Reklama

Niczego nie przeoczymy

Bezpieczeństwo dzieci podczas zabawy jest dla nas najważniejsze - mówi Christian Wetterberg z LEGO, który dowodzi zespołem zajmującym się bezpieczeństwem słynnych klocków.

Adam Wieczorek, Interia: Czym zajmujecie się w waszym dziale? Co robicie z klockami LEGO?

Christian Wetterberg, Senior Director, Product Safety & Compliance, LEGO Group: - Nasz dział zajmuje się bezpieczeństwem, a ponieważ właśnie bezpieczeństwo dzieci podczas zabawy jest dla nas najważniejsze, mój zespół liczy aż 40 osób. Chcemy mieć pewność, że klocki LEGO są najwyższej jakości i są bezpieczne. Sprawdzamy to na wiele sposobów. Zaczynamy od podstaw, czyli już na poziomie projektowania. Produkt nie będzie bezpieczny, jeśli nie został właściwie zaprojektowany. Istotną kwestią są używane przez nas materiały. Zdecydowaliśmy, że każdy dostawca musi dzielić się z nami recepturą chemiczną swoich produktów. Są to oczywiście zastrzeżone informacje handlowe, dlatego tylko kilka osób w moim zespole ma do nich dostęp. To wykwalifikowani chemicy, którzy upewniają się, że nie ma tam nic niepożądanego. Ponadto decydują, czy należy wykonać jakieś specjalne testy. W trakcie tych prac analizujemy tabele materiałów niebezpiecznych i inne ważne wskaźniki. Gdy sprawdzimy i zaakceptujemy recepturę materiału, wiemy, że jest bezpieczna. 

Reklama

- Mamy określoną listę materiałów, z których mogą korzystać nasi projektanci. Bezpieczeństwo chemiczne jest ustalane na poziomie surowców. Gdy projektanci zaczynają rysować nowe elementy, spotykają się z członkami jednego z moich zespołów zajmujących się mechanicznym i fizycznym bezpieczeństwem. Muszą przejść przez długą listę pytań, które pozwalają ocenić, czy element jest bezpieczny. Np. czy element nie ma kształtu torpedy.

Co jest niebezpiecznego w takim kształcie?

- Wiemy, że takie elementy, jeśli zostaną połknięte przez dziecko, mogą utknąć w gardle. W przypadku elementu kwadratowego nie ma takiego ryzyka. Musimy obserwować, jak będzie używany element i dla jakiej grupy wiekowej będzie przeznaczony. Podczas analizy oceniamy każdy punkt kolorami. Jeżeli oznaczymy coś na żółto, to znaczy, że musimy przyjrzeć się czemuś bliżej. To jest proces iteracyjny - powtarzamy go, aż wszystkie punkty są zaznaczone na zielono. Dopiero wtedy element może zostać zatwierdzony i trafić do właściwych testów. 

- Ponieważ produkujemy dla dzieci z całego świata, musimy wiedzieć, jakie są wymogi i normy na wszystkich rynkach. Wybieramy te najbardziej restrykcyjne i testujemy pod tym kątem. Dzięki temu wiemy, że element, który przeszedł pomyślnie te testy, przejdzie je na całym świecie. Możemy oczywiście dodać własne wymogi. W zależności od rodzaju elementu, stosujemy różne testy. Np. rzucanie, żeby sprawdzić czy nic się nie odłamie, dźganie śrubokrętem, rozciąganie, a nawet test gryzienia. Oczywiście nie gryziemy klocków sami, tylko mamy do tego specjalne urządzenie. Miażdżymy, depczemy i kopiemy klocki. Dokumentujemy wszystkie testy, łącznie z kątem upadku przy rzucaniu. Wszystkie są przeprowadzane w naszym wewnętrznym laboratorium zanim uznamy, że element jest gotowy do zabawy.

- Gdy testy są skończone, elementy trafiają do produkcji. Po wyjściu z wtryskarki zabieramy je na ponowne testy, aby sprawdzić czy zachowały swoje właściwości. Test upadku jest zdecydowanie najlepszym sygnałem czy coś jest nie tak. 

- Dodatkowo przestrzegamy zasad dotyczących wielkości elementów dopuszczonych do użycia przez małe dzieci. Nie możemy umieścić zbyt małych elementów w pudełkach przeznaczonych dla maluchów, które nie skończyły trzeciego roku życia. Mamy specjalny cylinder, który pozwala szybko ocenić, czy element spełnia te kryteria. Wszystko, co może się w nim zmieścić, jest małym elementem. Czyli standardowy klocek LEGO nim jest. Dlatego powstały klocki LEGO DUPLO, które są większe. 

A element ognia LEGO DUPLO się tam nie zmieści?

- Zobacz sam, nie ma takiej możliwości. Wszystkie elementy DUPLO są bezpieczne. Ale są części, które składają się z kilku innych. Koła z samochodu są małymi elementami, dlatego mamy maszynę, która sprawdza, czy każde koło trzyma się na tyle mocno, że dziecku nie uda się go zdjąć. Każdy element, każda figurka LEGO DUPLO musi przejść taki test. Może to trochę niecodzienne, ale uważamy, że to jest ważne.

Pamiętam, że kiedyś główki ludzików LEGO były wypełnione całkowicie, a potem pojawiły się w nich dziurki, które miały umożliwić oddychanie, gdyby dziecko się nimi zadławiło. 

- To przykład na to, że nie stoimy w miejscu, tylko stale podnosimy standardy jakości. Zawsze jest miejsce na poprawki. Tak naprawdę to dzieci i ich rodzice oceniają, czy jakość produktu była wystarczająca. Dzieci będą się bawić klockami w sposób, którego mogliśmy nie przewidzieć. Co roku kontaktuje się z nami 1,6 miliona klientów. Wiemy, że niektóre zgłoszenia będą dotyczyć bezpieczeństwa produktów. Każde zgłoszenie będzie przez nas analizowane. Musimy sprawdzić, czy to my popełniliśmy błąd, czy uszkodzenie było efektem złego użytkowania. Jeśli możemy coś zmienić, to w kolejnych latach będzie to zmienione. Przykładem jest wspomniany przez ciebie płomień. Nie mogliśmy wykonać go z twardego plastiku, bo gdyby dziecko na niego usiadło czy uderzyło ręką, mogłoby zrobić sobie krzywdę. Dlatego jest miękki i ugnie się pod naciskiem. Jest też zgięty pod niewielkim kątem na czubku. To również celowe działanie, aby zawsze zgiął się w konkretną stronę, aby nigdy nie został pionowo w górze. Jeśli spojrzysz na kabinę lokomotywy LEGO DUPLO, to zauważysz, że okna mają owalny kształt. Kiedyś miały okrągły, ale okazało się, że dzieciom udało się wstawić tam palec. Po tych zgłoszeniach zapytaliśmy lekarzy, czy możemy jakoś poprawić bezpieczeństwo. Zalecili wprowadzenie owalnego kształtu, który uniemożliwia utknięcie palca. To przykład, jak uważnie słuchamy opinii z rynku. 

Byłem pod wrażeniem faktu, że ilekroć zgłosi się do firmy LEGO uszkodzenie elementu, wysyłacie nowy.

- Mamy wspaniały zespół odpowiadający za kontakty z klientami. W niektórych przypadkach, gdy braknie jednego elementu, nie da się ukończyć modelu, bo może być niezwykle ważny. Wiem, że czasem muszą pomagać też użytkownikom, którzy utknęli podczas budowy, bo przez pomyłkę użyli potrzebnego elementu wcześniej. Okazuje się, że nasi eksperci często wiedzą o takich przypadkach i mówią, gdzie się użyło niewłaściwego klocka i wskazują, że można go zamienić. Jednak i tak wyślą ten dodatkowy, żeby klient był zadowolony. 

Słyszałem, że nie zalecacie zabawy klockami LEGO poza domem. 

- Ważnym czynnikiem jest tu światło słoneczne. Nie możemy zagwarantować, że po wyniesieniu na słońce klocki będą tej samej jakości, jak te używane wewnątrz. Mogą być też zanieczyszczone piaskiem, ziemią czy żwirem. Mówimy tu o aspektach, których nie potrafimy kontrolować. Dlatego nie zalecamy zabawy na zewnątrz. 

Tak samo nie możecie chyba kontrolować wanien, gdzie klocki trafiają dość często.

- Normalna woda nie powinna nic zrobić klockom. Wiemy jednak, że niektóre plastiki mogą być wrażliwe na chemikalia w szamponach czy płynach do kąpieli. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich połączeń. 

Teraz firma LEGO szuka nowych ekologicznych plastików. Czy to będzie wyzwanie dla twojego działu?

- Na pewno będzie wyzwaniem, bo materiały, z których korzystamy, powstawały przez wiele lat i mają właściwości, które chcieliśmy, żeby miały. Zmiana materiału wpłynie na wiele rzeczy. Najważniejsze jest, aby nie wpłynęła na jakość materiału i bezpieczeństwo. To nie jest coś, co możemy zrobić szybko. Z chemicznego punktu widzenia źródło pochodzenia chemikaliów nie powinno mieć znaczenia, bo przecież to ciągle są te same cząsteczki. Będzie to wyzwaniem dla firmy, a mniej dla naszego działu. Chcemy, żeby wszystkie nasze produkty powstawały ze źródeł odnawialnych do 2030 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy