Reklama

Matka piękniejsza niż córka?

Mężczyźni oglądali się za nią na ulicy, kobiety były zazdrosne, a ja pękałam z dumy. W dzieciństwie wydawało mi się, że jest śliczną księżniczką z bajki, która przypadkiem zamieszkała z nami. Mój ojciec też ją uwielbiał, rozpieszczał i zgadzał się na wszystko, czego zapragnęła. Mama ceniła swoją urodę. Uważała, że wiele jej zawdzięcza. Bardzo dbała o cerę i włosy, stosowała diety, by zachować idealną figurę, ubierała się elegancko.

Każdy chyba wyrasta w przekonaniu, że jego mama jest pięknością, ale w przypadku mojej matki naprawdę tak było. Na własne oczy widziałam, jakie wzbudzała zainteresowanie, gdziekolwiek się pojawiła - wspomina 49-letnia Dagmara.

Przez całe lata nie widziałam jej bez makijażu. Wpoiła mi przekonanie, że wygląd zewnętrzny jest ważny. „Ludzie są wzrokowcami” – mówiła. – „Nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy albo temu zaprzeczają”. Nauczyła mnie chodzić regularnie do kosmetyczki i do fryzjera, pilnowała, żebym elegancko się ubierała.

Niestety, choć byłam całkiem niebrzydka, nie odziedziczyłam po niej wielkiej urody. Wprawiało mnie to w liczne kompleksy. Żebym nie wiem jak się starała, mama zawsze wyglądała o niebo lepiej. Świadomość tego nie pozwoliła mi cieszyć się do końca swoją kobiecością. Wyrosłam na osobę niepewną siebie i nieśmiałą. Do mankamentów swojej urody przywiązywałam zbyt dużą wagę. Zamiast docenić, że natura obdarzyła mnie zgrabnymi nogami, zamartwiałam się jakimiś drobiazgami: niezbyt prostym nosem i trochę odstającymi uszami. Moje koleżanki zakochiwały się, zakładały rodziny, były szczęśliwe. Ja sądziłam, że nie zasługuję na miłość. Przed żadnym mężczyzną nie umiałam się otworzyć i zachowywałam się tak, że ich do siebie zrażałam. Uchodziłam za zarozumiałą i niemiłą. Ale w głębi duszy wstydziłam się. Tyle przecież brakowało mi do ideału!

Reklama

Botoks mi nie pomoże

Najgorsze przyszło jednak z wiekiem. Do moich kompleksów dołączył nowy, tym razem związany z upływem czasu. Oczywiście wiem, że młodość nie jest wieczna, ale chyba nikt nie jest przygotowany na chwilę, gdy zaczyna przemijać. Dziś czuję się nawet jeszcze bardziej zagubiona niż dawniej, zupełnie nie umiem się odnaleźć.

Mama, kiedy zaczęła się starzeć, miała przy sobie przynajmniej kochającego męża, a ja jestem sama jak palec. Wbiłam sobie do głowy, że trzeba być perfekcyjnym, bo nic innego mnie kiedyś nie zadowalało.

Wiem, że popełniłam błąd i bardzo chciałabym go teraz naprawić. Martwię się jedynie, czy nie jest już za późno. Zdecydowałam się nawet na botoks, ale on przecież nie zmieni mojej sytuacji.

Iza Kurzejewska, psycholog:

Starzenie się jest trudnym doświadczeniem dla każdej z nas. Jednak niektóre kobiety mogą przeżywać je szczególnie boleśnie. Trudno bowiem pogodzić się z utratą urody, która zwraca uwagę i zjednuje sympatię otoczenia.

Mama wychowała panią w przekonaniu, że piękny wygląd jest atutem kobiety. Na co dzień obserwowała pani jej udany związek z mężem. A jednak wydaje mi się, że w tym przypadku przeceniła pani znaczenie walorów zewnętrznych. Małżeństwo rodziców było szczęśliwe prawdopodobnie – a może przede wszystkim – także z całkiem innych powodów. Przypuszczam, że mama i ojciec darzyli się wzajemnym zaufaniem, stawiali dobro partnera ponad swoje własne, byli zdolni do poświęceń na jego rzecz.

Uroda przyciąga jak magnes, ale jej działanie jest ulotne i z reguły najsilniejsze na samym początku znajomości. Potem większe znaczenie dla przetrwania i umocnienia miłości mają charakter, empatia oraz nasze postępowanie. Niestety, koncentracja na domniemanych brakach w wyglądzie (a więc w gruncie rzeczy na sobie), uniemożliwiła pani zaangażowanie się w wartościowy związek. Nieustanne porównywanie się z doskonałą, pani zdaniem, matką odwróciło pani uwagę od tego, co w relacji naprawdę istotne.

Dlatego obecna sytuacja stwarza pani szansę. Daje bowiem okazję do zbudowania związku opartego na stabilnych podstawach. Warto zapomnieć o swym niezbyt prostym nosie, a nawet o zgrabnych nogach. Na pewno są w pani życiu różne zajmujące rzeczy: ciekawy zawód, pasjonujące hobby, działalność społeczna. To one mogą stać się podstawą porozumienia z drugim człowiekiem. I po zątkiem nowego rozdziału w pani życiu.

***Zobacz także***


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy