakcyjne, bo zupełnie inne niż te z mamą. Ona z natury jest troszkę przewrażliwiona na punkcie maluszka, dlatego też proponuje mu bardziej subtelne zabawy. Nie to co ty - ty bawisz się tak, jakbyś był dzieckiem. Maluchy to cenią! Z tobą smyk może robić to, co wywołuje u niego dreszczyk emocji.

A zatem 3-miesięcznego niemowlaka, leżącego na plecach, możesz na przykład turlać z boku na bok. Z półrocznym brzdącem możesz bawić się w tzw. samolocik - uchwyć smyka pod paszki i brzuch, a potem lekko podnoś go i opuszczaj (ale nie podrzucaj). Gdy maluch zacznie raczkować, frajdę sprawi mu ganianie się z tobą na czworakach po podłodze i podskakiwanie przy muzyce.

Poprzez takie wygłupy okazujesz mu czułość, a także budujesz u niego wiarę we własne siły. Dzięki temu twoje dziecko będzie lepiej radziło sobie z silnymi emocjami i stresem w późniejszym wieku. Zabawy tego typu wspomagają też rozwój mózgu.

Zachęcanie do działania? Tak!

Po 1. roku dzieci zwykle zaczynają chodzić i potrzebują coraz więcej ruchu. W tym okresie to właśnie ty, a nie mama, jesteś atrakcyjny dla malucha. Nie trzęsiesz się tak nad nim, pozwalasz mu na więcej i realnie oceniasz możliwe zagrożenia.

A jeśli nawet brzdącowi przytrafi się jakiś mały "wypadek", szybko obracasz to w żart, aby nie zrazić go do podejmowania ponownych prób. Wykorzystaj zatem swój potencjał i zachęcaj dziecko, by się ruszało.

Dopinguj je także do działania. W ten sposób pomagasz córeczce lub synkowi rozwijać się fizycznie, dodajesz odwagi i uczysz, by nie przejmować się porażkami.

Konsultacja: Helena Turlejska-Walewska, psycholog dziecięcy

Tekst: Iwona Jankowska

Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: ojcostwo | więź | rozwój dziecka | rodzice | rodzicielstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy