Reklama

Do czego on nigdy się nie przyzna

Dla nas wyznania są wyrazem zaufania. Mężczyźni zamiast słów wybierają działanie i mają swoje tajemnice. Znani psycholodzy zdradzają, co kryje się w męskiej duszy.

Kiedy mężczyzna widzi zachwyt w oczach kobiety, czuje się tak, jakby wygrał szczęśliwy los na loterii. Nawet najbardziej rozmowny mężczyzna ma swoje strefy tabu, w których chce zostać sam. O tak zwanych męskich jaskiniach napisano już wiele. Psycholodzy opisują je jako symboliczne miejsce odosobnienia, w którym mężczyzna przebywa, gdy chce pomilczeć, pomyśleć, „przemielić” problemy.

W dawnych czasach te jaskinie istniały fizycznie. Mężczyźni mieli gabinety, w których zamykali się z cygarami. Dziś zamykają się w łazience, odgradzają gazetą, ekranem komputera. Im dłużej tam siedzą, tym bardziej kobiety się niepokoją.

Reklama

Poniekąd słusznie, z naszego punktu widzenia to raz – niezdrowe, dwa – niekorzystne dla związku. Mężczyzna jest, a jakby go nie było! Niektórych nie ma naprawdę – wychodzą z kolegami na mecz, na piwo. Jaką jaskinię wybiorą, zależy od wieku, przyzwyczajeń, rodzaju pracy. Ale jakąś muszą mieć na pewno.

Wypowiadanie wojny jaskiniom mężczyzny zawsze kończy się porażką. Mężczyźni jej pozbawieni po prostu zostają dłużej w pracy, a z kolegami spotykają się po cichu. Jaskinia jest rodzajem psychicznego buforu, zaworem bezpieczeństwa. On musi ją mieć. To konieczność zupełnie niegroźna dla związku, dopóki nie zaczniesz wyolbrzymiać jej znaczenia, wymyślać tragicznych konsekwencji. Warto sobie przypominać, że męskie „wyłączanie się” oznacza konieczność odreagowania problemów, a nie spadek zainteresowania rodziną czy brak miłości. Mężczyźni zresztą mówią o tym otwarcie: „Musiałem się odprężyć”, „Chcę trochę spokoju”. Problem w tym, że wierzą im tylko te  z nas, które również potrzebują chwil odosobnienia. Większość kobiet oczekuje pełniejszych wyjaśnień, które mężczyznom wydają się zbędne i bezsensowne, bo o czym tu mówić. Nie powie o porażce oraz słabościach.

Krzysztof Klajs, psycholog i autor książki „Mężczyzna od podszewki”, uważa, że niedobrze jest przykładać do partnera miarę własnej płci.

Mężczyźni przystosowują się do naszych wymagań, domowych obowiązków, rozwijają w sobie atrakcyjne dla kobiet cechy – ale ich natura nie znika. Kiedy kobieta opowiada innym o swoich problemach, czuje się kobieca, bo pokazuje, że jest wrażliwa emocjonalnie.

Mężczyzna też może o nich opowiedzieć. Wie, że wrażliwość jest współcześnie pożądaną cechą, stara się ją okazywać i może nawet mieć satysfakcję, że się udało. Ale gdy to robi, nie czuje się męski.

Jeśli chcesz go zrozumieć, pamiętaj, że mimo zmian na świecie, mimo popularności feminizmu i związków partnerskich większość mężczyzn jak przed wiekami nie czuje się dobrze, mówiąc o swoich słabościach i porażkach. Jeśli je właśnie przeżywa, wybiera jedną z dwóch strategii.

Mam wszystkiego dość

Tonie w fotelu przed telewizorem i pstryka. Nie rozmawia, nie słyszy, co do niego mówisz. Przesiaduje pod prysznicem. „Jestem zmęczony” – mówi. Źle śpi. Wstaje w nocy i siedzi sam w kuchni.

Zaraz się wścieknę

Trzaska drzwiami, jest rozdrażniony, wścieka się o byle co. Staje się fanatycznym wielbicielem drużyny piłkarskiej, jej sukcesy przeżywa jak ekstazę, porażki jako życiową klęskę. Nagle zaczyna chodzić na siłownię i biegać.

Obie strategie mogą wyrażać to samo: strach, do którego mężczyzna za nic się nie przyzna, gorycz porażki, słabość, której on w sobie nie akceptuje.

Mężczyźni gorzej kontrolujący emocje wybiorą drugą strategię, będą się złościć, gniewać. Ci bardziej zrównoważeni i dojrzali wolą rolę „opanowanego”, chowają emocje, unikają rozmowy.

Co możesz zrobić? Nie mów: „Co się z tobą stało, weź się w garść, też mam cię dość”. Powiedz sobie: „On tylko przeżywa porażkę, tak bardzo, że nie chce o tym mówić. Nie oceniaj go, nie krytykuj, nie baw się w psychologa, nie rób wykładów o zaletach otwierania się przed innymi.

Rób tylko to, o co cię prosi, i to, co może przynieść mu ulgę. Posiedź obok, pomilcz, niech czuje, że ma w tobie przyjaciela. Jeśli krzyczy, wyjdź z pokoju, nie ciągnij konfliktu, w którym wcale nie chodzi o ciebie.

Zwykle „trawienie” porażki trwa kilka dni, choć oczywiście to sprawa indywidualna – zależy też od rozmiaru przegranej. Jeśli sytuacja się przedłuża, być może chodzi o problem większego kalibru – chorobę. Mężczyźni są w stanie ją przemilczeć (szczególnie ci wybierający strategię opanowanych) i uważają to za wybór racjonalny.

Zdarza się, że ukrywają termin operacji, bojąc się, że kobieta wniesie do sytuacji zbyt dużo emocji. Więcej niż w danej chwili są w stanie znieść. Boją się, że łzy, lament, rozpacz, zjazd rodzinny osłabią ich dodatkowo, spowoduje, że się rozkleją, rozsypią. Tego nie chcą. Warto to uszanować, nie demaskować mężczyzny, pomagać po cichu – tak długo, jak to możliwe.

Milczy o kłopotach w pracy

Jeśli od drzwi pytasz mężczyznę: „Co tam w pracy?”, dowiesz się, że nic. Ale wystarczy nie spieszyć się z pytaniami, odczekać dwie godziny, a okaże się, że w pracy jednak sporo się działo.

Kiedy mężczyzna wraca do domu, pragnie, by przez chwilę nikt niczego od niego nie chciał. Potrzebuje czasu, żeby się odprężyć, rozładować, przestać myśleć o rywalizacji, obowiązkach, problemach do rozwiązania.

Nie naciskaj, nie dopytuj, poczekaj. Mężczyźni często mają wrażenie, że ich życie jest udręką – ale tego nam nie powiedzą. Choć tak się właśnie czują – jakby cały czas zajmowali się zaspokajaniem potrzeb i życzeń innych ludzi: szefa, współpracowników, rodziców, przyjaciół, twoich.

Nawet jeśli uważasz, że to bzdura, bo ty robisz jeszcze więcej, on nie przestanie się tak czuć. Jeśli chcesz, by rozmawiał z tobą o pracy, nie wpisuj się w krąg osób, które w jego mniemaniu wciąż czegoś wymagają. Pogadaj z przyjaciółką, zadzwoń do matki, daj mu odsapnąć. Niektórzy mężczyźni zwyczajnie lubią rozmawiać z partnerką o swoich kłopotach w pracy, razem obmyślać strategię, snuć przed nią zawodowe plany.

Nie są to jednak żadne „lepsze egzemplarze”, których powinnyśmy zazdrościć koleżankom. Zależy to często od samej kobiety: mężczyzna szybko dostrzega, czy rady partnerki są przydatne, czy branie ich pod uwagę przynosi mu korzyści. No i czy ona nie mówi ciągle: „A nie mówiłam”, co potrafi zniechęcić do zwierzeń każdego ambitnego człowieka bez względu na płeć.

Według Krzysztofa Klajsa mężczyźni otwierają się wtedy, gdy kobieta słucha z ciekawością, milkną – gdy poucza.

Ukryje, że podobają mu się inne kobiety

Mężczyzna nigdy nie przyzna się do tego, jak bardzo lubi oglądać się za innymi kobietami. Podobnie jak w sprawie jaskiń, szybko zauważa, że większość z nas nie rozumie, w czym rzecz, i nadaje spojrzeniom nadmierne znaczenie.

On przecież tylko patrzy. Tak, niestety, lubi to robić. Ale to naprawdę nie znaczy, że cię nie kocha. Nie zakryjesz swojemu partnerowi oczu, nie sprawisz, że na całym świecie będzie widział tylko ciebie (tak jest tylko na początku związku).

Pamiętaj, że kobiety, na których on zawiesza wzrok, nie są twoimi rywalkami. Są tylko obrazami, widokami, które on lubi oglądać. Gwarancją, że nie jest inaczej, jest właśnie jego dyskrecja. Psycholodzy żartują, że martwić trzeba się zacząć dopiero wtedy, gdy mężczyzna się przyznaje. Jest w tym sporo prawdy.

Kiedy otwarcie przygląda się innym kobietom, to znak, że nie boi się ciebie zranić. Jeśli sam przyznaje się do zdrady, to bierze pod uwagę rozstanie. Mogą istnieć wyjątki, ale większość dojrzałych mężczyźn chroni uczucia osób, które kocha, i unika sytuacji, które mogłyby zachwiać związkiem.

Sygnałem, że źle się dzieje, może być też nagła chęć twojego mężczyzny, by rozmawiać o emocjach. Zwykle kieruje się prosta zasadą: jeśli coś działa, nie poprawiaj. Kiedy jest mu dobrze – po prostu jest szczęśliwy.

Analizować zaczyna dopiero wtedy, gdy coś się popsuło. Piotr Mart, autor bestsellerowych „Tajemnic męskiego umysłu”, przypomina, że dla mężczyzny słowa nie są symbolem miłości. Są dla niego tylko narzędziem, za pomocą którego zdobywa to, czego pragnie. Kiedy mężczyzna kocha, trudzi się i niesie pomoc. Działa.

Nie przyzna się, że lubi być doceniany

Magda Gessler powiedziała kiedyś, że aby mężczyzna był szczęśliwy, kobieta musi go traktować jak króla. Nie brzmi to nowocześnie ani demokratycznie.

Dlaczego miałby być królem we współczesnym partnerskim związku? Chciałoby się odpowiedzieć: jeśli mam go traktować jak króla, niech on mnie traktuje jak królową. I słusznie.

Choć demokracja jest najlepszym z wymyślonych dotychczas przez człowieka ustrojów polityczno-społecznych, natura człowieka domaga się prawa do bycia kimś wyjątkowym, choć dla jednej, jedynej osoby na świecie. Staroświeckie rady, by chwalić i dopieszczać mężczyznę, wy chodzą naprzeciw tej potrzebie. David Buss, jeden z najbardziej znanych psychologów ewolucyjnych na świecie, uważa, że nie powinnyśmy o nich zapominać. Badał męską naturę w 37 kulturach świata, ankietując i poddając eksperymentom ponad 10 tys. osób.

Z tych obserwacji dla nas płynie ważny wniosek: mężczyzna czuje się w związku dobrze, gdy dostaje… dużo. Dużo uwagi, dużo serdeczności, dużo podziwu, dużo zachęty, dużo seksu. Im więcej dostaje, tym więcej czuje się wart. Wtedy jest królem.

Psycholog zwraca uwagę, że główną cechą mężczyzn we wszystkich kulturach jest zdobywanie, powiększanie stanu posiadania.

Ten męski kod opisujemy dziś jako ambicję i krytykujemy jako skłonność do rywalizacji i dominacji. Chcemy, by mężczyzna był zabawny, zgodny, czuły, wrażliwy. „Kobiety chcą dziś mężczyzn zmieniać na swoje podobieństwo – komentuje Buss.

– To się nawet udaje, ale z tego powodu same dostają od mężczyzn mniej niż kiedykolwiek”. Mężczyzna nigdy się do tego nie przyzna, ale jeśli on nie jest dla ciebie królem, ty nie jesteś dla niego królową.

Twój partner, choć udaje twardziela, bardzo potrzebuje czułości.

Co na to psycholog? Mężczyzna nie nadaje się na terapię?

Nigdy nie mów mu, że ma problem, że powinien się leczyć, iść na terapię – on odbiera to znacznie gorzej niż kobieta. Lepiej poradzić mężczyźnie, żeby poszedł zasięgnąć opinii specjalisty.

Zwykle mężczyźni sami odkrywają istotę problemu już podczas spotkania. Pamiętaj bowiem, że mężczyźni (inaczej niż kobiety) nie chcą mieć problemów: „Po co gadać o kłopotach? Rozwiążmy je”. Można to wytłumaczyć: „Nie jestem jakimś felernym facetem z problemami, ja się swoich szybko pozbywam”.

Jak dobrze zrozumieć jego słowa?

„Nie jestem gotowy na związek” – mężczyzna mówi tak, żeby nie sprawić ci przykrości. A prawda jest taka, że nie chce się wiązać właśnie z tobą.

„Wspaniale się bawiłem, wkrótce zadzwonię” – gdy usłyszysz takie zdanie po spotkaniu, możesz być pewna, że się nie odezwie. Mężczyzna nigdy nie zapowiada, tylko działa, np. od razu się umawia na następne spotkanie lub po prostu dzwoni z propozycją.

„Nie denerwuj się, poradzisz sobie” – wkurza cię, gdy tak mówi, ale on naprawdę myśli, że cię wspiera.

Magdalena Jankowska

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy