Reklama

Skąd się wzięła skala Apgar

Nieważne, czy jeździła na rowerze z dzieckiem którejś z koleżanek, czy kibicowała podczas meczu baseballowego, czy uczestniczyła w kursie pilotażu samolotu, Virginia Apgar zawsze miała przy sobie następujące przedmioty: scyzoryk, rurkę intubacyjną i laryngoskop, tak na wypadek, gdyby ktoś potrzebował pilnej tracheotomii. Nawet poza pracą pozostawała na służbie: "Nikt, dosłownie nikt nie przestanie przy mnie oddychać". Poznaj kobietę, której zawdzięczamy analizę stanu zdrowia nowo narodzonych dzieci.

Przeczytaj fragment książki "Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat":

Apgar była jedną z pierwszych adeptek medycyny, które podjęły się specjalizacji w anestezjologii. Była błyskotliwa i żywiołowa, myślała i mówiła szybko, emanowała niegasnącą energią. Dorastała w New Jersey pod opieką ojca, domorosłego wynalazcy i naukowca, oraz w towarzystwie chronicznie chorego brata. Żartowała potem, że "w tej rodzinie nigdy się nie siadało". Ona też nigdy nie umiała usiedzieć w spokoju. Na studiach zoologicznych zdobywała najwyższe oceny w klasie, jednocześnie pisywała artykuły do uczelnianej gazety, stała się członkinią siedmiu drużyn sportowych, występowała w szkolnych przedstawieniach teatralnych, a na dodatek grała na skrzypcach w orkiestrze.

Reklama

Jej rodzinie nie powodziło się najlepiej, a jej sytuacja materialna pogorszyła się jeszcze po załamaniu giełdowym w 1929 roku, dlatego Apgar podejmowała się również rozmaitych zajęć zarobkowych, między innymi łapiąc bezpańskie koty na potrzeby laboratorium zoologicznego. "Prawdę mówiąc, zachodzę w głowę: jak ona to wszystko robi?" - pytał redaktor księgi pamiątkowej jej szkoły. W istocie to pytanie pasowało do dowolnego okresu jej życia.

Istniały rzeczy, na które szkoda jej było czasu, zwłaszcza sprawy administracyjne i nadmiernie rozwinięta biurokracja. Ignorowała je zawsze, gdy tylko czuła, że przeszkadzały w niesieniu pomocy pacjentom i czynieniu tego, co uznawała za słuszne. Jeśli jakieś dziecko bało się windy, po prostu brała je na ręce i wnosiła po schodach. Kiedy była w szkole medycznej, zamartwiała się, że być może popełniła błąd, który przyczynił się do zgonu pacjenta. Poprosiła o wykonanie autopsji, ale nie uzyskała zgody. Odkrycie prawdy o ewentualnym błędzie stało się dla niej uporczywą potrzebą, więc zakradła się do kostnicy i samodzielnie wykonała oględziny wzrok. Odkryła swój błąd i natychmiast doniosła o tym przełożonemu.

Lekarka - jedna z nielicznych w kraju

Kolejna rzecz, jakiej nie tolerowała: nieszczerość i oszukiwanie. Jej własny przykład otwartości - umiejętność przyznawania się do niepowodzeń i zdolność do adaptowania się do zmian w nauce anestezjologii - w ogromnym stopniu pomógł w rozwoju tej specjalizacji. Zresztą w istocie to otwartość umysłu w pierwszej kolejności przywiodła ją do anestezjologii.

Apgar rozpoczęła praktykę lekarską na oddziale chirurgii Szkoły Medycznej Uniwersytetu Columbia i jako jedna z nielicznych kobiet w kraju mogła się pochwalić taką profesją. Pracowała pod okiem szefa chirurgii, który zalecił jej zmianę obszaru zainteresowań i zajęcie się anestezjologią, wówczas nawet formalnie niewydzieloną specjalnością. Tutor widział w tym korzyści dla siebie. Podziwiał talent Apgar i jednocześnie dostrzegał potrzebę rozwoju nowego pola badań.

W owym czasie, jeśli pacjent potrzebował znieczulenia, zajmowała się tym pielęgniarka. Szef chirurgii doskonale rozumiał, że w miarę jak operacje stawały się bardziej skomplikowane, anestezjologia musiała się rozwijać dynamicznie, tak by dotrzymać tempa zmianom w zakresie chirurgii. Niezbędne były uzdolnione i wykwalifikowane osoby, które potrafiłyby wytyczać jej drogę.

Apgar spędziła roczny urlop poza macierzystą uczelnią, douczając się. Kiedy wróciła na Uniwersytet Columbia w 1937 roku, nakreśliła "wstępny zarys organizacji i funkcji pododdziału anestezjologii w Oddziale Chirurgii Szpitala Prezbiteriańskiego". Poprosiła o przydzielenie jej oficjalnego stanowiska (dyrektora), zaproponowała kształt struktury organizacyjnej, opisała, jak należy utworzyć rezydentury i sprowadzić więcej specjalistów, tak by nie pozbywać się pielęgniarek.

Przez jedenaście lat kierowała jednostką, szkoliła studentów, rekrutowała rezydentów, jednocześnie stale prowadziła badania nad anestezjologią. Odegrała istotną rolę w rozwoju nowej specjalizacji lekarskiej. Kiedy jednak pododdział stał się samodzielnym oddziałem, funkcję jego szefa objął jeden z jej kolegów.

Skupiła się na dzieciach

Apgar skupiła wówczas uwagę na dzieciach. Kiedy podawała gaz usypiający kobietom w połogu, dostrzegła zastanawiający brak danych a statystyki, którymi dysponowała, były zdumiewające. Co prawda dzięki porodom w szpitalach więcej kobiet i dzieci przeżywało, lecz nadal najbardziej niebezpieczna dla noworodków była pierwsza doba życia.

Kiedy Apgar bliżej przyjrzała się problemowi, zauważyła jeszcze coś uderzającego: nowo narodzonych dzieci nie badano bezpośrednio po ich przyjściu na świat. Bez takiej analizy stanu zdrowia lekarze nie zauważali objawów wszelkich nieprawidłowości, na przykład tego, że noworodkowi brakuje tlenu - choć była to przyczyna niemalże połowy zgonów dzieci w pierwszej dobie po porodzie.

Ponadto ustaliła, że nie istniały żadne standardy porównywania stanu zdrowia noworodków. Jeśli matce podawano leki podczas połogu, niekiedy przychodzące na świat dziecko brało jeden wdech, a potem nie oddychało przez kilka kolejnych minut. Czy to należałoby zaklasyfikować jako oddychanie, czy brak oddechu? Zależało to od lekarza odbierającego poród. Apgar stwierdziła coś, co dziś zakrawa na oczywistość: noworodek zdradza wyraźne objawy, gdy coś jest nie tak, więc u wszystkich nowo narodzonych dzieci powinno się monitorować niepokojące symptomy.

Jeden z rezydentów zapytał Apgar, jak można by wykonać szybką, standaryzowaną ocenę stanu zdrowia noworodka. "To łatwe - odparła, chwytając za leżącą opodal kartkę. - Należy to zrobić w następujący sposób".

System oceny stanu zdrowia miał obejmować pięć głównych obszarów wymagających uwagi lekarza: akcję serca, oddychanie, reakcję na bodźce, napięcie mięśni i kolor skóry. Stan dziecka w każdym z tych obszarów oceniano w skali od 0 do 2. Apgar i część jej kolegów natychmiast zastosowali ów system do określenia powiązań pomiędzy niskimi wynikami testu a zdrowiem dziecka. Odkryli, że niskie wyniki wskazują na nieprawidłową ilość tlenu i problemy z pH krwi. W przypadku oceny łącznej wynoszącej 3 lub mniej noworodek niemal zawsze wymagał resuscytacji.

Wynik miał kolosalne znaczenie już dla pojedynczego dziecka, ale efekt analizy tysięcy wyników był jak pole pełne opadłych z drzew liści, które nagle układają się według koloru - wszystkie te drobne informacje uporządkowane tak, by ustalić wspólną przyczynę nieprawidłowości. Istniała na przykład pewna korelacja niskich wyników testu z określonymi metodami porodu oraz rodzajami środków znieczulających podawanych matce. Przed opracowaniem tego skromnego, acz nader skutecznego systemu oceny lekarze po prostu nie dostrzegali podobnych powiązań bądź zwyczajnie nie mieli odpowiednio spójnych danych, by móc dowieść ich istnienia.

Skala APGAR

System oceny stanu zdrowia noworodków pomógł stworzyć podwaliny pod doskonalsze modele statystyczne dotyczące zdrowia publicznego. Wygodna metoda szybko rozprzestrzeniała się z Nowego Jorku do szpitali w całym kraju.

Kiedy dotarła do Denver, test w końcu otrzymał swoją słynną nazwę. W 1961 roku, dziewięć lat po pierwszej prezentacji, jeden z rezydentów wpadł na pomysł nawiązujący do chwytliwych sztuczek mnemotechnicznych:
A - Appearance (kolor skóry)
P - Pulse (akcja serca)
G - Grimace (reakcja na bodźce)
A - Activity (napięcie mięśni)
R - Respiration (oddychanie)

W ten sposób powstała skala Apgar. Virginia Apgar była zachwycona. Tymczasem napływały kolejne dane, a Apgar czuła, że nie ma odpowiedniego wyposażenia, by się z nimi uporać. Zawsze otwarta na wszystko, co mogło uczynić z niej lepszą lekarkę, zrobiła sobie przerwę od pracy szpitalnej, by zdobyć tytuł magistra w zakresie zdrowia publicznego. Amerykańska National Foundation - March of Dimes, dostrzegając nadarzającą się sposobność, złożyła jej propozycję. W tym przypadku, podobnie jak niemal zawsze, wrodzona ciekawość Apgar przesądziła o podjęciu decyzji.

Podekscytowana możliwością zmiany biegu kariery w połowie życia ukończyła studia i podjęła się nowej funkcji - szefa nowego działu fundacji, zajmującego się wrodzonymi wadami rozwojowymi. Przez czternaście lat Apgar latała po całym kraju, propagując wiedzę o procesie reprodukcyjnym i walcząc ze stygmatyzacją wrodzonych wad u dzieci. Jej błyskotliwość i dowcip sprawiały, że stała się ulubienicą nie tylko rzesz pacjentów, ale również gospodarzy programów telewizyjnych. Podopieczni i jej bliscy często powtarzali nadany Virginii przydomek "ludzkiej doktor", który odnosił się wprost do jej niezwykłej umiejętności nawiązywania bliskiej relacji z pacjentami.

"Jej wewnętrzne ciepło i dociekliwość dają ci wrażenie, jakby otaczała cię ramionami, nawet jeśli w ogóle cię nie dotyka" - rzekł jeden z pracujących z nią wolontariuszy. Nic dziwnego, że w okresie pracy Apgar fundacja podwoiła wysokość zdobywanych funduszy.

Apgar pracowała z ludźmi, latała samolotami i chodziła na mecze baseballowe (a jej koledzy i przyjaciele z trudem próbowali dotrzymać jej kroku) aż do chwili, gdy zły stan zdrowia przerwał jej pracę. Zmarła w 1974 roku. Jej skala przez większą część minionego stulecia pomagała chronić dzieci na całym świecie.

Fragment książki Rachel Swaby "Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat", tłum. Krzysztof Kurek. Wydawnictwo Agora.

O książce

Nie tylko Maria Skłodowska - Curie! Mamy 52 uparte i przekorne babki, które zmieniły naukę i świat, po czym wiele z ich dokonań zostało albo zapomniane, albo zagarnięte przez facetów. Inżynierki, sejsmolożki, kartografki, chemiczki, astronomki, lekarki i wynalazczynie... Każda borykała się z tym, że... jest kobietą.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy