Reklama

Rozpacz i miłość

Co czują rodzice, którzy wiedzą, że ich dziecko umiera? Nie ma słów, które mogłyby opisać ich rozpacz.

Rodzice Charliego Garda zebrali pieniądze na eksperymentalną terapią w USA, jednak sądy w Wielkiej Brytanii, postanowił, że dziecko zostanie odłączone od aparatury podtrzymującej życie. Rodzice toczyli batalię prawną, aby podważyć decyzję lekarzy.

Jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka przychylił się do zdania brytyjskich lekarzy.

Dziesięciomiesięczny chłopczyk cierpi na rzadką wadę genetyczną - zespół MSD, powodujący stopniowy zanik mięśni. Jest w stanie, w którym nie może się poruszyć, ani otworzyć oczu. Na świecie zarejestrowano jedynie szesnaście przypadków tego schorzenia.

Reklama

Sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie przeanalizowano opinie ekspertów. Stwierdzono, że dziecko cały czas odczuwa ból  i leczenie nie pomoże, a wręcz przeciwnie spowoduje dalsze cierpienie.

Rodzice Charliego oskarżyli lekarzy o brak serca, gdyż ci ostatni, nie pozwolili im na zabranie niemowlęcia ze szpitala, by mogło umrzeć we własnym pokoiku. 30 czerwca 2017 r., maluszek zostanie odłączony od aparatury w szpitalu.

Pani Yates rozpaczała: "Codziennie obiecywaliśmy naszemu synkowi, że zabierzemy go do domu". Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z ponad 1,4 miliona funtów, zebranymi na leczenie chłopca.

Prawdopodobnie zostaną przekazane na leczenie innych dzieci. Connie Yates powiedziała: "Charlie umrze, wiedząc, że był kochany przez tysiące ludzi. Dziękuję za całe wsparcie".  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmierć dziecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy