Reklama

Stworzył fabrykę dzieci. Sąd przyznał mu prawa rodzicielskie

W 2014 świat usłyszał o Mitsutokim Shigecie, synu japońskiego magnata komunikacyjnego. Bogaty młodzian ujawnił swój plan spłodzenia tysięcy dzieci. W tym celu założył specjalną klinikę w Tajlandii. Gdy lokalne i światowe media oskarżyły go o próby handlu ludźmi, w niesławie wrócił do Japonii. Teraz tajski sąd przyznał mu pełnię praw rodzicielskich do trzynaściorga urodzonych wtedy dzieci.

Według Japan Times, Mitsytoki Shigeta miał dalekosiężne plany. Chciał płodzić od 10 do 15 dzieci rocznie. Armię potomków planował wykorzystać między innymi do głosowania na niego w wyborach. Prowadząca klinikę w Tajlandii, Mariam Kukunaszwili, była wielokrotnie nagabywana o otwarcie nowych placówek, a także o mrożenie nasienia finansisty w celu wykorzystania w przyszłości.

Kukanaszwili twierdzi, że zaalarmowała Interpol już w 2013 roku, ale dopiero medialne nagłośnienie sprawy spowodowało reakcję. Wtedy, sprawa skończyła się międzynarodowym skandalem. Obecnie powróciła ze zdwojoną siłą, gdy tajski sąd przyznał wyłączne prawa rodzicielskie Shigecie. Choć sam milioner nie pojawił się nigdy w sądzie, to jego prawnicy przekonywali, że jako szanowany i bogaty biznesmen ma środki na wychowanie potomstwa. Podobno na miejsce zamieszkania trzynastu dzieci przeznaczył swoją willę w centrum Tokio i planuje zająć się ich wychowaniem. Biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie trzynaście matek zrzekło się praw rodzicielskich, sąd w Bangkoku przyznał prawa biologicznemu ojcu.

Reklama

W uzasadnieniu wyroku można było przeczytać, że sąd ma na uwadze dobro dzieci, a także fakt, że biologiczny ojciec nie ma przeszłości kryminalnej, która uniemożliwiałaby sprawowanie opieki nad dziećmi. Wychowujące się w sierocińcach od czterech lat dzieci, będą potrzebowały jeszcze dodatkowej opieki, ale zostaną oddane pod kuratelę ojca, tak szybko, jak będzie to tylko możliwe.

Nie jest to pierwszy przypadek, gdy Mitsutoki Shigeta, zdobywa prawa rodzicielskie. Sprawuje już pieczę nad czwórką swoich dzieci, które były wychowywane w Japonii i Kambodży. Wszystkie pochodziły od surogatek.

Mitsusoki Shigeta jest tajemniczą postacią. W 2014 roku prawnicy stawali na głowie, aby jego nazwisko nie pojawiło się w prasie w związku z podejrzeniami o handel ludźmi. Interpol prowadził intensywne śledztwo w tej sprawie, ale zakończyło się ono fiaskiem. Otoczony najlepszymi prawnikami Shigeta, powrócił bezkarnie do Japonii. Teraz uzyskał prawa do opieki nad trzynaściorgiem dzieci.

Shigeta praktycznie nie pojawia się publicznie. Chroni swoją tożsamość na tyle mocno, że w sieci można znaleźć zaledwie kilka jego zdjęć, w większości pochodzących z kamer lotniskowych. Wyrok sądu w Bangkoku to cios dla śledczych z Interpolu. Jedyną pociechą pozostaje fakt, że po ujawnieniu całej afery zaostrzono prawo dotyczące matek surogatek.

Warto zaznaczyć, że Shigeta, opłacał sowicie surogatki, zwłaszcza, jak na warunki panujące w Tajlandii. Kobiety miały otrzymać 7200 euro za urodzenie jednego dziecka i 9500 za urodzenie bliźniąt, a także miesięczne świadczenie w wysokości 450 euro za noszenie zarodka. Według śledczych, kwoty te zostały kobietom wypłacone w całości. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy