Reklama

Nie bójcie się rodzić!

Blogująca mama Laura Mazza na swoim facebookowym profilu zamieściła apel do przyszłych matek, w którym zawarła powody, dla których nie powinny się one bać porodu.

Obawa przed ciążą oraz samym porodem jest czymś zupełnie normalnym. Jednak w przypadku około 6 proc. kobiet strach jest wręcz paraliżujący. Taki stan określa się fachowo jako tokofobię lub parturifobię i klasyfikuje jako zaburzenie.

Tokofobia najczęściej dotyka te z nas, które jeszcze nigdy nie rodziły, zatem nie wiedzą, czego mogą się spodziewać. Sprawy nie ułatwiają relacje doświadczonych koleżanek, lubujących się w krwawych opowieściach ze wszystkimi upiornymi szczegółami.

Dlaczego to robią? Część z nich pragnie uwolnić się od doznanej traumy, inne chcą ostrzec pierworódki, jeszcze inne studzą entuzjazm przyszłych mam i stawiają się w roli doświadczonych mentorek, a niektórym pochlebia podziw, niedowierzanie oraz inne emocjonalne reakcje, z jakimi spotykają się relacjonując swoje porody. Niestety, w tym wszystkim gdzieś gubi się prawdziwa troska o dobrostan przyszłej mamy.

Chcąc uspokoić wystraszone pierworódki (i nie tylko), Laura Mazza znana jako Mum on the Run zabrała głos za pośrednictwem Facebooka.

Reklama

"Kochane przyszłe mamy, nie bójcie się rodzić!" - nawołuje blogerka. "Wiem, że historie grozy was przerażają. Wiem, że jesteście takie, jak ja kiedyś; możecie się nawet bać, że nie wyjdziecie z tego żywe. Poród jest przerażającym słowem".

W dalszej części emocjonalnego wpisu Mazza przekonuje, że nie ma złego ani dobrego sposobu rodzenia. Wybory rodzącej nie powinny być oceniane przez nikogo, bo dotyczą wyłącznie jej i dziecka. Kobieta zachęca czytelniczki do ignorowania ocen i niesprawiedliwych osądów ludzi, którzy nie znają ich sytuacji, ich historii ani ich dziecka, a uzurpują sobie prawa do negatywnych komentarzy.

Apel spotkał się z entuzjastyczną reakcją ciężarnych. Został udostępniony przeszło 1400 razy, pod nim pojawiło się mnóstwo pozytywnych komentarzy, a także podziękowania za opublikowanie tak szczerego posta.

Całość wpisu można przeczytać na oficjalnym profilu Mum on the Run.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy