Reklama

Natalia chce żyć

"Walczę z demonem, który od 2013 roku zabrał mi wszystko. Kiedyś szczęśliwe dziecko, miałam wiele zainteresowań, wszędzie było mnie pełno" - pisze Natalia Sykoś. Dziś dziewiętnastolatka jest w takim stanie, że nie wiadomo, czy będzie mogła żyć.

Anoreksja odebrała jej życie kawałek po kawałku. Z dnia na dzień znikała w oczach.

Jak sama pisze: "Życie zamieniło się w wegetację. Zaczęły się wędrówki po szpitalach. Pięć hospitalizacji, co oznaczało rok wyjęty z życiorysu. Izolacja, wytykanie palcami, totalne zdeptane poczucie wartości. Czas, o którym pragnę zapomnieć. Mimo chwilowej poprawy wagi, anoreksja coraz bardziej się we mnie rozwijała". Wraz z rodzicami znalazła wreszcie placówkę, w której mogą jej pomóc, tyle, że pobyt tam trwał tylko 6 tygodni.

Reklama

- Anoreksja okazała się tak silna, że zapędziła mnie z powrotem w schematy i dążenia do bycia lepszą. Oszukiwałam sama siebie, że problem zniknął. Zajęłam się nauką, sprzątaniem, schematami, ciągłym stawianiem sobie nowych wyzwań. Stres, natręctwa, spadek wagi. Po czasie zatraciłam się na tyle, że waga przestała być aż tak istotna. Resztkami sił zmuszałam się do wykonywania natrętnych czynności. Dzień spędzałam w domu, zero kontaktu z rówieśnikami, sprzątanie, nauka, brak czasu dla siebie, ciągłe planowanie, analizowanie - opisuje swoją sytuację.

Natalia zbiera pieniądze na swoje dalsze leczenie. Jest ono dla niej jedyną szansą, by wrócić do zdrowia. Jest stan fizyczny nie pozwala na podjęcie zwykłej psychoterapii. Nastolatka prosi o pomoc.  

Więcej o akcji na siepomaga.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: anoreksja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy