Reklama

Dla kogo bób?

Polskie lato rozpieszcza bogatą ofertą warzyw i owoców. Od czerwca stragany i bazary kuszą feerią barw i możliwościami wyboru. Bób to jedna z dostępnych opcji.

Czy jest zdrowy? To pytanie kołacze się po głowach wielu z nas. Może lepiej zapytać dla kogo on będzie korzystny, a komu nie opłaca się go jeść? Jest, jak wiemy, bób jest rośliną strączkową i ma wiele wartości korzystnych dla zdrowia człowieka. Szczyci się wysoką zawartością białka, które z powodzeniem zastąpi białko pochodzenia zwierzęcego.

Oprócz osób, które świadomie rezygnują z jedzenia mięsa, będzie też dobrym wyborem dla borykających się z chorobami układu krążenia, którym nie służą nasycone kwasy tłuszczowe obecne w mięsie. Z uwagi  na zawartość sodu i potasu bób będzie korzystnie korygował poziom cholesterolu we krwi, a także ciśnienie. Procesom tym sprzyja zawarty w nim błonnik - dokładniej jego rozpuszczalna frakcja.

Reklama

Dla osób z anemią

Bób powinien być pierwszym wyborem u osób z anemią. Cieszy się wysoką zawartością zarówno żelaza, jak i kwasu foliowego oraz witaminy B12. Od razu przychodzi nam do głowy, że będzie wartościowym i odżywczym wyborem dla kobiet ciężarnych. Owszem, o ile nie towarzyszy im cukrzyca ciężarnych.

Zgodnie z zaleceniami Instytutu Żywności i Żywienia, kobieta ciężarna powinna spożywać dziennie minimum 400 mikrogramów kwasu foliowego. Jedząc zaledwie 100 gramów ziaren bobu dostarczy sobie aż 423 mikrogramy tej witaminy, więc pokryje 106 proc. dziennego zapotrzebowania.

Warto jednocześnie odnotować, że indeks glikemiczny gotowanego bobu to aż 80, surowe ziarna mają IG = 40. Może to stanowić zbyt duże obciążenie dla niedostatecznie sprawnie działającej trzustki i z tego powodu zarówno kobiety z cukrzycą ciążową, jak i wszyscy diabetycy winni ograniczyć spożywanie bobu.

Z uwagi na obecność składników purynowych, bób nie jest polecany osobom dotkniętym  dną moczanową, a także wszystkim z tendencją do tworzenia się kamieni szczawianowych w nerkach. Okazuje się niebagatelnym wyzwaniem dla niedoskonale funkcjonującego przewodu pokarmowego. U wielu powoduje nadmierną fermentację jelitową, a tym samym wzdęcia. Mamy jednak możliwość unikania sensacji jelitowych poprzez właściwe jego ugotowanie. I tu znowu nie ma jedynej, złotej rady.

Jak go gotować?

Każda obróbka termiczna niszczy część wartości odżywczych, a jednak nie możemy robić swojemu ciału na przekór. Permanentne rozdrażnianie jelit nie przyniesie nic dobrego. Bób może być spożywany na surowo, dostarczy nam wówczas najwięcej drogocennych składników. Jeśli ta opcja nie jest możliwa - gotujmy go odpowiednio -  najlepiej na parze.

Jeśli i to nie jest dla twojego brzucha komfortowe - mamy jeszcze dwa warianty. Zalewany wrzątkiem ziarna, starannie wyselekcjonowane, bez plam i przebarwień i dopiero później gotujemy.

Druga metoda: gotujemy ziarna aż trzy razy, zmieniając wodę i trzykrotnie doprowadzając do wrzenia. Dla wielu osób borykających się z jelitem drażliwym to jedyna możliwa opcja na spożywanie bobu.

Warto słuchać ciała. Ono lepiej niż ktokolwiek wie, co nam służy. Siłowanie się ze sobą ma marne szanse na powodzenie.


Ewa Koza, dietety, autorka bloga mam smak.com, MAM s’MAK na życie      

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bób
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy